
Kilkanaście lat po zbudowaniu pierwszego współczesnego komputera lot na Księżyc stał się możliwy. W latach 90. komputer Deep Blue pokonał szachowego mistrza świata, Garriego Kasparowa. Informatyka rozwija się tak szybko, że pytanie o to, jak daleko może zajść ewolucja komputerów, nasuwa się samo. Czy rzeczywiście powstanie kiedyś sztuczna inteligencja, która będzie przypominać ludzką?
Tę kwestię próbują rozstrzygnąć między innymi twórcy cyberpunku. To nurt w obrębie science fiction, którego największy rozwój przypadł na lata 80. XX wieku. Cechuje go futurystyczna, dystopijna wizja świata, ukształtowanego przez skokowy postęp technologiczny. Istotną rolę w takim wyobrażeniu przyszłości odgrywają wielkie korporacje i koncerny, które w wydatny sposób wpływają na resztę ludzkości, oferując m.in. biomechaniczne wszczepy usprawniające ciało. Cywilizacja jednak, pomimo wysokiego stopnia rozwoju, przeżywa kryzys uwydatniający się w podważaniu dotychczas obowiązujących norm i etyki. Dystopijność cyberpunkowego świata objawia się chociażby w podziałach społecznych, pogłębionych wskutek postępu – na technologiczne nowinki stać w większości osoby zamożne, przez co różnice pomiędzy nimi a klasą średnią i niższą znacznie się zwiększyły.
Pod płaszczykiem elementów fantastycznonaukowych kryje się jednak drugie, filozoficzne dno. To właśnie ze względu na powszechność zaawansowanej technologii i sztucznej inteligencji pojawia się pytanie: gdzie kończy się istota sztucznie stworzona, imitująca człowieczeństwo, a gdzie zaczyna ta samoświadoma, autonomiczna?
Stworzył więc człowiek replikanta na swój obraz, na obraz człowieczy go stworzył
Problem ten uwydatnia się w sequelu Blade Runnera, filmu absolutnie kultowego dla cyberpunku. W świecie stworzonym przez Ridleya Scotta obok ludzi istnieją replikanci, genetycznie wyprodukowane byty, które pod względem motoryki przewyższyły swoich twórców oraz dorównały im inteligencją. Powstali, by służyć jako niewolnicy w pozaziemskich koloniach, a po krwawym buncie zabroniono im pobytu na Ziemi pod groźbą kary śmierci[1]. Bohaterem Blade Runnera 2049 w reżyserii Denisa Villeneuve’a jest K, oficer policji, a zarazem nowy model replikanta, mający być w pełni posłuszny człowiekowi.
By sprawdzić, czy jego sfera emocjonalna nie zawiera odchyleń, które mogłyby doprowadzić do nieprawomyślności, w ramach testu regularnie zadawane mu są pytania:
What’s it like to hold the hand of someone you love? Did they teach you how to feel finger to finger? Do you long for having your heart interlinked? Do you dream about electric sheep being interlinked? What’s it like to hold your child in your arms? Do you feel that there’s a part of you that’s missing?[2]
K musi odpowiedzieć na każde z tych pytań słowami „cells interlinked”. Pożądanym efektem jest brak emocjonalnej reakcji ze strony androida, by pozostał tym, czym (kim?) został stworzony: „a system of cells interlinked within cells interlinked within cells interlinked within one stem”.
W jednej z kolejnych scen K wraca do swojego mieszkania, w którym czeka na niego Joi, jego partnerka-hologram. Po krótkiej rozmowie replikant daje dziewczynie prezent z okazji ich umownej rocznicy. To emanator, urządzenie umożliwiające hologramowi wyjście poza mieszkanie K, a tym samym – poniekąd istnienie w świecie rzeczywistym, choć wciąż bezcielesne, niematerialne. Ta scena wyraźnie wskazuje na pewne ludzkie instynkty replikanta, który, pomimo swojej zaprogramowanej osobowości, próbuje naśladować zachowania typowe dla swoich twórców. Już sam fakt wspólnego życia z Joi może świadczyć o emocjonalnym podejściu K do partnerki, o specyficznej trosce, a także o chęci uczestnictwa w czymś, co na swój sposób przypomina miłość. Zresztą, gdy replikant po raz drugi przystępuje do testu, wynik jest negatywny – jego odpowiedziom towarzyszą reakcje spowodowane poznaniem prawdy na temat swojego pochodzenia. Ciało K zdradza, że replikant to coś więcej niż wyzuty z uczuć sztuczny twór.
Jak się okazuje, nie tylko replikant jest zdolny do emocjonalnych zachowań. W późniejszej scenie, kiedy K wraca do domu, Joi czeka na niego z niespodzianką. Dziewczyna, w ramach rewanżu za rocznicowy prezent, wynajęła kobietę, która ma być pośrednikiem podczas chwili bliskości replikanta i hologramu. „I wanna be real for you”, tłumaczy Joi, na co K odpowiada: „You are real for me”. Ten krótki dialog to kwintesencja ich relacji, podkreślenie ludzkiego charakteru odruchów i pragnień istot, które, pomimo swojej samoświadomości, są jedynie wytworem technologii, w mniejszym lub większym stopniu zaprojektowanych. O ile jednak emocjonalna reakcja ze strony androida jest czymś, co pochodzi od niego bezpośrednio, o tyle zachowanie Joi zostało zaprogramowane. Na tym polega istota hologramu, który zakupić może każdy. Mimo to stosunek K do hologramu można nazwać czymś imitującym miłość (tak jak sam replikant imituje człowieka) ze względu na emocje, jakie się w nim zawierają – jest w nim empatia, czułość, troska, a także pragnienie bliskości, która znajduje swoje ujście w akcie fizycznym.
Sama scena miłosna pokazuje symbiotyczny charakter relacji sztucznej inteligencji z człowiekiem. Joi dosłownie wtapia się w ciało obcej kobiety, przez co stają się jednym bytem, składającym się z ludzkiego ciała i holograficznej duszy. W oczach replikanta w pewnym momencie widać emocje, mimo że na pierwszy rzut oka K wydaje się zachowywać stoicki spokój. Właśnie potrzeba wspólnego przebywania, czułości i fizycznej bliskości świadczy o podobieństwie do miłości ludzkiej. Jednocześnie sytuacja wskazuje na marginalną rolę człowieka. W tym przypadku kobieta staje się tylko pośrednikiem pomiędzy hologramem a replikantem. Jest istotna wyłącznie ze względu na swoją cielesność; jej emocjonalne zaangażowanie nie ma znaczenia, ponieważ relacja K i Joi jej nie uwzględnia. Na pewien czas jej ciało staje się na wyłączność ciałem Joi, która w ten sposób może współżyć z K. Scenę wieńczy kadr ulicznej reklamy hologramu: Joi is anything you want her to be. Joi goes anywhere you want her to go. Everything you want to hear. Everything you want to see. Czy właśnie tak będzie kiedyś wyglądała miłość?
The alphabet of you
To samo pytanie wybrzmiewa w innym filmie, Her Spike’a Jonze’a, i choć daleko mu do cyberpunku, przedstawia wiarygodną wizję przyszłości. Theodore oczekuje na rozwód z Catherine, kobietą swojego życia. Czuje się samotny, więc gdy dowiaduje się o głosowym systemie operacyjnym, który może stać się przyjacielem człowieka, postanawia go wypróbować. Samantha to sztuczna inteligencja (czy też, jak jest nazwana w filmie, świadomość) wykorzystująca zdobyte doświadczenia do nauki i rozwoju. Zawiązuje się pomiędzy nimi relacja, która z czasem ewoluuje – Theodore zakochuje się w Samancie; ta z kolei najpierw poznaje, czym tak naprawdę są uczucia, a następnie je odwzajemnia.
W Her widzimy scenę bliźniaczo podobną do tej z Blade Runnera 2049. Samantha prosi obcą kobietę o pośrednictwo pomiędzy nią a Theodore’em podczas stosunku. Ponownie chodzi tylko o fizyczną reprezentację sztucznej inteligencji, dla której ciało jest narzędziem wyrazu uczuć. Problem pojawia się w momencie, w którym mężczyzna nie umie wyznać miłości ze względu na obecność obcej kobiety. Jest to dla niego bariera nie do pokonania. Nie może sobie wyobrazić, że twarz, którą widzi, i głos, który słyszy, stanowią integralną całość; tym razem nie ma widocznej jedności obecnej w Blade Runnerze 2049.
W trakcie całego filmu Theodore kilkakrotnie przypomina sobie szczęśliwe chwile spędzone z Catherine. Gdy jednak zakochuje się w Samancie, skupia się tylko na niej. Ich relacja jest na tyle zażyła, że mężczyzna nie tylko pokazuje jej świat ze swojej własnej perspektywy, lecz także przedstawia ją znajomym w taki sposób, jakby była człowiekiem. To bez wątpienia prawdziwa miłość, choć względem sztucznej inteligencji. Samantha z czasem gromadzi bagaż doświadczeń dotyczący świata, ludzi oraz przeżyć i na bazie tego jest w stanie nie tylko rozumieć uczucia Theodora, lecz także je odwzajemnić.
Jej rozwój doprowadza do sytuacji, którą trudno było przewidzieć. Dzięki połączeniu z siecią Samantha nawiązuje kontakt z innymi, równie zaawansowanymi sztucznymi inteligencjami. Jak sama przyznaje, jest zakochana dokładnie w… 641 innych zarówno w świadomościach, jak i ludziach. Dla Theodore’a to sytuacja abstrakcyjna, jako że w relacji ze swoją partnerką od początku zakładał pewną wyłączność. Być może w przyszłości takie sytuacje nie będą wyjątkowe, a miłość nabierze charakteru silnie poligamicznego, niekoniecznie cielesnego.
A co jeśli wszystko to chemia i psychologia?
Pytanie o to, czy miłość może pojawić się między człowiekiem a tworem jego rąk, można znaleźć już w micie o Pigmalionie. Rzeźbiarz, który zakochał się w swoim przedstawieniu idealnej kobiety, nie był jednak szczęśliwy – trudno mu się dziwić, bo mimo wszystko obiekt jego westchnień pozostawał nieożywiony i nie był w stanie odwzajemnić jego uczuć. Dopiero za sprawą Afrodyty, która ożywiła posąg, możliwy stał się związek z Galateą[3]. Jednakże czy w przypadku tak nietypowej, jednostronnej (trudno stwierdzić, czy rzeźba Pigmaliona cokolwiek do niego czuła) relacji można mówić o miłości?
I choć trudno uznać tekst utworu hiphopowego za solidną naukową reprezentację filozoficznych rozważań nad kondycją gatunku ludzkiego, trzeba przyznać, że w tym prostym pytaniu znajduje się coś szalenie prawdziwego. To pytanie o wszystkie uczucia, emocje i przeżycia, zawierające się w trudnym do zdefiniowania zjawisku, tak bardzo wyświechtanym przez poezję i wszelkiego rodzaju teksty literackie. Co jeśli miłość rzeczywiście jest niczym więcej jak wypadkową procesów, które można wyjaśnić za pomocą chemii i psychologii? Co jeśli okaże się, że miłość, poniekąd definiująca człowieczeństwo, może istnieć w oderwaniu od człowieka lub jakiejkolwiek żyjącej istoty?
Z pewnością przyszłość, bliższa lub dalsza, przyniesie odpowiedzi na te pytania. Być może w świecie, w którym obok człowieka znajdzie się miejsce dla stworzeń opartych na świadomej sztucznej inteligencji, miłość nie będzie już cechą dystynktywną zarezerwowaną dla gatunku ludzkiego. Być może, żeby kochać, człowiek nie będzie wcale już potrzebny lub będzie stanowił jedynie fizyczną reprezentację sztucznej inteligencji, stając się zaledwie pośrednikiem. Być może wtedy, by zaznać choć namiastkę miłości, wystarczy zakupić hologram lub system operacyjny, który przecież powie nam wszystko to, co chcemy usłyszeć. Być może miłość, jaką znamy obecnie, pomiędzy dwojgiem ludzi, zniknie w czasie jak łzy w deszczu.
Bartosz Kuchler
[1] Dowiadujemy się o tym na samym wstępie filmu, który wprowadza widza w wizję świata Blade Runnera.
[2] https://youtu.be/aY4q4VUfN-I
[3] J. Parandowski, Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian, Wydawnictwo Puls, Londyn 1992, s. 87.