Czym jest zieleń Leśmiana? (na podstawie tomu „Łąka”)

 Zieleń rozumiana jako przyroda przywołuje pozytywne skojarzenia. „Dużo zieleni” to atut miasta lub miejsca, w którym zamierzamy zamieszkać. „Szanuj zieleń” to popularny napis widniejący na tabliczkach ustawionych na osiedlowych trawnikach, który sugeruje, że zieleń, czyli przyroda, jest czymś cennym. Jednak nazywając przyrodę zielenią, zamieniamy w swojej świadomości źdźbła trawy, liście drzew, łodyżki kwiatów i gałązki krzewów w jedną bezkształtną masę. Przyroda traci rysy i właściwości na rzecz jednej barwy. W języku potocznym zieleń to także młodość, ale w znaczeniu negatywnym: brak doświadczenia, niewiedza. Ujawnia się to we frazach: „jestem zielony”, „zielono w głowie”, „nie mam zielonego pojęcia”.

Utwory Bolesława Leśmiana pełne są zieleni, jednak jej znaczenie odbiega zupełnie od potocznego. Poeta również określa przyrodę słowem „zieleń”, ale nie po to, żeby ją uprościć, lecz by nadać jej głębię. Zieleń nie oznacza w jego utworach masy roślinnej, ale kwintesencję przyrody, jej najgłębszą i tajemniczą substancję. To życie, siła, energia, które Leśmian traktuje szalenie poważnie, wpisując je w sferę metafizyczną. Szalenie – gdyż rzeczywiście obcowaniu z zielenią towarzyszy w jego wierszach nuta szaleństwa.

W opublikowanej w 1920 r. Łące nie znajdziemy śladów wielkich tragedii, które wstrząsnęły XX wiekiem. Nie napotkamy też zachwytu nowoczesnością i intensywnie rozwijającą się technologią – przeciwnie, dotyczy on szeroko pojętej natury. „Niczego nie szukam we współczesności. Ja, to jestem ja!”[1] – powiedział poeta sam o sobie. Rzeczywiście jego twórczość była i jest unikalna – tak bardzo, że czasem język wydaje się niedoskonały, by o niej mówić.

Jak pisze Michał Paweł Markowski:

Od drugiego czy trzeciego roku życia do ukończenia studiów prawniczych na Uniwersytecie św. Włodzimierza, czyli przez 20 kluczowych dla dorastania lat, Leśmian mieszkał w Kijowie (…) Wychowanie na Ukrainie miało podobno rozstrzygający wpływ na stosunek Leśmiana do przyrody[2].

Ten stosunek – nadzwyczaj zażyły – widoczny jest w jego utworach. Już sam tytuł tomu –  Łąka nawiązuje do przyrody, której liczne elementy, takie jak: drzewa, trawa, liście, zioła pojawiają się z dużą częstotliwością i odgrywają znaczącą rolę. Zastosowanie tych motywów wiąże się jednocześnie z przywołaniem barwy zielonej. I choć Markowski jako najczęściej używane przez Leśmiana kolory w tomach Łąka Napój cienisty podaje złoty i czerwony, to jednak, czytając wiersze, można odnieść wrażenie, że najwięcej jest w nich zieleni, która wszystkie inne barwy przenika i otacza. Wyjaśniają to dalsze słowa badacza: „Zamiast statystyki ważniejsza jest jednak semantyka, czyli znaczenie zastosowanych kolorów”[3]. Zieleń, choć nie jest przywoływana dosłownie – „po imieniu” – tak często jak złoto czy czerwień, została zastosowana w istotnych momentach utworów. Wielokrotnie w słowie „zieleń” mieści się istota sensu danego wiersza. Poznanie funkcji i znaczenia motywu zieleni w poezji Leśmiana może okazać się kluczem do zrozumienia jego twórczości.

Leśmianowska zieleń nie jest tylko nazwą barwy. Jest niejednoznaczna. Autor Łąki przez wielu badaczy literatury został uznany za antysymbolistę, który przywołując daną rzecz, dany obiekt, nie odsyła nas do innego znaczenia poza tym danej rzeczy przypisanym. Sam wspomniał o tym w liście do Zenona Przesmyckiego, przygotowując pierwszy zbiór wierszy:

Znużyły mnie pojęciowe i poglądowe traktowania rzeczy, które od dawna w poezji naszej przestały być sobą. Kwiat nie jest kwiatem, lecz dajmy na to tęsknotą autora do kochanki. Dąb nie jest dębem, lecz przypuśćmy prężeniem się nadczłowieka ku słońcu itd. Słowem – poezja nasza stała się światopoglądową. Zamiast świata – opinia, światopogląd[4].

Biorąc pod uwagę tę wypowiedź Leśmiana, można być pewnym, że drzewa w jego wierszach oznaczają po prostu drzewa, liście nie znaczą nic innego jak właśnie liście, a zioła są ziołami. Nie można jednak określić jego poezji mianem realistycznej – nie tylko dlatego, że jest pełna baśniowej fantastyki. Odsyła nas ona do jakichś innych, niedookreślonych światów – być może nieznanych, nieodkrytych, lecz prawdziwych. Jacek Trznadel na określenie twórczości Leśmiana proponuje nazwy: „symbolizm egzystencjalny” i „realizm metafizyczny”. Trafnie oddają one charakter poezji autora Łąki, który we wspomnianym już wywiadzie powiedział:

Symbolizm, który mnie czarował, był przecież tym samym co romantyzm, a romantyzm tym samym znów niejednokrotnie co tragedia grecka. Jeden z autorów rosyjskich powiada, że każdy wiek czerpie ze swego kosmosu, który po upływie pewnego czasu w następnych pokoleniach wydaje się fantastyczną mrzonką, jak dajmy na to dla nas kosmos grecki. Tymczasem postacie z tego kosmosu wysnute, postacie Prometeuszów, Heraklesów i Tezeuszów, były dla Greków tak samo realne, jak pani Bovary, ojciec Goriot, Anna Karenina dla nas[5].

Bolesław Leśmian stworzył własny kosmos, a może raczej przywołał kosmos ludowy, kosmos pierwotny, sprzed pojawienia się na ziemi cywilizacji. Ukazał światy niezrozumiałe dla współczesnych, które mogą zostać uznane za wspomnianą „fantastyczną mrzonkę”, a jednak światy prawdziwe. W pewnym sensie jest więc symbolistą, a jego drzewa, które nie znaczą nic poza drzewami, mimo to odsyłają do innego wymiaru niż ten znany współczesnemu człowiekowi. Tymoteusz Karpowicz w Poezji niemożliwej nazwał symbolizm Leśmiana magicznym:

Są to (…) łowy na nieokreśloność, które Redon wprowadza do teorii malarstwa, a Leśmian do poezji (niepochwytność). Niepochwytne jest bardziej magiczne niż symboliczne. Aby coś było symboliczne, musi być w jednej części jednoznaczne, nie naruszając konkretności[6].

Zieleń w wierszach autora Łąki jest symbolem w tym specyficznym znaczeniu. Pozostaje zielenią, ale nie jest tylko nazwaniem barwy czy określeniem przyrody. Leśmianowska zieleń jest czymś więcej – wypełnia ją metafizyka. Karpowicz w przywołanej książce pisał o „głębokiej niechęci Leśmiana do niewidzialnego”[7]. Poeta uwidocznił więc świat metafizyczny w postaci zieleni. Jak sam stwierdził w Dialogach akademickich: „Pragnę ujmować przyrodę jako rzecz samą w sobie. W tym wszystkim tkwi stanowczo jakaś metafizyka, której wypowiedzieć nie umiem (…)”[8]. Na zieleń z tomu Łąka nie można patrzeć zwyczajnie, nie doświadczając przy tym rzeczywistości pozamaterialnej. Nie da się też jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: czym jest zieleń Leśmiana?

Łatwiej odpowiedzieć, jaka jest ta zieleń, jak działa i co powoduje. Z pewnością można stwierdzić, że zieleń Leśmiana wabi, nęci i przyciąga. W poemacie Łąka męski podmiot liryczny, którym jest człowiek lub poeta zauroczony tytułową Łąką, pragnie się do niej zbliżyć. Zwraca się do niej jak do ukochanej kobiety, nazywając ją „zieloną”:

Za daleka mi byłaś wpośród kwiatów cienia,

Łąko – zielona Łąko, szumna od istnienia!

Chcę, byś była taka bliska,

Jak ta łza, co gardło ściska,

Kiedy w nim się zapóźni śpiew twego imienia!

Mężczyzna chce mieć Łąkę tak blisko, że zaprasza ją do swojej chaty, by móc ją przeniknąć:

Drzwi klonowe zamknę szczelnie

I zaśpiewam nieśmiertelnie,

A potem spojrzę w ciebie na wskroś i bezgłośnie!

Nie chce patrzeć na Łąkę, lecz w nią – na wskroś. Okazuje się, że nie wystarcza mu jej bliskość; on pragnie zjednoczenia z zieloną Łąką, wniknięcia w nią, więcej – on chce się w nią przemienić, chce stać się zielony!

Wonna liściem i żywicą

Stańże, duszo, nad krynicą,

Spójrz, czyś dosyć podobna zielonemu drzewu?

– mówi człowiek w IV części poematu. Pragnie on silnego połączenia z Łąką, które pozwoli zaczerpnąć od niej zieleni oraz dać jej coś z siebie: „Przystroimy się wzajem!” – cieszy się mężczyzna. Warto zwrócić uwagę na brzmienie słowa „łąka” mogące uchodzić za antonim „rozłąki” i wiązać się z wyrazami takimi, jak „łączyć”, „połączenie”.

Innym przykładem wabiących, a nawet kuszących właściwości zieleni jest utwór Topielec, opisujący historię wędrowca, który zapragnął „zwiedzić duchem na przełaj zieleń samą w sobie”. Zachęcany słowami: „w tę zieleń, w tę zieleń!”, zagłębiał się w nią coraz dalej.

Zieleń upostaciowana jako Łąka nie jest bierna – ona sama także garnie się do człowieka, prosi mężczyznę:

Nie umawiaj się ze mną pod żadnym jaworem,

Bym ciebie nie dosięgła szumem a przestworem –

To, co szum wyśpiewa gwarnie,

Przestwór znajdzie i ogarnie!

Ewidentne jest tu pragnienie zjednoczenia nie tylko duchowego, lecz także namacalnego (dosięgła nie szumem, odgłosem, lecz dotykalnie – przestworem). Pragnienie wzajemnej bliskości człowieka i zieleni widoczne jest także w wierszu W polu:

Ustami dotknę bezmiernej zieleni

Stęsknionej do mnie swym sokiem i ciszą.

Zieleń nie przyciąga tylko ludzi. W Łące do tytułowej postaci przyszły motyle, pszczoły i „sama Nieskończoność”, aby „popatrzeć w jej zieloność”. Po tym spotkaniu Nieskończoność nie chciała już odejść. Okazuje się, że w zieloności jest coś, co przyciąga metafizykę, a nawet, że jest ona samym sednem, kwintesencją boskości. Pszczoły przybyły do Łąki z mirrą, kadzidłem i złotem – jak biblijni trzej królowie do Jezusa-Boga. Jednak dopiero po wpatrzeniu się w zieloność Łąki, Nieskończoność chciała przy niej pozostać.

Poza nęceniem, by zespolić się z nią samą, zieleń jest także otoczeniem sprzyjającym zjednoczeniu innych istot. Po zespoleniu z Łąką mężczyzna z poematu Leśmiana zapragnął połączyć się z innymi ludźmi: „A kto pieśni wysłuchał – niech mi poda dłonie!”.  Utwór Trzy róże ukazuje „dwie dusze i dwa ciała ukryte w zieleni”, prawdopodobnie znajdujące się pod drzewem (pod liśćmi i gałęźmi), zachęcające siebie:

Zbliżmy swe dusze i pozwólmy ciałom

Być tym, czym wzajem pragną być dla siebie!

Zieleń jest w tym utworze czymś więcej niż tłem wydarzeń – jest dogodną do zbliżenia przestrzenią. W balladzie Dąb zieleń staje się kontekstem zjednoczenia Boga z naturą, „aż się kościół zielenił”:

I Bóg słuchał wzruszony, słuchał duszą bezkreśną,

A w tej duszy mu było i ruczajno i leśno (…)

Po raz pierwszy Bóg, płacząc, obejmował się z dębem!

Leśmian nie używa słowa „zieleń” czy „zieloność”, mając na myśli barwę, płaszczyznę lub substancję, ale pewną głębię, coś przestrzennego, w co można wejść, w czym można się ukryć. Wędrowiec z Topielca chce ją „zwiedzić duchem”, a zwiedzać można tylko przestrzeń (miasto, budynek). Zieleń jest jednak dostępna tylko dla duszy. Cieleśnie człowiek nie jest w stanie w nią wejść i poznać jej głębi. W poemacie Łąka zieleń występuje jako niezbadana fizycznie, niedostępna oczom:

Wiem, że w oczach nie zdzierżysz tej wszystkiej zieleni,

A co w oku się nie zmieści,

To się w duszy rozszeleści!

Jeszcze dusza ci nieraz żywcem się odmieni.

Powyższy fragment ukazuje kolejną cechę zieleni: bezgraniczność. W wierszu W polu została ona nazwana „bezmierną”. Czytając o wpatrzeniu się w nią Nieskończoności, można być pewnym, że zieleń nie ma końca. Jej ogrom potwierdzają ostatnie wersy Topielca:

Że leży oto martwy w stu wiosen bezdeni,

Cienisty, jak bór w borze – topielec zieleni.

W tym utworze została ukazana jako ocean bez dna, niedostępny dla człowieka w całej swojej okazałości. Jednak poemat Łąka ukazuje, że zieleń posiada dno: „Ja tu – na dnie zieleni, pod powierzchnią rosy” – określa swoje miejsce tytułowa postać. Dno nie oznacza jednak granicy – jest głębokością zakrytą przed człowiekiem, a znaną przyrodzie. Zieleń, otaczając Łąkę, będąc dla niej przestrzenią, w której może trwać, jest jednocześnie w jej wnętrzu, w jej istocie:

Przyszła sama Nieskończoność,

By popatrzeć w mą zieloność (…)

 Okazuje się zatem, że zieleń jest wszechogarniająca, wszechobecna w naturze. Lud chciałby doświadczać tego ogromu:

Powiedz nam, co się stało w tym polu czy w lesie,

Że się dotąd czujemy, jakoby w bezkresie,

A wyjednaj nam u kwiatów

Rozszerzenie ziemskich światów

Aż po owe oddale, dokąd oczom chce się…

Ten bezkres zieleni i jej metafizyczność sprawiają, że jest niepojęta dla człowieka.

Widzieliśmy, ludzie prości,

Niepojętość Zieloności (…)

Mówimy śpiewający, bo łatwiej przy śpiewie

Mówić o tym, co było, a czego się nie wie…

Czytając wiersze Leśmiana, trudno nie odnieść wrażenia, że ukazana w nich zieleń jest po prostu dziwna. „Zielony sad” z wiersza Gad jest zaskakujący, niebezpieczny i rozkoszny jednocześnie, a więc dziwny. Dziwna jest też zieloność dzbana, w którym dziewczyna nosiła wodę rycerzom. Po tym, jak dowiedziała się, że nie istnieje już duchowe zjednoczenie jej z ukochanym, dzban – zielony, a więc o właściwościach przyciągających i sprzyjających zbliżeniu się dwojga ludzi – został rozbity i sam rozdzielony na części. Dziwna jest także zieleń, o której śni Bóg ukazany w utworze W przeddzień swego zmartwychwstania:

A to wzgórze, to oliwne,

We wspomnieniach takie dziwne…

Tego epitetu użył Leśmian w wywiadzie, pozwalając uznać, że dziwność była jego inspiracją: „Dziwni byli ludzie na tej Ukrainie, równie dziwni jak i zieleń tamtejsza”[9].

Zieleń jest w jego wierszach silniejsza niż człowiek; ma nad nim przewagę. Zwabionego wędrowca zamieniła w topielca, a Łąka przed wejściem do chaty człowieka ostrzegała: „Od naporu zieleni runie ściana biała!”. W tych słowach dała jednocześnie do zrozumienia, że zieleń jest mocniejsza niż inne barwy. Poza tym innym kolorom nadaje ona wartości. Z pewnością dzieje się tak w przypadku kolorów nieba. Nie wystarczy patrzeć wprost na niebo – trzeba spoglądać przez zieleń, żeby było idealnie i żeby doświadczyć pełni. „Spójrzmy przez liście na obłoki w niebie” – powtarza dwukrotnie podmiot liryczny wiersza Trzy róże.

I chciałbym przez przygodny wśród gałęzi przezior

Patrzeć, pieszcząc, w noc – w gwiazdy i w błyskania jezior (…)

– zwierza się podmiot liryczny utworu Pragnienie. Wędrowcowi z Topielca zaś nie wystarczyło przemierzenie całego świata „z obłoków w obłoki”. Z niedosytu zapragnął poznać „zieleń samą w sobie”. Najwyraźniej bez tej barwy szczęście nie jest osiągalne. Może dlatego mężczyzna w utworze Łąka, chcąc dobrze przygotować swoją chatę, nakrył ławę zieloną chustą (o czerwonych brzegach).

Wracając do pytania, czym jest zieleń Leśmiana, można spróbować odpowiedzieć, że jest ona przyrodą. Sam poeta, w wywiadzie pt. Dialogi akademickie – w niepojętej zieloności, mówiąc o tomie Łąka, wyznał: „ta niepojętość zieloności to Ukraina, gdzie się wychowałem (…) Były tam lasy Branickich, ach, drogi panie, co za lasy”[10]. Poeta wskazuje w ten sposób, że przywołaną w jego wierszach zieleń, należy rozumieć jako przyrodę. Nie można jednak uznać, że Leśmian, nazywając naturę zielenią, odebrał jej kształt i rysy. Bohater liryczny po złączeniu się z Łąką mówi, że upodobnił się „kwiatom i wszelkim trawom i źdźbłom gorzkiej mięty”. Wyliczenie elementów przyrody powoduje rozdrobnienie zieleni na szczegóły, podczas gdy wszystkie inne kolory zamknęły się w jednym uogólniającym słowie: „kwiaty”. Natura Leśmiana jest przede wszystkim zielona; inne kolory są do niej dodatkiem. W Topielcu demon zieleni [podkr. – A.K.], wiedząc, że wędrowiec zapragnął poznania właśnie z i e l e n i, wabił go „nieustannych rozkwitów pośpiechem”. Można więc uznać, że te rozkwity były jakąś jej częścią, jej dodatkiem. Przyroda składa się z różnych kolorów, ale przede wszystkim z jednego – można powiedzieć, że jest ona zielenią.

Powyższa odpowiedź nie jest jedyną. Zieleń Leśmiana to także pewna substancja, która ma moc przenikania światła i ognia: „A zielona się światłość jarzyła dokoła (…)”,

Bo nie snem się sny płomienią,

Jeno deszczem i zielenią (…)

– czytamy w Łące. Widać w powyższym cytacie, że zieleń jednocześnie przenika się z ogniem i wodą. Wielokrotnie jest ona w utworach Leśmiana zestawiona z rosą („Dla mnie – rosa, dla mnie – zieleń (…)”, „Cały ranek w dzban zielony / Ciułałam tę rosę”) lub z wodą płynącą („Strumień skrzył się na zieleni (…)”). Co więcej, zieleń przenika się również z dźwiękiem. Zielona Łąka jest „szumna od istnienia”, a w wierszu Rozmowa czytamy: „I gdzie jeszcze brzmi w słońcu zielony wrzask trawy!”.

W tomie Łąka zieleń jest także materiałem, tkaniną. Przywołana wcześniej chusta z czerwonymi brzegami jest przecież zielona. Powyższy strumień z wiersza Ballada bezludna „skrzył się na zieleni nieustannie zmienną łatą”. W II części Łąki mężczyzna zachwyca się zapachem: „Jakże pachną rozprute według ściegów pąki!”. Zieleń, a na niej pąki, jawią się więc jako ogromny materiał – ubranie rozprute w tych miejscach, gdzie rozwinęły się kwiaty wydające woń ciała Łąki. Można jednak zieleń odczytywać także jako nagość, której nie chce sprzeciwiać się mężczyzna: „Nie przeciwiąc się trawom, obnażę się cały”. Zieloną Łąkę też należałoby wówczas postrzegać jako nagą, gdyż przed snem zrzuciła swój „przyodziew biały”. Być może zieleń, będąc jakimś rodzajem okrycia, jest jednocześnie barwą ciała – istotą Łąki.

Jak widać, zieleń nie jest jednoznaczna ani łatwa do określenia – być może dlatego, że Leśmian w swoich wierszach ukazał różne jej rodzaje. Jest w tomie Łąka zieleń śpiewna i głucha, zieleń z dnem i bezdenna, zieleń jasna i ciemna, ta, która jest światem bezkresnym i ta, która jest bezświatem, która leczy ból i która zabija. Zieleń w poemacie Łąka, w postaci miedzy, napełnia strumień słońcem, podczas gdy w Topielcu jest „zamroczą paproci” i „bezbrzaskiem” – jest demoniczna i niszczycielska. W Łące napełnia radością, orzeźwia: „(…) mnie radość swym prądem zmiotła i uniosła”. Mężczyzna posiadający zieleń – samo sedno szczęścia, ludziom obiecuje jej efekty:

Dla mnie – rosa, dla mnie – zieleń,

Dla was – nagłość rozweseleń (…)

Zieleń w Topielcu jest bezdenna – jakby nie miała tego radosnego pułapu obecnego w Łące, na którym można by było się oprzeć („Że leży oto martwy w stu wiosen bezdeni”). Dlatego też śpiewak – poeta – miłośnik zieleni musi być „na wpół smoczy, a na wpół anielski”, boski i człowieczy (Do śpiewaka).

Nie ma jednej, zwięzłej i wyczerpującej odpowiedzi na pytanie: czym jest zieleń w twórczości Leśmiana? Trudno nazwać ją niebem lub piekłem, Bogiem lub szatanem. Nie satysfakcjonuje też stwierdzenie, że to po prostu zieleń przyrody – a jednak ewidentnie wywodzi się ona ze świata natury i tę naturę opisuje. Leśmianowi udało się ukazać przyrodę taką, jaka była ona dla człowieka pierwotnego – jako ogromną, żywą, nieznaną i nieokiełznaną żywą istotę – zachwycającą i groźną. Leśmian pisał, że chciałby, aby w poezji dąb był po prostu dębem, a jednak trudno tak postrzegać drzewo z ballady o tym właśnie tytule (Dąb). Drzewo pozostało drzewem, ale żyjącym, dynamicznym, twórczym, mającym wpływ na kulturę – nie zaś takim, jakie jest w oczach współczesnego człowieka: biernym, statycznym, nudnym elementem krajobrazu. Zieleń, która uchodzi dziś za barwę niepoważną (o czym świadczy chociażby wspomniana fraza, tj. „zielono w głowie”), u Leśmiana występuje jako tajemnicza, mająca władanie nad człowiekiem, metafizyczna, a także zachwycająca i pociągająca. Leśmian pokazuje, że w przyrodzie tkwi coś więcej niż to, co widzimy. Zieleń w jego wierszach jest tajemnicą przyrody, której nie wystarczy dostrzec, by ją poznać – wręcz trzeba przestać dostrzegać powierzchowność. Można powiedzieć, że Leśmianowska zieleń jest uwidocznioną metafizyką i uniewidocznionym pejzażem natury.

Nieudolne poszukiwania odpowiedzi na pytanie: czym jest zieleń Leśmiana? chciałabym zakończyć cytatem z Posłowia książki Tymoteusza Karpowicza Poezja niemożliwa:

Dziś, po napisaniu tej książki, wiem, że nie udało mi się zapanować nad Leśmianem, to on zapanował nade mną. Jego agresywność dosięgnęła mnie poprzez kilka prądów literackich, które w niczym mnie przed nią nie osłoniły. Nadal harcuje wolny od moich sideł i sideł innych krytyków, którzy pisali o nim, obojętne w dobrej lub złej wierze – zawsze pudłując. Tak wyglądają polowania na każdą wielkość, którą narzędzia poznawcze tylko rozmnażają, a nie scalają, bo jest już całością. Nie ma co się łudzić, nikt nie napisze najlepszej książki o Leśmianie, bo nie ma najlepszego Leśmiana. Jest Leśmian. Uganiający się, sprzecznie, od Sadu rozstajnego po Dziejbę leśną sam za sobą. Na wieki wieków słowa[11].

Agata Kadłubowska

______________

PRZYPISY:

1 E. Boye, Dialogi akademickie – w niepojętej zieloności, [w:] B. Leśmian, Dzieła wszystkie. Szkice literackie, oprac. J. Trznadel, Warszawa 2011, s. 550.
2 M.P. Markowski, Leśmian – poezja i nicość, [w:] Polska literatura nowoczesna. Leśmian, Schulz, Witkacy, Kraków 2007, s. 83.
3 Tamże, s. 116.
4 Cyt. za: Tamże, s. 108.
5 E. Boye, dz. cyt., s. 548-549.
6 T. Karpowicz, Poezja niemożliwa. Modele Leśmianowskiej wyobraźni, red. A. Kubikowska, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1975, s. 226.
7 Tamże, s. 79.
8 E. Boye , dz. cyt., s. 545.
9  Tamże, s. 547.
10 Tamże.
11 T. Karpowicz, dz. cyt., s. 268.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *