Słowo na urodziny: „Dzisiejszy dzień był śmieszny, niedorzeczny, głupi”

Zrujnowany finansowo Dostojewski musi napisać powieść w miesiąc, pod zastaw praw autorskich, aby spłacić karciane długi. Pisze Gracza w ogromnym napięciu twórczym, grając o wysoką stawkę. Choć zostawił w kasynach duże sumy pieniędzy, decyduje się napisać powieść właśnie o grze hazardowej. Jak to możliwe, że w powieści jest tyle humoru?

Zadziwiająco szczegółowe studium postępującego uzależnienia od ruletki, analiza zachowań gracza i jego stopniowego upadku oraz dokładny opis kasyna – to wszystko, ukazane w ironiczny sposób, przysparza czytelnikowi niejednej okazji do śmiechu. Osobliwe to zjawisko, bo gdy ma się świadomość tego, w jakiej sytuacji znajdował się autor w czasie powstawania tekstu, szalenie trudno pojąć, jak można opisać powód własnego zrujnowania w sposób tak zabawny i wdzięczny.

Pikanterii dodaje fakt, że postać kobieca − w życiu powieściowego gracza − ma swój pierwowzór w życiu Dostojewskiego. Jest nią młodsza o 20 lat Polina Susłowa, do której pisarz żywił uczucie graniczące z obsesją. Opisy gorączkowych przemyśleń na temat Poliny i relacja bohatera z kobietą to studium hazardu życiowego, dziwnej i niebezpiecznej fascynacji oraz zachowań, których nie można w żaden sposób logicznie wytłumaczyć.

Piszący w pośpiechu Dostojewski tworzył w tym samym czasie wydawaną w odcinkach Zbrodnię i karę i jego sytuację życiową można bez wahania nazwać rozpaczliwą (warto przypomnieć choćby niebezpieczny kontrakt z wydawcą), a jednak w przeciągu czterech tygodni powstaje małe arcydzieło. Przy Graczu można się jednocześnie śmiać i śmiertelnie przerazić. Przy każdorazowej lekturze powieści czytelnik zmuszony jest do rozwiązywania zagadek, staje w ogniu pytań i wyciąga wnioski. Oczywiście to samo można napisać o wszystkich powieściach pisarza. Bachtin rozpoczyna swoje Problemy twórczości Dostojewskiego od całkowitego poparcia tezy Boris Endelgardt, która twierdzi, że w pracach dotyczących utworów Fiodora Michajłowicza:

 [t]o nie krytyka panuje nad swoim materiałem, to materiał ma nad nią całkowitą władzę. Krytyka wciąż jeszcze uczy się od Iwana Karamazowa, Raskolnikowa, Stawrogina, Wielkiego Inkwizytora, wikłając się w te same sprzeczności, w jakie wikłali się oni, stając w osłupieniu przed nierozstrzygniętymi przez nich problemami i z szacunkiem pochylając się nad ich skomplikowanymi i bolesnymi przeżyciami.

Aleksy Iwanowicz – tytułowy gracz – pozostaje jednak w cieniu wymienionych bohaterów, a wielu sympatyków Biesów, Braci Karamazow czy Idioty może nigdy go nie poznać. Z tego powodu − paradoksalnie − ma szansę stać się najciekawszą postacią w literackim dorobku Dostojewskiego. Jest bohaterem mało znaczącym, schowanym za Myszkinem, Stawroginem i innymi, stworzonym w pośpiechu, jakby przypadkowym − to czyni go zaskakującym. Być może właśnie dlatego Graczem nie sposób się znudzić?

A to właśnie nuda jest głównym problemem opisywanym w książce

generic tadalafil

. Nuda piekielna, wypalająca wnętrze człowieka, popychająca go do najdziwniejszych i najbardziej niezrozumiałych czynów. Ze znudzenia tytułowy gracz obsesyjnie zakochuje się, a także siada przy stole do gry. Nieustanne poszukiwanie silnych doznań i emocjonalnych wstrząsów wpędza go w kolejne awantury, które niezmiennie go cieszą i podsycają chęć do ciągłego łamania salonowych konwencji.

„Dzisiejszy dzień był śmieszny, niedorzeczny, głupi”. Gracz uczy, że sytuacje rozpaczliwe bywają przyjemne. Nic nas tak nie bawi, jak małe życiowe tragedie. To właśnie one dostarczają nam rozrywki w ponure, puste dni. Bohaterowie powieści Fiodora Michajłowicza z miłą chęcią robią z siebie błaznów i śmieją się sami z siebie. „Pragnąłem wyzwać los, chciałem dać mu szczutka w nos, pokazać mu język” – mówi Aleksy Iwanowicz o swojej grze.

Podczas lektury dzieł Dostojewskiego odnosi się wrażenie, że niektórzy jego bohaterowie niczego nie biorą na poważnie. Całe ich życie jest utrzymane w konwencji jakiegoś posępnego żartu. To często ludzie przegrani i jest im wszystko jedno, jakby na niczym tak naprawdę im nie zależało. W opisach salonu gry można szybko dostrzec, że narrator bardzo stara się zaznaczyć, że choć wielu próbuje przy stole skomplikowanych obliczeń, nie da się z góry przewidzieć wygranej bądź przegranej. W jednej chwili można przy tym stole stracić wszystko: „To bardzo zabawne” – pisze tytułowy gracz w swoim dzienniku. A jeszcze zabawniejsze jest to, że salon towarzyski również jest salonem gry – prowadzonym na zasadach podobnych do tych, jakie obowiązują w kasynie.

Opowieść poznajemy z perspektywy gracza i mamy prawo znać jego wszystkie myśli. Jego monologi wewnętrzne są szczególnie porywające wtedy, kiedy planuje sztubacki żart. Każda kolejna rozmowa bohatera z drugim człowiekiem to w pewnym sensie gra, w której stara się zaryzykować jak najwięcej. Naumyślnie poszukuje takich odpowiedzi, które wyprowadzą kogoś z równowagi: „Za co i jak panią kocham – nie wiem. Wie pani, może pani wcale nie jest ładna?”.

Jednak uznanie, że główny bohater jest po prostu błaznem, to za mało. Skłonność do wspomnianego wcześniej życiowego hazardu, nieustanna potrzeba odczuwania silnych i skrajnych emocji, słowem – rozpaczliwa walka z nudą, może być bardzo męcząca i ciężka. Aleksy Iwanowicz wydaje się czasem oszołomiony i ogłuszony własną potrzebą podejmowania ryzyka. Choć jest mu wszystko jedno, wzruszanie ramionami jest za każdym razem tragiczne. „Dlaczego gra ma być gorsza od jakiegokolwiek innego sposobu zdobywania pieniędzy (…)? To prawda, że na stu wygrywa jeden. Ale co mnie to obchodzi?” – to pytanie bohater powieści zadaje zawsze wtedy, gdy uświadamia sobie, że planuje coś zdrożnego i skandalicznego. Nietrudno odnieść wrażenie, że jego rzeczywistość jest całkowicie przysłonięta fantazjami.

Być może chodzi jedynie o to, żeby grać? Gra nie rozgrywa się tylko przy stoliku w kasynie, lecz także – a może przede wszystkim – między uwikłanymi we wzajemne zależności ludźmi. Obstawiamy wybrane pola i czekamy na wyroki siły wyższej. Odchodzimy od stołu, gdy czujemy się zmęczeni, jednak z jakiegoś powodu po pewnym czasie wracamy. Znów chcemy spróbować szczęścia. Chcemy „wyzwać los, (…) dać mu szczutka w nos, pokazać mu język”. Od Gracza Dostojewskiego szalenie trudno się oderwać.

Magdalena Pawłowska

zp8497586rq

One Comment

  1. I tak mieszają się szlachetność Dostojewskiego (wziął też na siebie dług zmarłego brata) z jego głupotą (gdyby nie napisał „Gracza”, straciłby na zawsze prawa do swoich dzieł). Mieszają się w tej dziwnej historii również namiętność (mowa o Annie, wiernej kochance, którą Dostojewski systematycznie okradał) i geniusz (bo tego Dostojewskiemu odmówić nie można). Magdaleno, lubię ten tekst i podejrzewam, że sam Dostojewski przyklasnąłby radośnie. Bo to tekst pisany emocjami. I tak powinno się pisać o „Graczu” – nie zanurzająć pióro w atramencie, ale serce w emocjach.

Comments are closed.