Plemnik pełen obaw. Przełamanie kulturowego stereotypu męskości w filmie Woody’ego Allena „Wszystko, co zawsze chcieliście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”
W połowie lat 70. w obrębie badań genderowych zaczęły kształtować się tak zwane badania męskie (men’s studies, masculinities studies)((Zob. A. Burzyńska, Gender i queer, [w:] Teorie literatury XX wieku, A. Burzyńska, M.P. Markowski, Kraków 2009, s. 451-452.)). Silny związek między feminizmem a badaniami nad płcią kulturową skazał je początkowo na marginalizację – dyskurs genderowy zdominowany był przez kwestie kobiecości oraz problem narzucanych kobietom ról. W pracach badaczy, głównie płci żeńskiej, męskość utożsamiano często z patriarchatem, co przyczyniało się do podtrzymywania tradycyjnej opozycji męskie-żeńskie i w dużej mierze zaprzeczało samej idei badań nad kwestią płci społeczno-kulturowej.
W ostatnich latach badania nad tożsamością męską rozwinęły się i stały się równoprawnym nurtem w ramach gender studies((Zob. np. Masculinity Studies and Feminist Theory: New Directions, red. J.K. Gardiner, Nowy York 2002., Z. Melosik, Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Poznań 2002. ,E. Badinter, XY. Tożsamość mężczyzny, przeł. G. Przewłocki, wstęp M. Janion, Warszawa 1993., Nowi mężczyźni? Zmieniające się modele męskości we współczesnej Polsce, pod red. M. Fuszary, Warszawa 2008.)). Dzięki temu zaczęto zastanawiać się, w jaki sposób role narzucane mężczyznom determinują ich losy i działania. Pojawił się problem opresyjności patriarchatu wobec mężczyzn, co wcześniej było nie do pomyślenia – płeć męska była uprzywilejowana, więc stereotypów dotyczących męskości nie uznawało się za szkodliwe.
Tymczasem przekonanie o tym, czym powinna być „prawdziwa męskość”, jaki powinien być „prawdziwy mężczyzna” miewało się – i w dużej mierze wciąż się ma – co najmniej równie dobrze, jak przekonanie o tym, jaka powinna być „prawdziwa kobieta”. Odzwierciedleniem tego są chociażby przedstawienia kobiet i mężczyzn w kulturze.
Stereotypowe myślenie o rolach płciowych uwidacznia się szczególnie, gdy ukazywana jest seksualność bohaterów i bohaterek utworów należących do kultury masowej.
The sexual double standard pervades our culture to such an extent that it’s almost unrecognizable. I mean, all you really need to do is watch the first 15 minutes of the Hollywood blockbuster He’s Just Not That Into You. I say 15 minutes because that’s a long as I lasted before I turned off this [insert invective of choice] movie about how all women want is to get hitched and have a serious relationships and all men want is to fool women into giving them sex (because, obviously, it’s just the men who enjoy one night stands and women indulge their partners hoping their sacrifice will result in a relationship)((M. Pawłowska, The Sexual Double Standard and You, http://goodmenproject.com/sex-relationships/the-sexual-double-standard-and-you/, [data dostępu: 11.01.2013 r.].)).
Tego typu przedstawienia przewijają się nie tylko w kulturze masowej. Emily Martin w tekście Jajo i plemnik. Naukowy romans((E. Martin, Jajo i plemnik. Naukowy romans , przeł. J. Włodarczyk, [w:] Gender. Perspektywa antropologiczna, t. 2, Kobiecość, męskość, seksualność, red. R.E. Hryciuk, A. Kościańska, Warszawa 2007.)) pokazała, jak stereotypowe myślenie o płciach wpłynęło na opisywanie procesu zapłodnienia, a także „zachowań” i wyglądu męskich i żeńskich komórek rozrodczych, między innymi w podręcznikach, również akademickich. Okazało się, że wizerunki jaj i plemników są opierane na przeświadczeniach o tym, co stanowi istotę odpowiednio żeńskości i kobiecości.
Podczas moich badań zdałam sobie sprawę, że wizerunek jaja i plemnika, obecny i w popularnych, i w naukowych opisach rozmnażania, jest oparty na stereotypach podstawowych dla naszych kulturowych definicji kobiet i mężczyzn. Stereotypy te sugerują nie tylko, że procesy biologiczne samic są mniej wartościowe niż procesy biologiczne samców, ale również, że kobiety są mniej wartościowe niż mężczyźni((Tamże, s. 33)).
Badaczka prześledziła wiele opisów dotyczących tego, co dzieje się podczas ejakulacji i okazało się, że większość z nich przedstawia plemniki jako stronę aktywną w tym procesie. Kobiece jajo jest przez plemniki atakowane i pozostaje bierne. W stereotypowym myśleniu to mężczyźni są stroną, która zwykle prze do stosunku seksualnego, więc i ich komórki rozrodcze są do tego bardziej „chętne”. W jednym z cytowanych podręczników autorzy pisali:
(…) plemniki mają „misję”, polegającą na „poruszaniu się przez żeńskie drogi płciowe w poszukiwaniu jaja”((Cyt. za: tamże, s. 37.)).
Martin przedstawia stan najnowszych badań nad komórkami rozrodczymi, podważających tezę, że to plemnik jest stroną aktywną w akcie zapłodnienia.
(…) parcie plemnika do przodu jest niezwykle słabe, co przeczy założeniu, że plemniki są silnymi penetratorami. Odkryto, że zamiast przeć do przodu, główka plemnika porusza się przede wszystkim na boki, tam i z powrotem. (…) W istocie dziesięciokrotnie mocniejsza jest u plemnika tendencja do ucieczki przez oderwanie się od jaja. Plemniki muszą więc być wyjątkowo sprawne w uciekaniu od jakiejkolwiek powierzchni komórki, z którą wejdą w kontakt. A powierzchnia jaja musi być zbudowana w taki sposób, by chwytać plemniki i zapobiegać ucieczce. W przeciwnym razie niewiele plemników, o ile w ogóle jakiekolwiek, docierałoby do jaja((Tamże, s. 39.)).
Jak się okazało, wyniki obserwacji naukowców wcale nie przeszkodziły autorom podręczników czy artykułów w dalszym przedstawianiu plemnika jako bohatera pozytywnego. Część z nich pozostała przy tradycyjnych opisach, część zmieniła nieco wizję kobiecej komórki jajowej, która przybierała już nie postać biernie zapładnianej, ale na przykład femme fatale. Sam proces zapłodnienia bywał ukazywany jako niebezpieczna podróż, w którą dzielny plemnik wyrusza mimo czekających go trudów i znojów.
Przed plemnikiem trudna podróż. Musi wniknąć głębiej w ogromną sferę cytoplazmy jaja i jakimś sposobem zlokalizować jądro, aby komórki dwóch chromosomów mogły połączyć się ze sobą((Cyt. za: tamże, s. 41.)).
Według Emily Martin jedynym przedstawieniem plemnika jako słabego i nieśmiałego w kulturze Zachodu jest film Woody’ego Allena Wszystko, co zawsze chcieliście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać((Tamże, s. 38.)).
Film Allena z 1972 r. to jedna z nielicznych udanych prób ukazania kwestii ludzkiej seksualności w sposób komediowy. Reżyser inspirował się popularnym w tamtych czasach podręcznikiem Davida Reubena((D. Reuben, Wszystko co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale zawsze obawialiście się o to pytać, przeł. A. Miller, Warszawa 2002.)), w którym doktor w sposób przystępny tłumaczył wątpliwości związane z seksem.
Film składa się z siedmiu odrębnych części. Każda z nich jest przewrotną odpowiedzią na podręcznikowe pytania: „Czy afrodyzjaki działają?”, „Co to jest sodomia?”, „Dlaczego niektóre kobiety mają problemy z osiągnięciem orgazmu?”, „Czy transwestyci są homoseksualistami?”, „Kim są zboczeńcy seksualni?”, „Czy odkrycia seksuologów są wiarygodne?”, „Co się dzieje podczas ejakulacji?”.
W ostatniej części zatytułowanej „Co się dzieje podczas ejakulacji?” pojawia się wspomniany przez Emily Martin „nieśmiały plemnik”. Allen z typowym dla siebie humorem przedstawia to, co dzieje się w organizmie mężczyzny podczas stosunku seksualnego. W jego wizji męskie ciało jest maszyną sterowaną przez grupę innych mężczyzn. W mózgu znajduje się centrum dowodzenia, skąd płyną rozkazy do poszczególnych oddziałów odpowiedzialnych za różne funkcje.
Już samo doprowadzenie do tego, by mężczyzna przystąpił do stosunku jest dla dowódców niemałym wyzwaniem. W jego głowie grasuje bowiem ksiądz, który przypomina mu o zasadach wiary katolickiej, która zabrania uprawiania seksu przed ślubem. W tak obrazowy sposób Allen ukazuje typowe pojmowanie teorii psychoanalitycznych. Zapamiętane z dzieciństwa pouczenia niemal niweczą wysiłki dowódców, na szczęście ksiądz zostaje złapany i unieszkodliwiony, a oddziałowi od erekcji udaje się do niej doprowadzić.
Plemniki, których los zależy od tego, czy w całym organizmie wszystko odpowiednio zagra, gromadzą się, by w odpowiedniej chwili wyskoczyć z ciała mężczyzny. W Allenowskiej wizji męskie komórki rozrodcze przypominają skoczków ze spadochronami. Wśród nich jest jeden plemnik, który tak bardzo obawia się czekającego go skoku, że bez przerwy wypytuje towarzyszy, o to, co ich czeka.
– Wiecie, jak tam jest?
– Tak, jak nam mówili na szkoleniu. Jest jajeczko.
– Boję się, nie chcę wychodzić.
Okazuje się, że słyszał różne możliwe wersje i obawia się, że być może mężczyzna się masturbuje i ich „oddział” wyląduje na suficie. Przeraża go również możliwość, że jest to stosunek homoseksualny i że „skończą” w odbycie. Słyszał też o „niebezpiecznych pigułkach” zażywanych przez kobiety.
Wizja plemnika, który drży przed wykonaniem swojego zadania, ma oczywiście bawić, ale poza tym zdecydowanie zaprzecza przekonaniu o uniwersalnym charakterze czegoś, co określamy mianem męskości. Jeżeli plemnik jest utożsamiany z mężczyzną, to ten grany przez Woody’ego Allena zdecydowanie nie odpowiada stereotypowym wyobrażeniom o tej płci. Mężczyzna, a więc także i jego plemnik, powinien być stroną entuzjastycznie, a może i bezrefleksyjnie podejmującą stosunki seksualne. Obawy, wyrzuty sumienia i odmowy to kulturowo domena kobiet. Plemnik bojący się wytrysku i tego, co może go spotkać, gdy znajdzie się w ciele kobiety – śmieszy, bo jest „niemęski”, zniewieściały.
Inne plemniki tłumaczą koledze, że nie może się wycofać, bo złożył przysięgę, że będzie próbował dotrzeć do jaja i je zapłodnić lub „polec w tej próbie”. Teraz już nie pełen obaw, ale przerażony plemnik próbuje uciec. Metafora zapłodnienia jako walki odpowiada opisom przytoczonym przez Emily Martin w jej pracy. Męskie komórki wyruszają na niebezpieczną misję, w której mogą zginąć. Jednak kreacja plemnika granego przez Allena burzy tę metaforę. Rozbawienie, które wywołuje przerażony chłopak w białym stroju spadochroniarza, uświadamia widzowi, jak bardzo antropomorfizujemy wszystko, by pozostać w ramach dobrze nam znanych kategorii i podziałów na męskość i żeńskość.
Kiedy do wytrysku jest coraz bliżej, plemniki wybiegają z okrzykiem „Będziemy robić dzieci!”. Ta radość jednak nie trwa długo. Tuż przed skokiem w nieznane okazuje się, że nie tylko plemnik grany przez Allena ma wątpliwości. Jego koledzy zaczynają pytać się nawzajem:
– Co ja tu robię?
– A ja, co tutaj robię?
Wychodzi na to, że „typowo męska” pewność siebie jest konstruktem i gdy przychodzi moment strachu przed nieznanym, reakcja jest niezależna od płci.
Allenowi za pomocą dwóch zabiegów udało się pokazać, jak niewiele wspólnego z rzeczywistością mają stereotypy dotyczące płci. Po pierwsze dzięki ośmieszeniu. Zachowanie przerażonego plemnika bawi, bo jest całkowitym zaprzeczeniem wzorca męskości. Jednocześnie wcale nie sprawia, że ten wzorzec jest nobilitowany. Wręcz przeciwnie – okazuje się złudny.
Drugim zabiegiem jest pokazanie momentu, w którym człowiek traci kontrolę. W chwili, gdy plemniki ogarnia lęk, przestają zachowywać się, jak „typowi faceci”, zapominają o tym, że powinni nimi być. W tej samej sytuacji wiele kobiet zachowałoby się podobnie. Czy to oznacza, że wszyscy zachowaliby się „jak kobiety”? Czy może, że w sytuacjach granicznych wszyscy jesteśmy kobietami? Albo nie jesteśmy żadną płcią?
Judith Butler pisała, że funkcjonujemy w teatrze płci, że każde nasze, nawet najdrobniejsze zachowanie tworzy w oczach innych iluzję naszej tożsamości płciowej.
Twierdząc, że „nikt nie rodzi się kobietą, ale raczej się nią staje”, Simone de Beauvoir przejęła z tradycji fenomenologicznej i na nowo zreinterpretowała doktrynę aktów konstytutywnych. W myśl jej twierdzenia płeć kulturowa w żaden sposób nie określa stałej tożsamości miejsca działania, z którego wypływają różne akty; jest to raczej tożsamość powoli konstytuująca się w czasie — tożsamość ustanawiana przez stylizowane powtarzanie aktów. Co więcej, płeć kulturowa konstytuuje się na drodze stylizacji ciała i dlatego należy ją rozumieć jako codzienny sposób, w jaki nasze gesty, ruchy i różnego rodzaju odgrywane role tworzą iluzję istnienia określonej tożsamości płciowej. Takie sformułowanie odrywa pojęcie płci kulturowej od esencjonalistycznego pojęcia tożsamości i udowadnia konieczność stworzenia nowej koncepcji społecznej czasowości. Istotnie, jeśli płeć kulturowa ustanowiona jest za pomocą aktów, które są wewnętrznie nieciągłe, wówczas złudzenie esencji jest niczym innym niż skonstruowaną tożsamością, performatywnym dokonaniem, w które codzienna publiczność społeczna, włączając w to samych aktorów, wierzy i odgrywa w wiarygodny sposób. Jeśli podstawą tożsamości płciowej jest stylizowane powtarzanie aktów w czasie, nie zaś jej esencjonalna istota, to wówczas możliwość transformacji płci kulturowej daje arbitralność relacji pomiędzy takimi aktami, możliwość odmiennego rodzaju powtórzeń, łamania stylu bądź subwersywnego powtórzenia((J. Butler, Akty performatywne a konstrukcja płci kulturowej, przeł. Marek Łata, [w:] Lektury płci. Antologia, red. M. Dąbrowski, R. Pruszczyński, Warszawa 2007, s. 25.)).
Jeżeli przyjmiemy za filozofką, że płeć jest jedynie jej nieustannym odgrywaniem, że nie jest ona nam dana i to, co z nią kojarzymy to narzucane nam przekonanie o tym, jak powinniśmy konstruować swoją tożsamość, okazać się może, że Woody Allen w swoim filmie przełamał nie tylko stereotyp męskości, ale zanegował w ogóle myślenie o różnicy płci. Da się z całą pewnością założyć, że nie to było celem reżysera. A jednak Allenowskie obśmianie naszych typowych wyobrażeń o cechach i rolach płciowych, o seksualności, o sprowadzaniu do znanych nam kategorii nawet tego, co nie ma prawa im podlegać, jest jednym z niewielu głosów kulturze, które nie powielają przekonania o dualizmie płciowym.
W filmie Allena to kobieta proponuje mężczyźnie seks. Pyta, czy pójdą do niej, czy do niego, bo jest jej wszystko jedno „gdzie to zrobią”. Mężczyzna robi przerażoną minę. Jeżeli ktokolwiek zastanowi się nad tym przez chwilę, to okaże się, że według wpajanych nam przekonań o typowych zachowaniach kobiet i mężczyzn, powinno być odwrotnie. W patriarchalnej kulturze to mężczyzna namawia na seks. Kobieta nie ma do tego prawa.
Imagine a married couple’s bedroom. They’ve just had a wonderful dinner (perhaps candles and wine were involved) and the kids (if they happen to have them) are tucked into their beds. They start kissing and one of them brakes away saying: “Not tonight honey, I’m sorry but I have a headache.” Stop right there. Let me guess — you imagined the wife making excuses right? Her husband (or any other guy for that matter) is bound to be the one who wants sex, right? Women on the other hand are the ones who like it less and don’t need it as often – so they are thought of as the sex that always ends up making the ‘not this time’ excuses. Or so we’re told from about the time we learn what makes boys and girls different. We’re constantly being convinced that there are strong biological bases for men wanting (and pursuing) sex more than women. They mostly boil down to the same old “it’s about the testosterone” or “men evolved to pursue multiple sex partners”((M. Pawłowska, The science of studying sex, http://blastmagazine.com/the-magazine/culturefashion/kinky-stuff/the-science-of-studying-sex/, [data dostępu: 14.01.2013 r.].)).
Od dzieciństwa słyszymy, że mężczyznami „rządzi” testosteron, że mają w życiu wiele partnerek, bo nie potrafią powstrzymać się od seksu. To, co najczęściej symbolicznie wyobrażamy sobie jako męskie, to właśnie plemniki. Nic dziwnego – w zbiorowej świadomości panuje przekonanie, że mężczyznami rządzi podświadoma chęć zapłodnienia jak największej ilości kobiet, nawet jeżeli większość z nich świadomie nie chce mieć dzieci.
Plemnik, którego większość z nas wyobraziłaby sobie jako człowieka, nie wyglądałby raczej jak Woody Allen. Byłby przystojnym, wysportowanym mężczyzną, entuzjastycznie nastawionym do przygody, która czeka go podczas mającego nastąpić zapłodnienia. Nawet perspektywa możliwości zagubienia w kobiecej „ciemności”, nie przeraziłaby nieustraszonego bohatera.
Wizja Woody’ego Allena zaprzeczyła temu, że męskość jest tak prosta i oczywista, jak mogłoby się wydawać. Właśnie na poziomie seksualności widać to najwyraźniej. To, z czym najczęściej kojarzymy męskość, to męskie komórki rozrodcze. Do tego stopnia, że przypisujemy im wszelkie cechy, które kulturowo kojarzymy z wzorcem męskości. Tymczasem już przy tej okazji widać, że ścisły podział na to, co męskie i żeńskie nie ma odbicia w rzeczywistości. Są mężczyźni – jak plemnik w filmie Allena – którzy wcale nie chcą rzucić się radośnie w wir przyjemności związanych z seksem. Są mężczyźni, którzy miewają obawy, zasady, a nawet odczuwają mniejsze pożądanie niż stereotypowo im się przypisuje.
As just about anything, humans have complicated the relatively simple biology of sex with a lot of cultural influence. Simple things like eating and sleeping are no longer obvious to considerable numbers of human beings (notably insomniacs and people suffering from eating disorders). Why would we think that sexual intercourse is a simple act and we’ll all just follow our ‘biologic blueprint’ when we get around to it? And that’s assuming there really is one. Obviously, sex takes up a whole lot of people’s lives (doing it, thinking about it, watching card ads with nude ladies…) so we want to know as much as possible about it. In essence, this is a good thing – as applicable a science as any which may tell us something useful/enlightening about our nature. However (…) the study of human sexual behavior is fraught with difficulty. Also, we need to keep in mind that it’s just that – the study of general human behavior and not research into what an individual human being should like/do. Really, the important take home message (…) is simply this: differences in sexual temperament are individual and not gender differences and it’s about time we got over this whole biological determinism thing and let people enjoy their sex lives without making thing difficult with gendered expectations((Tamże.).
Seksualność zależy więc nie od płci, ale od osobniczych predyspozycji, gustów i wyborów. Jeżeli już na tak podstawowym poziomie zaprzecza się dualizmowi płci, to na wciąż pojawiające się pytania o sensowność gender studies nawet nie trzeba odpowiadać.
Asia Dobosiewicz
_____________________
Bibliografia:
- Woody Allen, Wszystko, co zawsze chcieliście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać, 1972.
- Anna Burzyńska, Gender i queer, [w:] Teorie literatury XX wieku, A. Burzyńska, M.P. Markowski, Kraków 2009.
- Judith Butler, Akty performatywne a konstrukcja płci kulturowej, przeł. Marek Łata, [w:] Lektury płci. Antologia, red. M. Dąbrowski, R. Pruszczyński, Warszawa 2007.
- Emily Martin, Jajo i plemnik. Naukowy romans , przeł. J. Włodarczyk, [w:] Gender. Perspektywa antropologiczna, t. 2, Kobiecość, męskość, seksualność, red. R.E. Hryciuk, A. Kościańska, Warszawa 2007.
- Maria Pawłowska, The science of studying sex, http://blastmagazine.com/the-magazine/culturefashion/kinky-stuff/the-science-of-studying-sex/, [data dostępu: 14.01.2013 r.].
- Maria Pawłowska, The Sexual Double Standard and You, http://goodmenproject.com/sex-relationships/the-sexual-double-standard-and-you/, [data dostępu: 11.01.2013 r.].
- David Reuben, Wszystko co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale zawsze obawialiście się o to pytać, przeł. A. Miller, Warszawa 2002.
Bardzo ciekawe, dziekuję za miłą lekturę. Od dawna miałem wziąć się za poszerzenie swojej wiedzy w zakresie gender i ten artykuł (esej?) dodatkowo mnie do tego zachęca.