Czuły Kot i melancholijna femme fatale – „Leonor Fini i Konstanty Jeleński. Portret podwójny”

Miast by umieszczać te obrazy w ich kontekście tematycznym i formalnym, wolałbym wyobrazić sobie idealną retrospektywę Leonor Fini (…) w formie koncentrycznego labiryntu, którego meandry prowadziłyby do centralnej groty z wielkim łożem pośrodku (…), gdzie pośród istnego kafarnaum brokatów, hinduskich sari, tuszów i kolorowych flamastrów, nie dokończonych rysunków, książek, rękopisów, okruchów ciastek i słoików z konfiturami tronowałby „reprezentujący artystkę”, jej olbrzymi różowy kot perski, Bafomet. Po drodze, zwiedzający przechodziliby przez różne sale i cele, gdzie obrazy byłyby zebrane nie w porządku chronologicznym, lecz podług ich przynależności do dominujących tematów (…).

Konstanty A. Jeleński, Ciemne światło Leonor Fini (1981)

Leonor Fini sumuje w swoim irrealnym realizmie cały ostatni okres, który jest bardziej realny niż rzeczywistość będąca jego znakiem (…). Wszystko nadnaturalne jest dla niej naturalne. Nie można by sobie wyobrazić ani innych aktorów, ani innych dekoracji, jak tylko te czerpiące z teatru jej duszy.

Jean Cocteau

***

W Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie dzieją się ostatnio rzeczy coraz ciekawsze. I chociaż instytucja kojarzy się przeważnie (zazwyczaj turystom) ze zbiorami starych woluminów czy stałą ekspozycją Adam Mickiewicz 1798-1855, okazuje się, że powiew nowoczesności – jakkolwiek to rozumiemy – przyciąga. Łoże z baldachimem, pokruszone herbatniki, otwarte konfitury i porzucony pantofel. Dzieła sztuki, dokumenty, fotografie, szal przetykany srebrną nicią podarowany Fini przez Dalego i teledysk Madonny do Bedtime story z 1995 roku inspirowany obrazami Leonor. Dali i Madonna na Starym Rynku w Warszawie? Tak. Chyba żadne muzeum w naszym kraju nie odważyłoby się zafundować zwiedzającym rozrywki w postaci ekranu z teledyskiem do popowej piosenki. Przecież tak miało być – zaskakująco i nowocześnie. Wystawa Leonor Fini i Konstanty Jeleński. Portret podwójny – którą możemy oglądać w Muzeum Literatury od 14 października do 30 grudnia tego roku – cieszy z dwóch powodów.

Po pierwsze, ekspozycji towarzyszy katalog z pierwszym (sic!) tekstem naukowym w języku polskim, charakteryzującym twórczość Leonor Fini. Po drugie, wystawa dotyczy wybitnych, ale – jak sądzę – zapomnianych postaci europejskiej kultury XX wieku, o których istnieniu niektórym należy przypomnieć, a niektórym opowiedzieć. Twórczynie wystawy nie skupiły się przede wszystkim na przedstawieniu dorobku tych dwojga, lecz na wyeksponowaniu charyzmatycznych osobowości i ukazaniu wzajemnych relacji polskiego intelektualisty i starszej od niego o 15 lat muzy surrealistów. I należy przyznać, że udało im się to dość dobrze.

Między Picassem a Gombrowiczem

Mówiono o niej femme fatale, „diablokicia”, furia italiana. Niektórzy nazywali ją Czarnym Słońcem Melancholii, wampirem, sfinksem, określali ekscentryczną ikoną paryskiego życia, demonem, dla którego – jak sama mówiła – malowanie było jak egzorcyzm. Leonor Fini – urodzona w Argentynie, włosko-francuska artystka światowej sławy, przyjaciółka: Federica Felliniego, Jeana Geneta, Jeana Cocteau, Maxa Ernsta, Pabla Picassa, Nicolasa Chiaramonte’a, Salvadora Dalego, Paula Éluarda, autorka portretów: Anny Magnani, Suzanne Flon, Jeana Geneta czy Jacques’a Audiberti, projektantka dekoracji dla opery, teatru, baletu i oryginalnych kostiumów do filmów (np. Johna Hustona Walk with Love and Heath, 1968). Uznana za malarkę surrealistyczną, chociaż sama nigdy nie zgodziła się na to określenie. Wreszcie wieloletnia (byli razem przez 35 lat) miłość Konstantego Aleksandra Jeleńskiego – zwanego Kotem – polskiego intelektualisty, krytyka, eseisty, publicysty paryskiej „Kultury”.

Leonor Fini i Konstanty Jeleński, Konstanty Jeleński i Leonor Fini – kolejność nie ma znaczenia. Portret podwójny, historia wielkiej miłości, ale nie tej kojarzącej się z ckliwym romansem czasów międzywojennych, zderzenie dwóch światów i wielkich umysłów. Jeśli chcielibyśmy znaleźć punkt wspólny i nie mieszać do tego wielkiego uczucia tych dwojga, które i tak przysłania horyzont – wypadałoby powiedzieć: literatura i pasja. Fini zilustrowała Dzieła wszystkie Edgara Allana Poego, Burzę Williama Shakespeare’a, Kwiaty zła Charles’a Baudelaire’a, Rękopis znaleziony w Saragossie Jana Potockiego, Preuves Brunona Schulza czy Juleittę markiza de Sade’a. Jeleński promował literaturę polską na Zachodzie, korespondował z Michelem Foucaultem, Eugéne’em Ionesco, Rolandem Barthes’em. Ona napisała trzy powieści, on przekładał na francuski Miłosza i Gombrowicza, ułożył francuską antologię poezji polskiej, zapoznawał czytelników z twórczością Grassa, Silonego, Bataille’a czy Sartre’a, odegrał niezwykle istotną rolę w przyznaniu Nagrody Nobla Czesławowi Miłoszowi. Przyjaźnił się z Hansem Bellmerem, Józefem Czapskim, Aleksandrem Watem, Arthurem Koestlerem.

Sfinks, melancholia i menage-a-trois

Gdybym nie spotkał L. – to byłbym może dziś  martwy.

Delikatny, szlachetny, ciepły mężczyzna i wymykająca się wszelkim klasyfikacjom kobieta. Nie wiadomo dokładnie w jaki nurt wpisać malarstwo Fini – surrealizm czy realizm, manieryzm czy raczej realizm fantastyczny, naturalizm, symbolizm? A może wszystko na raz. Nie lubiła, kiedy mówiono o niej „malarka”. Jeleński pisał: „Ona jest Leonor Fini. I maluje. Nie chce być poddaną swojemu dziełu, uważaną za żywy pędzel (…)”. To, co przyciągające w malarstwie Fini, to nade wszystko magnetyzm. A ten łączy się ściśle z tajemniczą osobowością, charyzmatyczną artystką, dla której sztuka stała się w pewnym sensie strategią autokreacji. Eksperyment naturalistyczny, symbolizm mieszający się z realizmem i secesją,  między tym wszystkim japońskie parawany, erotyka, fascynacja ciałem, tajemnica, archetypizowane mity, zezwierzęcenie, śródziemnomorska tajemnica; synteza tego, czego Fini dotykała, wszystko, co wpisuje się w prądy artystyczne i intelektualne Europy końca XIX i początku XX wieku. Fini prezentowała prawdziwą kobiecość i to właśnie owa kobiecość, połączona z erotyzmem, stała się motywem jej symbolicznej, często nieco teatralnej twórczości, łączącej naturalność i sztuczność, łagodność i tajemniczą perwersję, wreszcie wyrafinowaną subtelność zdominowaną przez pierwotną dzikość i nieokiełznaną agresję. Fini to sfinks – ten motyw był dla artystki niezwykle istotny – tajemnicze połączenie skrajności: człowieka i kota. W swoich pracach akcentowała moc kobiety i walczyła o jej rolę społeczną, próbując odsunąć przekonanie o wyższości męskiego mitu. Na jej obrazach między aniołami i czarownicami widać kobiety i zwierzęta. Może surrealiści nigdy nie uznali Fini za jedną z nich, ponieważ w swoich pracach burzyła patriarchalny ład; przedstawiała mężczyzn jako twory niedoskonałe, koślawe, niewidoczne.

Jeleński – opanowany kosmopolita, erudyta, działacz paryskiego Kongresu Wolności Kultury – wiernie bronił intelektualnej wo

online pharmacy cialis

lności w krajach komunistycznych. Jak pisała Dorothea Tanning: „Inteligencja emanowała z niego jak perfumy”. Jeleński poznał Fini na przełomie 1951 i 1952 roku w Rzymie, w Secondo Quadriennale d’Arte przed obrazem Fabrizia Clericiego Minotaur oskarżony przez swoją matkę z 1948 roku. Od samego początku ich relacja była magiczna. Julia Hartwig wspomina, że kiedy Jeleński poznał Leonor, ta pokazała mu wykonany w przeddzień spotkania rysunek, na którym widniał mężczyzna łudząco podobny do Jeleńskiego (rysunek znajduje się w zbiorach ML). Jeleński zwierzał się Czapskiemu: „Wierz mi, Józiu, że znalazłem istotę niezwykłą, która mi daje spokój i która pomaga mi usunąć pustkę z życia (…) przez łowienie w mojej głębokiej osobowości tego, co nie jest zatrute”. Jeleński nie był wyłącznie towarzyszem życia Fini, był jej najwierniejszym krytykiem, chociaż ta stawała się niekiedy dla niego le Soleil noir de la Mélancolie, paradoksalną gwiazdą Gérarda de Nervala, która „na innym świeci firmamencie i czas swój odmierza latami ciemnego światła”.

Dopóki Kot nie zetknął się z Fini, był zdeklarowanym homoseksualistą. Później krążyły również pogłoski o jego biseksualizmie, a nawet o tym, że Fini ze swoim ówczesnym mężem (Stanislao Lepri), z którym pozostała w związku na zawsze, i Jeleńskim mieli przez długi czas tworzyć menage-a-trois. Dzielili życie między Paryż a Korsykę, później między Paryż a posiadłość Saint-Dyé nad Loarą.

Portret podwójny

Ekspozycja tworzy spójną narrację w klimacie artystycznego i intelektualnego życia Fini i Jeleńskiego. Nie chronologia jest kluczem do wystawy, ale kolejne tematy czy hasła, którym odpowiadają poszczególne części Portretu podwójnego. Może się wydawać, że ekspozycję zdominowała Leonor, jednak nie jest tak do końca. Całość to doskonały portret dwóch wybitnych postaci, które bez wątpienia były dla siebie wzajemną inspiracją. Portret podwójny jest wędrówką do ukrytego; wędrówką przez sztukę, literaturę, namiętność i tajemnicę. Jeśli ktoś pojawi się na tej wystawie przypadkowo, będzie czuł przyjemny niedosyt. Ogromna ilość pamiątek nie zaspokoi ciekawości, przeciwnie – rozbudzi ją, co przecież wskazane.

Obrazy olejne, rysunki Fini, trzy wspaniałe maski teatralne przez nią zaprojektowane i wykonane, pamiątki ze spuścizny po Jeleńskim (w tym, jedyna w zbiorach polskich, egipska maska sarkofagowa pamiętająca czasy dynastii Ramessydów), archiwalne fotografie, małe szkice Jeleńskiego, nagrania oraz ponad sto dzieł sztuki z różnych stron świata (Galeria Minsky w Paryżu, CFM Gallery w Nowym Jorku, kolekcje prywatne, zbiory muzeów polskich, pamiątki przekazane przez Rafaela Martineza – sekretarza Fini – za pośrednictwem Andrzeja Wata), grafiki, rysunki i płótna Ernsta, Clericiego, Bellmera, Picassa, Raya czy Lebensteina. To wszystko uzupełniają wypowiedzi m.in. Czesława Miłosza, Paula Eluarda, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Jerzego Giedroycia, Maxa Ernsta, Victora Braunera, Józefa Czapskiego i Jana Lebensteina. Muzeum Literatury jest zatem dzisiaj w posiadaniu największego w Polsce zbioru prac Fini i trzecim (po Instytucie Literackim w Maisons-Laffitte oraz Beinecke Library Uniwersytetu w Yale) miejscem gromadzącym spuściznę po Jeleńskim.

Ekspozycja dzieli się na kilka części. Realizm irrealny to część przedstawiająca twórczość Fini w kontekście prac kręgu surrealistów z paryskiej Café de la Place Blanche (Dalego, Raya, Lepkiego, Maar i Pulhama). Spotkanie wprowadza nas w moment zetknięcia się Fini z Jeleńskim. Burza to okres namiętnej miłości i obsesji przemijania, tworzenia ilustracji do Burzy Shakespeare’a i pierwsze wspólne wakacje z Kotem we Włoszech. Salon paryski – chyba najciekawsza część wystawy – łączy obraz przemiany kultury z lat 60. i 70. z miejscem, w którym artystyczna droga Fini łączy się z kulturalnym sercem Paryża. Korsyka – sfera pracy, ucieczki, Arkadia, niezbędne uzupełnienie paryskiego życia. Fini twierdziła, że twórczość pochodzi z buntu, protestu, nieprzystosowania do otaczającej rzeczywistości. O jej artystycznym świecie musée imaginaire – opowiada Atelier Leonor, gdzie zastawiony książkami stół staje się małym centrum świata. Intymność – na środku łoże, aranżacja na kształt freudowskiej koncepcji twórczości, fotografie z dzieciństwa Fini i Kota, a to wszystko objęte dziełami z kręgu mitu Erosa i Thanatosa. Ostatnia część wystawy – Gabinet Kota – to spójny obraz działalności artystki i intelektualisty, paryski gabinet Jeleńskiego, pamiątki, księgozbiory (Mickiewicz, Gombrowicz, Miłosz, Blake, Swedenborg), fotografie, rękopisy, obrazy. Między tym wszystkim atmosfera przemieniania życia w dzieło, zdjęcia Fini w erotycznym dezabilu, spoglądające z obrazów koty, maski, pamiątki. Układ czerpie z wspomnień Wojciecha Karpińskiego o magicznym domu przy rue de la Vrillière nr 8 Kota i Fini – miejsca spotkań malarzy i pisarzy. Byli tam m.in. Pieyre de Mandiargues, Elsa Morante, Pierre Emmanuel, Jean Cassou i Max Ernst, Jarosław Iwaszkiewicz, Antoni Słonimski, Andrzej Wat, Zofia i Zygmunt Hertzowie, Gustaw Herling-Grudziński, Józef Czapski, Zbigniew Herbert, Sławomir Mrożek, Adam Zagajewski).

*

Po raz pierwszy prace Fini oglądano w Polsce w 1977 roku (Kraków, pokaz grafik). W 1988 roku ukazał się numer „Zeszytów Literackich” poświęcony Jeleńskiemu, w 1998 – Fini. W tym drugim ukazały się listy Jeleńskiego do Czapskiego, które stanowią chyba najlepszy dowód wielkiej miłości dwojga. Muzeum Literatury zorganizowało w 1997 roku wystawę poświęconą Jeleńskiemu. W 2007 roku Piotr Kłoczkowski opracował zbiór esejów Jeleńskiego – Chwile oderwane – w języku polskim. W 2011 roku przyszedł czas na spotkanie Kota i Leonor. Spotkanie piękne i konieczne, w którym warto wziąć udział.

W żarliwej miłości mówiłaś mu wszystko o sobie,

łącznie z enigmatycznym dzieciństwem w Trieśce.

Wasze łoże było przybytkiem szeptów i tajemnic.

Nie będę teraz wydziwiał nad twoją ambicją

służenia swoim maskom, wachlarzom, toaletom,

(…)

Wolę myśleć o was na Korsyce w ruinach klasztoru,

gdzie w waszej sypialni figowiec wyrastał z podłogi

Czesław Miłosz, Leonor Fini

Pod stopami przechodniów królowie, zeschłe owady.

Rue de la Vrillière, rzeczywista, dopóki żył Kot Jeleński.

Raz powiedział: „Zaprowadzę ciebie na grób Kleopatry”

I pokazał: „To tu”, stojąc w pasażu Vivienne).

(Według uporczywej legendy, Napoleon przywiózł z Egiptu

mumię Kleopatry i nie wiedząc co z nią zrobić, pochowano

ją w obecnym pasażu Vivienne).

Czesław Miłosz, Dalsze okolice

Partycja Rogacz

Wystawa Leonor Fini i Konstanty A. Jeleński. Portert podwójny (14 października – 30 grudnia). Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, Rynek Starego Miasta 20.

Autor scenariusza i kurator wystawy: dr Anna Lipa

Kurator wystawy: Aleksandra Kaiper-Miszułowicz

Aranżacja plastyczna: Urszula Bartos-Gęsikowska

zp8497586rq