Uniwersum wiedźmina, wykreowane przez Andrzeja Sapkowskiego, a później rozbudowywane przez studio CD Projekt RED w słynnej grze komputerowej, jest bardzo złożone. Są tam inspiracje tradycją słowiańską, są również aluzje do baśni, Biblii, aktualnych kwestii politycznych, a także do mitologii greckiej i rzymskiej. W tym ostatnim przypadku zwraca uwagę eksponowany u Sapkowskiego motyw przeznaczenia. Przywodzi to na myśl antyczne fatum, które „uosabia święte Przeznaczenie oraz oznacza nieodwołalny boski wyrok i los przypisany każdemu” (Joël Schmidt).

W wiedźmińskiej sadze motyw przeznaczenia pojawia się po raz pierwszy w opowiadaniu Kwestia ceny. Geralt znajduje się na dworze królowej Calanthe. Jej córka, Pavetta, ma zostać wydana za mąż, dlatego na przyjęcie przybyli pretendenci do jej ręki. Jeden z nich, przedstawiający się jako Jeż z Erlenwaldu, twierdzi, że ręka księżniczki należy mu się na mocy prawa niespodzianki – przed piętnastoma laty pomógł on bowiem konającemu królowi Roegnerowi, który w podzięce zobowiązał się spełnić dowolne życzenie Jeża. Rycerz poprosił wtedy króla o to, co zostawił on w domu, o czym nie wie i czego się nie spodziewa. Żądanie rycerza z Erlenwaldu nie spodobało się pozostałym zalotnikom. Zaatakowano go, w jego obronie stanął jednak Geralt. Po całym zajściu Calanthe przystała na małżeństwo Pavetty z Jeżem, który chciał wynagrodzić wiedźmina za uratowanie mu życia. Wówczas to wiedźmin skorzystał z prawa niespodzianki – okazało się bowiem, że Pavetta jest w ciąży. Od tamtej pory bohater związał swój los z losem dziecka, Ciri.

Po raz drugi Geralt określił swoje przeznaczenie w opowiadaniu Ostatnie życzenie, kiedy to wypowiedział przed dżinem życzenie, by mógł na zawsze związać się z czarodziejką Yennefer z Vengerbergu. Inaczej niż bohaterowie antycznych mitów, wiedźmin nie tyle wysłuchiwał przepowiedni, ile wypowiadał życzenia, nie był przy tym świadomy konsekwencji swoich decyzji ani ich skali.

Od momentu, gdy skrzyżował swój los z losem Ciri i Yennefer, kobiety te stale pojawiały się w historii jego życia. Można to zauważyć w tomie Miecz przeznaczenia. Czarodziejka występuje w dwóch opowiadaniach z tomu. Później Yennefer porzuciła wiedźmina, jednak, jak wiadomo, nie było to ich ostateczne rozstanie. Siły przeznaczenia dowodzi też historia związana z Ciri. Geralt spotkał ją po raz pierwszy w lesie driad. Dziewczyna wypiła Wodę Brokilonu, pod wpływem której miała wyprzeć się swojej przeszłości i stać się driadą, ale tak się nie wydarzyło. Mimo że Geralt wiedział o przepowiedni wiążącej go z dziewczyną, postanowił oddać Ciri pod opiekę jej babki. Potem odjechał. Twierdził, że nie wierzy w przeznaczenie.

W ostatnim opowiadaniu drugiego tomu wiedźmin spotkał kupca Yurgę, któremu pomógł uporać się z ghulami. Choć pokonał potwory, sam poniósł dotkliwe obrażenia. W nagrodę poprosił Yurgę o to, co zastanie on w domu, a czego się nie spodziewa. Yurga zabrał Geralta do swojego domu. Liczył, że odda wiedźminowi jednego z dwóch synów, by ten wyszkolił go na wiedźmina. Jednak niespodziewanie okazało się, że pod nieobecność Yurgi jego rodzina powiększyła się – jego żona, Złotolitka, przygarnęła dziewczynkę, która straciła dach nad głową po oblężeniu Cintry. Dzieckiem tym okazała się, jak nietrudno się domyślić, Ciri.

W micie tebańskim i w uniwersum Sapkowskiego porzucone dziecko odgrywa niezwykle ważną rolę: w tragedii Sofoklesa Lajos pozbywa się Edypa tuż po jego narodzinach, kiedy chłopiec jest jeszcze bezbronny. Ciri, w wyniku podbicia Cintry i zabójstwa jej babki, również została rzucona na pastwę losu. Skądinąd także sam Geralt był w młodości porzucony przez matkę, która oddała go wiedźminom na wychowanie.

Podobieństw do Sofoklejskiego Króla Edypa w kontekście całej sagi jest więcej, choć ciekawiej tropić różnice. Lajos (i pośrednio Edyp) pragnęli uciec od fatum, jednak im bardziej próbowali to zrobić, tym bardziej fatum się spełniało. Natomiast wiedźmin nie starał się uniknąć przeznaczenia, choć, tak samo jak bohaterowie tebańskiego mitu, nieświadomie dążył do jego realizacji. W zakończeniu pierwszego tomu opowiadań Geralt usłyszał od kapłanki Ioli zapowiedź rychłej śmierci. W drugim tomie zaś, w opowiadaniu Miecz przeznaczenia, wiedźmin odczytał z pucharu kolejną przepowiednię: „Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. Drugim jest… śmierć”. W przeciwieństwie do Lajosa bohater nie próbował jednak uciec przed śmiercią. O ile bowiem Lajos i inni antyczni bohaterowie od początku wierzyli w potęgę przepowiedni, o tyle Geralt przeznaczenie traktował raczej z lekceważeniem.

Sapkowski niewątpliwie znał mit tebański i z pewnością nawiązania są świadome. O historii Edypa w żadnym z wywiadów nie wspominał, nigdy jednak nie zaprzeczał, że czynił do niej aluzje. Ale to nie sam fakt inspiracji jest najciekawszy, tylko zasadnicza różnica w stosunku bohaterów antycznych i wiedźmina do fatum. Lajos i Edyp usilnie próbowali przeciwstawić się przepowiedniom właśnie dlatego, że bezwzględnie w nie wierzyli. Co innego Geralt, który nie był przecież osobą religijną, do wielu kwestii się dystansował i w przypadku konfliktów najchętniej pozostawał neutralny. Ktoś taki nie mógł poważnie traktować patetycznych przepowiedni.

Sęk w tym, że w wiedźmińskim uniwersum, tak samo jak w antycznych tragediach, wszystkie przepowiednie wypełniały się aż do końca (Geralt ostatecznie zginął z ręki wieśniaka). Na pozór zdawałoby się, że świat Sapkowskiego różni się od klasycznego, Tolkienowskiego świata fantasy: pełnego magii, przesądów i wierzeń. Przede wszystkim ma to przełożenie na kreację postaci wiedźmina, bohatera odheroizowanego, cynicznego, ironicznie zdystansowanego do świata. Choć jednak świecki bohater pozostaje obojętny względem fatum kojarzącego się z tradycyjnymi przesądami i wierzeniami, fatum nie pozostaje obojętne wobec niego. Niewierzący racjonalista w przednowoczesnym świecie religii i przeznaczenia – oto źródło oryginalności sagi o Wiedźminie.

Bartosz Kuchler

Zobacz także:

Znowu o Odyseuszu. Mit w „Niewiedzy” Milana Kundery

Być jak Maria Janion, czyli o potrzebie mitu

LJN: Agelastyzm w powieści

 

4 Comments

  1. Z przykrością muszę zakonkludować, że tekst nie broni się z perspektywy sapkologicznej.

    1) „W wiedźmińskiej sadze motyw przeznaczenia pojawia się po raz pierwszy w opowiadaniu Kwestia ceny.”

    W rzeczywistości motyw pojawia się po raz pierwszy we wcześniejszym opowiadaniu „Mniejsze zło”, gdzie stanowi jeden z kluczowych problemów interpretacyjnych. Jest to o tyle istotniejszy fakt, że prześledzenie paraleli między Renfri a Geraltem pomaga w zrozumieniu koncepcji przeznaczenia osobistego, tak jak je pojmuje Sapkowski. A jest to wątek oryginalniejszy od historii Ciri i bardziej już ogranego motywu „przeznaczenia świata”. „Kwestia ceny”, jako część zbioru opowiadań „Ostatnie życzenie” jest częścią cyklu wiedźmińskiego, ale nie „sagi”, ta jest bowiem późniejszą, pięciotomową powieścią.

    2) „Po raz drugi Geralt określił swoje przeznaczenie w opowiadaniu Ostatnie życzenie, kiedy to wypowiedział przed dżinem życzenie, by mógł na zawsze związać się z czarodziejką Yennefer z Vengerbergu. ”

    Nieprawda. Konkretna treść życzenia została w przemyślany sposób przemilczana. Jeżeli już chcemy spekulować, to po reakcji Yennefer i późniejszym przebiegu zdarzeń bardziej prawdopodobna wydaje się teoria, iż życzenie dotyczyło chęci posiadania dziecka z (wysterylizowaną) czarodziejką.

    3) „W micie tebańskim i w uniwersum Sapkowskiego porzucone dziecko odgrywa niezwykle ważną rolę: w tragedii Sofoklesa Lajos pozbywa się Edypa tuż po jego narodzinach, kiedy chłopiec jest jeszcze bezbronny. Ciri, w wyniku podbicia Cintry i zabójstwa jej babki, również została rzucona na pastwę losu. (…) Podobieństw do Sofoklejskiego Króla Edypa w kontekście całej sagi jest więcej, choć ciekawiej tropić różnice. Lajos (i pośrednio Edyp) pragnęli uciec od fatum, jednak im bardziej próbowali to zrobić, tym bardziej fatum się spełniało. Natomiast wiedźmin nie starał się uniknąć przeznaczenia, choć, tak samo jak bohaterowie tebańskiego mitu, nieświadomie dążył do jego realizacji.”

    Autor pisze o podobieństwach i różnicach, gruntownie nie rozumiejąc ani jednych, ani drugich. W micie tebańskim „rzucenie na pastwę losu” wynika z efektu samospełniającej przepowiedni – świadomej próby uniknięcia Fatum przez Lajosa. Geralt zaś stwierdza, że żadne Fatum go nie interesuje. Ciri w jego ramiona wpycha cały szereg mikrozdarzeń rozpoczynający się od inwazji Nilfgaardu na Cintrę. „Siłą fatalną” jest tutaj sam żywioł historii, nie decyzja pojedynczego człowieka. Mimo napisanego streszczenia, dostajemy w artykule sprzeczną wewnętrznie informację o „nieunikaniu przeznaczenia”, choć o próbach ucieczki przed nim ze strony wiedźmina mowa wprost w „Głosie rozsądku 4”, finale tytułowego tekstu z „Miecza przeznaczenia” oraz cintryjskiej retrospekcji z „Czegoś więcej”. W tym ostatnim utworze podczas początkowej rozmowy z Yurgą Geralt wykazuje jednak postawę odmienną i całkiem otwarcie korzysta z Prawa Niespodzianki. Innymi słowy: pod koniec cyklu opowiadań „dążenie nieświadome” zmienia się w świadome.

    4) „W zakończeniu pierwszego tomu opowiadań Geralt usłyszał od kapłanki Ioli zapowiedź rychłej śmierci.”

    Ale za to była to śmierć w okolicznościach zupełnie innych niż faktyczne, co tylko komplikuje motyw przeznaczenia w cyklu, a o czym artykułu nie wspomina. Poza tym, jeżeli chcemy być ściśli, Geralt doznał wizji wywołanej dotykiem. Trudno usłyszeć coś od postaci, która złożyła śluby milczenia.

    5) „W drugim tomie zaś, w opowiadaniu Miecz przeznaczenia, wiedźmin odczytał z pucharu kolejną przepowiednię: „Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. Drugim jest… śmierć”.”

    Jeżeli, zgodnie z intuicjami artykułu, potraktować to zdanie jako przepowiednię, to byłaby ona absurdalnie ogólnikowa. W rzeczywistości jest to prawo działające w świecie przedstawionym, na tyle autorsko oryginalne, że próbujące godzić determinizm z apologią samodzielności oraz indywidualizmu. W opowiadaniu jest na tyle zresztą kryptycznie sformułowane, że pełne rozwinięcie koncepcji pisarza przynosi dopiero Saga, a w niej np. kwestia Filippy Eilhart z „Pani Jeziora”: „Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja.” Innymi słowy: to, co „przeznaczone” tożsame jest z konsekwencjami świadomych, samodzielnych wyborów. Ograniczona jest za to liczba możliwych wyborów, jak i możliwość zapanowania nad niektórymi warunkami i konsekwencjami Nie można np. w pojedynkę zmienić czasów w jakich się żyje, albo przekroczyć własnej śmiertelności. O takim rozumieniu przeznaczenia w świetle historiozoficznej interpretacji powieści pisałem w „Twórczości” z ostatniego listopada.

    6) „Sapkowski niewątpliwie znał mit tebański i z pewnością nawiązania są świadome.”

    ”Z pewnością” mamy w cyklu dużo o wiele wyraźniejszych inspiracji, Z Sofoklesem dużo Sapkowskiego jednak dzieli, a artykuł buduje porównanie w sposób nieprecyzyjny i nieprzekonujący.

    7) „Geralt ostatecznie zginął z ręki wieśniaka”

    O ile autor nie ma na myśli znaczenia przenośnego, jest to kolejny błąd merytoryczny.

    8) „Na pozór zdawałoby się, że świat Sapkowskiego różni się od klasycznego, Tolkienowskiego świata fantasy: pełnego magii, przesądów i wierzeń.”

    Różni się zdecydowanie. Choćby dlatego, że magia u Tolkiena (nawet ta związana z Pierścieniem Jedynym) używana jest dosyć oszczędnie, a „przesądy i wierzenia” też są dawkowane bardzo ostrożnie. Autor angielski, jak sam tłumaczył w korespondencji, pisząc powieść pełną religijnych alegorii, nie chciał mieszać w narracji porządku dosłownego i symbolicznego. Wychodzi więc na to, że w tym zestawieniu bardziej „klasycznym” pisarzem byłby nie kto inny, jak Sapkowski.

  2. Piotrze, nie kryję uznania dla Twojej wiedzy – i piszę to całkiem serio. Ale wydaje mi się też, że Twój głos tutaj jest bliższy recenzji pracy dyplomowej niż komentarza pod artykułem na portalu studenckim. Oczywiście nie bronię błędów, ale jestem jednak przeciwny traktowaniu tekstu tak, jakby został wygłoszony na seminarium. Formułę takiej krytyki, nawet najrzetelniejszej, nazywa się „zjechaniem”, a to należy się nie każdemu i nie w każdych okolicznościach.

  3. Rozumiem, że komentarz może być tak odebrany, wszelako artykuł, niezależnie od swojej formy, ma jeden poważny feler – jest dezinformujący. A to jest nieco niefortunne, zwłaszcza w tak dobrym numerze.

  4. Stanowczo popieram Piotra i cieszę się, że zabrał głos, bo mnie na przykład się nie chciało, mimo że artykuł merytorycznie jest po prostu słaby, a akademicka recepcja Sapkowskiego zasługuje przecież na podnoszenie kompetencji badaczy. Z pewnością warto zachęcać studentów polonistyki do rozwijania swych ambicji, ale nie kosztem poziomu dyskursu literaturoznawczego, prawda? Skoro kolega Bartek odważył się coś opublikować, to na pewno jest przygotowany na doskonalenie własnego warsztatu dzięki konstruktywnej krytyce komentujących(;
    Hmm, martwi mnie, że niektórzy chyba pobłażliwie oceniają prace dotyczące literatury popularnej. Patrzą „przez palce” na brak źródeł, bo to ani Mickiewicz, ani Słowacki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *