Niewinni Czarodzieje. Magazyn

Jak moda stała się zabawą w biednego

Ilustracja: Łucja Stachurska

Pochód ubranych na czarno mężczyzn i kobiet w różnym wieku. Idą stanowczo, zamaszystym krokiem, ich twarze są śmiertelnie poważne. Mają na sobie szerokie, kantowane spodnie z paskiem, koszule zapięte na ostatni guzik, oraz marynarki. Dominującą czerń przełamuje granat. Niektórzy są w okularach przeciwsłonecznych, inni mają zawieszone na szyi identyfikatory. Na każdej koszuli i marynarce widnieje niewielki znaczek przypominający logo Mastercard.

Chwilę później widzimy pięciu mężczyzn w o wiele za dużych kurtkach, ich ramiona są karykaturalnie powiększone, a kołnierze kurtek postawione tak, że sięgają czubka głowy. Kurtki są niewyprofilowane, przez co zdają się oni tonąć w gigantycznych zimowych okryciach. Barczyste ramiona i postawione kołnierze nadają mężczyznom pokraczny wygląd, jakby rozrastali się ku górze. Spod kurtek wystają workowate spodnie lub luźne dżinsy.

Ci pierwsi, ubrani na ciemno, z emblematami na koszulach i identyfikatorami, mogą być pracownikami firmy ochroniarskiej. Ci drudzy, w za dużych kurtkach i spodniach wyglądających na znoszone, przypominają ludzi pozbawionych dachu nad głową. Tymczasem jedni i drudzy wykonują tę samą pracę – to modele i modelki Balenciagi występujący w pokazie mody na sezon wiosna‑lato 2020.

Według Demny Gvasalii, dyrektora kreatywnego Balenciagi, inspiracją do powstania kolekcji były „mundury” dnia codziennego – to, jak się ubieramy do pracy, bez względu na to, jaką pracę wykonujemy[1]. W pierwszych stylizacjach widać wyraźnie to nawiązanie. Ja skojarzyłam je z mundurami pracowników firm ochroniarskich, dziennikarka „Vogue” Sarah Mower określiła je jako garderobę delegatów lub parlamentarzystów[2]. Między przedstawicielami obu zawodów jest przepaść klasowa, niemniej obie profesje funkcjonują w systemie władzy. Jedni tworzą normy i zasady kontroli społeczeństwa, inni egzekwują przestrzeganie tych norm i prowadzą nadzór już na poziomie zupełnie lokalnym.

Jednak jak ma się do tego drugi rodzaj stylizacji, w moich oczach nawiązujący do wyglądu osób w kryzysie bezdomności? Trudno mi połączyć gigantyczne, karykaturalne zimowe kurtki z jakąkolwiek profesją. To nie byłby pierwszy raz, kiedy Balenciaga odnosi się – świadomie lub nie – do ludzi żyjących na ulicy. W 2018 roku oburzenie wzbudziła wystawa okienna Balenciagi w luksusowym domu handlowym Selfridges w Londynie. Umieszczono na niej kilka manekinów łudząco przypominających bezdomnych, zarówno poprzez strój, jak i przyjmowane pozycje. Ubrane w bluzę z kapturem, dżinsy i buty sportowe manekiny leżały na podłodze, stały skulone lub siedziały pod ścianą ze spuszczoną głową. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia z tej wystawy, byłam przekonana, że to prawdziwi ludzie – idealnie oddano fakturę i ciężar ludzkiego ciała w tak różnych pozycjach. To łudzące podobieństwo tym bardziej wzbudziło mój, i nie tylko mój, niesmak. W końcu jakie uczucia może wzbudzić wykorzystanie jako inspiracji osób w kryzysie bezdomności do stworzenia narzędzi reklamowych dla kawałków materiału, które można kupić za setki i tysiące funtów? W reakcji na falę negatywnych komentarzy w mediach społecznościowych Balenciaga usunęła manekiny z wystawy oraz wystosowała przeprosiny, w których nazwała reakcję ludzi błędną interpretacją, jednocześnie nie objaśniając swojej własnej[3].

Wykorzystywanie przez modę wizerunków i atrybutów osób zmarginalizowanych społecznie nie jest zjawiskiem nowym. Nurt mody czerpiącej inspiracje z wyglądu osób kojarzonych z niskim statusem społecznym i materialnym, czy wręcz kopiującej tę estetykę i symbole, nazywany jest poor chic, czyli „szyk biedy”. Trend ten pojawił się w latach dziewięćdziesiątych, bynajmniej nie znienacka. Estetyka biedy nie wyewoluowałaby bez projektantów z poprzednich dekad, którzy już w latach 60. zaczęli zrywać ze splendorem haute couture, inspirując się modą uliczną oraz kulturą nowo powstałej grupy społecznej, mianowicie młodzieży. W latach siedemdziesiątych marki takie jak Calvin Klein czy Giorgio Armani dokonały nobilitacji wywodzących się z klasy robotniczej dżinsów, tworząc produkt znany jako designer jeans (dżinsy od projektanta), z kolei Vivienne Westwood wypromowała estetykę punkowej subkultury, przerabiając buntowniczość i antysystemowość punków w towar luksusowy. Nie ona jedna sięgała po to, co „brudne” i marginalne, by stworzyć ekskluzywny produkt dla elit. W latach dziewięćdziesiątych za sprawą Marca Jacobsa na wybiegi trafiły stroje w stylu grunge, a Karl Lagerfeld zacytował kulturę hiphopową, przyozdabiając modelki Chanel złotymi łańcuchami. To mały wyimek z długiej listy projektantów, którzy czerpali inspiracje z subkultur i nizin społecznych.

Balenciaga tylko kontynuuje kontrowersyjną modę zapoczątkowaną przez znane nazwiska. Można się zastanowić, dlaczego garderoba bezdomności i ubóstwa, którą łatwo znaleźć w lumpeksach, w ośrodkach pomocy społecznej czy na śmietnikach, dostaje się na wybiegi czołowych domów mody, po czym, z odpowiednio wysoką ceną, trafia do butików i zasila garderoby najbogatszych? Dlaczego ludzie o wysokim statusie materialnym i społecznym chcą się przebierać za prekariat, za osoby z najniższych sfer, za ludzi wykluczonych ze społeczeństwa?

Może nie chcą, ale muszą. Wzrasta bowiem liczba ludzi zamożnych, których stać na wyposażenie się w dobra luksusowe. Torebki Louis Vuitton czy Chanel nie robią już na nikim wrażenia; nadal należą do kanonu luksusu, jednak im więcej osób je posiada, tym mniejsza jest ich moc dystynktywna, czyli zdolność do wyróżnienia ich posiadacza spośród tłumu. A właśnie na tym opiera się całe funkcjonowanie mody. Śladem klasycznych koncepcji socjologicznych: można powiedzieć, że moda to praktyka dystynktywna, pozwalająca definiować klasy i ustalać relacje między wydzielonymi kategoriami społecznymi oraz w ich obrębie[4]. Skoro coraz więcej osób stać na produkt luksusowy, którego posiadanie jest jednym z sygnałów przynależenia do klasy wyższej, kapłani mody (dyrektorzy kreatywni i finansowi) muszą wymyślić ten produkt na nowo. Pieniądze nie mogą być już jedynym środkiem do jego uzyskania.

Takim kryterium staje się więc stabilna pozycja społeczna: na tyle silna i niepodważalna, by człowiek mógł założyć na siebie cokolwiek i nadal był szanowany w każdym środowisku i sytuacji. Wykracza to poza możliwości, a nawet wyobrażenie osób zamożnych, lecz bez kapitału symbolicznego – wartości, która nadaje jednostce prestiż i uznanie, a której same pieniądze nie są w stanie wytworzyć. Estetyka poor chic jest więc swego rodzaju testem prawdziwości statusu społecznego. Stanowi wyzwanie nie tylko dla konsumentów, lecz również dla branży fast fashion, mody sieciówkowej, która bazuje na kopiowaniu stylizacji z wybiegów. Jak powielić ubrania haute couture inspirowane ubóstwem, uzależnieniem, bezdomnością? Czy da się to w ogóle sprzedać klasie średniej?

Świat mody przejmuje i wykorzystuje na własny użytek estetykę biedy również z chęci ciągłego dążenia do przekraczania granic i łamania konwenansów, wstrząsania opinią publiczną. Znów: oddzielanie się od mas skandaliczną estetyką to forma praktyk dystynktywnych. Szczytem kontrowersji okazał się trend heroin chic, czyli „heroinowy szyk”. W latach dziewięćdziesiątych na amerykańskim rynku pojawiła się heroina lepszej jakości – na tyle czysta, by można ją było palić, zamiast przyjmować dożylnie. Zachęciło to wiele osób do spróbowania używki; wśród nich znaleźli się aktorzy, muzycy, profesjonaliści ze świata Hollywood. W celebryckim kręgu popularne stały się weekendowe imprezy heroinowe, których hedonistyczny styl odurzania się i sięgania po zakazane przeniknął do kampanii modowych luksusowych marek. Najsłynniejszą z nich stała się kampania perfum i bielizny Calvina Kleina z wychudzoną Kate Moss w roli głównej. Heroina, do lat dziewięćdziesiątych związana z marginesem społecznym i życiem na ulicy, nagle doznała kulturowej legitymizacji w modowych sesjach zdjęciowych, teledyskach (koronnym przykładem jest Criminal Fiony Apple) i filmach (chociażby znane wszystkim Pulp Fiction). Świat mody wyrwał opioid ze stygmatyzowanych środowisk i wprowadził na salony, co wywołało krytykę mediów głównego nurtu, a nawet ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Billa Clintona. Zarzucił on fotografii modowej uczynienie uzależnienia od heroiny sexy i cool[5].

Kiedy przyglądam się ponownie kolekcji Balenciagi, przychodzi mi na myśl średniowieczny karnawał i królowie przebierający się za żebraków. Krótkotrwała, niezobowiązująca maskarada jako źródło przyjemności dla możnych tego świata. Jeśli się jest w posiadaniu kapitału symbolicznego, można bez konieczności faktycznej pracy posiąść wszystkie „mundury pracownicze” z kolekcji Balenciagi; można stać się właścicielem wielu tożsamości: parlamentarzysty lub ochroniarza, pracownika fizycznego zamiatającego ulicę albo osoby bezdomnej. Dla konsumentów dóbr luksusowych schodzenie w dół drabiny społecznej to rozrywka, źródło adrenaliny, okazja do umocnienia własnej pozycji i sprawdzenia reakcji środowiska. W klasach niższych poor chic wywołuje niesmak, oburzenie i przede wszystkim niezrozumienie.

Czy moda nadal będzie zagłębiać się w eksplorację największej kontrowersji, by wyróżnić klasę posiadającą? Co czeka nas dalej? Pokazy mody w stylistyce nomadów poszukujących kropli wody po katastrofie klimatycznej? A może przebieranie się za aktywistów walczących o odpowiedzialność, ekologię i troskę o społeczeństwo? Chciałabym wierzyć, że coraz szersza krytyka świata mody, nieodpowiedzialnego korzystania z zasobów i sztucznego napędzania konsumpcji zmiażdży w końcu pałace zbudowane z luksusu królów udających na imprezach biedotę. Świat mody zdaje się jednak potworem. Jest w stanie najtrudniejszy temat przetrawić w kolejną praktykę, której wyłącznym celem jest wyniesienie posiadania ponad wszystkie inne potrzeby człowieka.

Aleksandra Kulesza

 

[1] Bridget Foley, Balenciaga RTW Spring 2020, https://wwd.com/runway/spring-ready-to-wear-2020/paris/balenciaga/review/, 29.09.2019 (dostęp 24.01.2021).

[2] Sarah Mower, Balenciaga Spring 2020 Ready-To-Wear, https://www.vogue.com/fashion-shows/spring-2020-ready-to-wear/Balenciaga, 29.09.2019 (dostęp 24.01.2021).

[3] Marjorie van Elven, Balenciaga criticized for “homeless chic” window display at Selfridges, https://fashionunited.uk/news/retail/balenciaga-criticized-for-homeless-chic-window-display-at-selfridges/2018091238847, 12.09.2018 (dostęp 24.01.2021).

[4] Alicja Raciniewska, „Poor chic. Estetyka ubóstwa w modzie epoki postindustrialnej” w: Kultura i Społeczeństwo, nr 4, 2013, s. 83.

[5] https://www.dazeddigital.com/fashion/article/28630/1/revisiting-the-90s-moral-panic-over-heroin-chic/.

Exit mobile version