Część pierwsza Dziadów to tajemnica. Kropka na końcu tego zdania jest znacząca i nie daje szans na podniesienie ręki i zadanie pytania. Bo tu nie ma o co pytać. Pierwsze Dziady były i są niewiadomą dla badaczy literatury, dla miłośników Mickiewicza, dla biografów. Co więcej, w jakiś dziwny sposób, były również tajemnicą dla samego autora, który za życia nigdy ich nie wydał, to ukrywał je przed samym sobą, to znów znajdował. Być może znana nam dziś pierwsza część Dziadów nie jest jedyną wersją, którą Mickiewicz napisał. Nie wiemy nawet kiedy ona powstała i czy jest kompletnym dziełem czy jedynie zbiorem fragmentów tworzących dziwaczną całość.
Przez to wszystko, albo pomimo tego wszystkiego, pierwsza część jedynego utworu, który Mickiewicz chciał uczynić wartym czytania, istnieje dziś w świadomości na bardzo dalekim planie, o ile istnieje w ogóle. Niewielu badaczy zajmuje się tym problemem, brak możliwości stwierdzenia czegokolwiek zniechęca. W szkołach nie mówi się o pierwszych Dziadach ani słowa, więc przeciętny maturzysta śmiało może twierdzić, że Adam Mickiewicz napisał trzy części Dziadów: drugą, czwartą i trzecią ( w tej kolejności oczywiście). Na studiach polonistycznych coś się o tym napomyka, ale raczej ostrożnie, jeżeli starczy czasu, a zwykle nie starcza.
Miałam wielkie szczęście trafić na osobę, która pierwszych Dziadów się nie bała. Dzięki temu czuję, a właściwie wiem, że mam do czynienia z jednym z najbardziej aktualnych tekstów, jaki wyszedł spod pióra Adama Mickiewicza. Ta tajemnica nie musi zniechęcać, może wbrew pozorom wskazać drogę, nie tylko naukową.
Muszę jednak na chwilę odłożyć na bok tę tajemniczość, która jednych odpycha, drugich pociąga i skupić się na problemie, który również mnie nurtuje i niepokoi. Kwestia Boga w pierwszej części Dziadów. Na końcu tego zdania śmiało mogłabym umieścić znak zapytania. I tutaj las rąk zgłaszających wątpliwość i chęć zadania pytania byłby jak najbardziej na miejscu. Sama mam ich kilka.
Mickiewicz w Dziadach-Widowisku tworzy szereg postaci, które można określić wspólnym mianem „niewinni czarodzieje”. Jest samotna Dziewica wygłaszająca monolog w pokoju, jest Starzec, który życzy swemu wnukowi, by umarł młody, jest Poraj – zaklęty młodzieniec z piosenki Dziecięcia i jest wreszcie Gustaw, błądzący po lesie, tęskniący za romantyczną miłością. Wszystkich ich łączy poczucie oderwania od świata, niezgoda na zastaną rzeczywistość, przed którą uciekają w alternatywne wymiary – literaturę, tajemnicze obrzędy łączące ze światem zmarłych, kontemplację własnego wnętrza.
Witajże, ma jaskinio – na wieki zamknięci,
Nauczmy się więźniami stać się z własnej chęci
– Czyż nie znajdziemy zatrudnień? Mędrce dawnych wieków
Zamykali się szukać skarbów albo leków
I trucizn – my niewinni czarodzieje
Szukajmy ich, by otruć własne swe nadzieje
Wszyscy są samotni, gdyż jest to ich kara za ucieczkę przed światem, w którym nie potrafią normalnie funkcjonować. Pragną prawdziwej romantycznej miłości, która sprawi, że –niczym platońskie połówki – oplotą się z ukochanym ramionami i staną się umarli dla świata. Ale jednocześnie boją się jej i przed nią uciekają, ponieważ taka miłość to całkowite obnażenie swej duszy przed drugim człowiekiem.
Kto tworzy ludzi tak dziwnie naznaczonych, tak niezdolnych do funkcjonowania w świecie? Można odpowiedzieć, że oni sami. Czytają zbójeckie książki, bez ustanku kontemplują własne wnętrze, marzą o rzeczach, których mieć nie mogą – sami skazują się na alienację, cierpienie i zgubę. A jednak coś musiało sprawić, ze chciało im się po te książki sięgnąć, że ciągle czegoś im brakuje, że wszędzie jest im źle. Jakaś nuda, jakaś wada wrodzona, która sprawia, że człowiek pragnie zawsze czegoś więcej, że nie zgadza się na zastaną rzeczywistość. Jeśli założymy, że istnieje jakiś Bóg, a wypadku Mickiewicza istnienia Boga nie odrzucamy, to jaki On jest, skoro stwarza takich ludzi?
Bóg pojawia się wyraźnie w monologu Dziewicy. Gaśnie świeca, przy której dziewczyna czytała romans Valerie:
Świeco niedobra! właśnie pora była zgasnąć!
I nie mogłam doczytać – czyż podobna zasnąć?
Waleryjo! Gustawie! anielski Gustawie!
Ach, tak mi często o was śniło się na jawie,
A przez sen – będę z wami, Pan Bóg wie dopóki!
Jest więc Bóg, który wie. Bóg, który dobrze zna losy kochanków takich, jak Waleria i Gustaw. Który zna los Dziewicy. Dziewczyna nie może doczytać do końca romansu, ponieważ gaśnie świeca, ale sama przyznaje, że zna to zakończenie. Bo jaki los może czekać takich ludzi? Wskazuje na ziemię, to gest jednoznaczny. Więc jaki los może czekać ją samą? Ona wie i wie także Bóg.
Za chwilę Dziewica stwierdza:
(…) my niewinni młodzi czarodzieje
Szukajmy ich, by otruć własne swe nadzieje.
A jeżeli do grobu wstęp [wiarą] zawarty,
Pochowajmy swą duszę za życia w te karty.
Niewinny czarodziej ma więc do wyboru dwa wyjścia – może popełnić samobójstwo i w wiecznym śnie zaznać wreszcie spokoju, gdyż jego dusza już nigdzie nie będzie chciała gonić, może też uciec w estetykę, w miłość. A i to nie da mu satysfakcji – będzie jedynie nieustającym poszukiwaniem. Wierząca Dziewica nie popełni samobójstwa, wybierze drugą drogę. Trudno ocenić- czy lepszą, bo przecież decyzja o dobrowolnej rezygnacji ze świata, w którym dla ludzi wrażliwych i rozmarzonych miejsca nie ma, oznacza bycie umarłym za życia. A za to przecież pokutuje jeden z duchów II części Dziadów.
Dziewica wierzy w Boga, więc my, podczas lektury, wierzymy razem z nią. W Boga, który kreuje człowieka tak bardzo niepasującego do innych, tak bardzo na wstępie przegranego. Dziwny i niesprawiedliwy jest ten Bóg, skoro stwarza niewinnego czarodzieja.
Do takiego Boga można mieć żal. I ma go Starzec, który nie słyszy żywych, bo żyje przeszłością – jest umarły dla świata. Starzec mówi:
Boże! Coś mi rozkazał spełnić kielich życia
I zbyt wielki, zbyt gorzki dałeś mi do picia,
Jeśli względów twojego miłosierdzia godna
Cierpliwość, z którą gorycz wychyliłem do dna,
Jedynej, lecz największej śmiem żądać nagrody:
Pobłogosław wnukowi – niechaj umrze młody!
Starzec ma prawo żądać nagrody, ponieważ musiał cierpieć więcej niż inni. Żyjący przeszłością, samotny, oderwany od rzeczywistości, nie poddał się, nie zabił. Wypił całą gorycz, którą Bóg dał mu do wypicia. Jak bardzo nieszczęśliwy musi być człowiek, który własnemu wnukowi życzy, by umarł młodo i nie musiał przeżywać tego, co on? „Idzie w śmierć, głosząc najdoskonalszy pesymizm.” To już nie wiara, ale nihilizm?
Kim jest więc Bóg, który tak nierówno rozdziela gorycz pośród ludzi? Dlaczego stwarza niewinnego czarodzieja, któremu przydziela znacznie więcej cierpienia niż innym? Może to nie Bóg, ale Szatan?
W ostatniej, urwanej scenie, pojawia się Gustaw, który ucieka od towarzystwa, błądzi po lesie ponieważ czuje się inny, wyobcowany. Gustaw nudzi się, nieustannie się nudzi, wzdycha, sam nie wie ku czemu, za czymś tęskni. Czeka na miłość, dla której jest gotów stać się umarłym dla świata.
Ach, gdzie cię szukać? – od ludzi ucieknę,
Ach, bądź ty ze mną, świata się wyrzeknę!
Na jego słowa niespodziewanie odpowiada Czarny Myśliwy. Nie wiemy, jak kończy się rozmowa Gustawa ze Strzelcem, ale może domyślać się, że szatan zaproponuje młodzieńcowi układ, spełni jego marzenie o idealnej miłości, w zamian za dotrzymanie przysięgi o wyrzeczeniu się świata. Być może Gustaw na nią przystanie.
Może więc niewinny czarodziej jest dziełem szatana, a nie Boga? A może jest ofiarą kolejnego zakładu między Bogiem a szatanem? Kolejnym Faustem, tak przecież do Fausta podobny, tak znudzony, poszukujący, gotowy wszystko zaryzykować?
Każde kolejne pytanie, tworzy następne. Bóg to czy szatan? Bo przecież nie Mickiewicz tworzy niewinnego czarodzieja. Myślę, że on sam się nim czuł, był po trosze i Dziewicą i Gustawem i Starcem i Porajem. Powstaje więc pytanie w co wierzył Adam, w jakiego Boga, skoro napisał Dziadów część pierwszą?
I tutaj zdecydowanie stawiam znak zapytania, podnoszę rękę i czekam na odpowiedź. I wczytuję się w pierwsze Dziady po raz kolejny i ciągle nie wiem. Może wiedzą to tylko Adam i jego Bóg. A mnie pozostają słowa Jarosława Marka Rymkiewicza:
„Trzeba więc – jeśli mamy razem z Mickiewiczem dziwić się dziwności Dziadów, podziwiać ich dziwność, zmniejszyć ilość interpretacji, nawet ich zaniechać. Tylko wtedy wszystkie tajemnice tego poematu, a przede wszystkim jego dziwne tajemnicze piękno, piękno jego tajemniczych wizji – pojawią się przed nami w całej swej nieusuwalnej tajemniczości.”
Asia Dobosiewicz
____________________________
POZYCJE CYTOWANE:
1. Adam Mickiewicz, Dziadów cz. I
2. Marta Piwińska, Wolny myśliwy, Gdańsk 2003
3. Jarosław Marek Rymkiewicz, Tajemnice Dziadów, w: Adam Mickiewicz, Dziady, Warszawa 2001.
One Comment