

Widma sierpniowe
Nie kocham Warszawy. Nie wiem nawet czy ją lubię. Wiem za to, że miasto stołeczne wiąże swoje ofiary jakby demonicznym przywiązaniem. Warszawa to bowiem miasto duchów. Czających się w bramach kamienic, wyzierających spod studzienek kanalizacyjnych, ich głuchy jęk niesie się miękko w okolicy Przyczółka czerniakowskiego.

Trzecia fala chłopomanii
Przez dziesiątki lat dominującym mitem rodzimej świadomości narodowej był mit szlachecki, symbolizujący erę potęgi dawnej Rzeczypospolitej. Oczywiście mowa o tych, którzy poczuwali się do bycia narodem, a więc przez długi czas dosyć wąskiej grupy społecznej. Szczyt uwielbienia dla Sarmacji przypadł na pierwsze lata III RP. Wyjście z cienia żelaznej kurtyny spowodowało powrót do mitu „wielkiej Polski”. Po latach zaborów, hitleryzmu i komunizmu chcieliśmy poczuć, że my też możemy być potęgą.