Na marginesie „Kopciuszka”. Szkic z paroma wycieczkami do literatury polskiej

cinderella

Z wielu bajek poznanych w dzieciństwie chyba najlepiej zapamiętałam Kopciuszka. Słuchałam go i oglądałam w kilku wersjach, z których każda próbowała przekazać mi kilka prawd. Także w najnowszym Disneyowskim Kopciuszku przesłanie dydaktyczne jest wyjątkowo wyraźne: „Bądź dobra i odważna” słychać w filmie wiele razy. Czy naprawdę odwaga jest główną cechą, jaką musiała wykazać się bohaterka?

To pytanie, na które jeszcze postaram się odpowiedzieć. Warto tymczasem wrócić jeszcze do starej, animowanej wersji filmu Disneya. Jej klamrą kompozycyjną jest piosenka o snach:

A może gdy snom zaufam,

to spełnią się pewnego dnia

i świt nie przerwie moich marzeń,

a potem się okaże,

że dobry mój sen wiecznie trwa.

Oczywiście i ten Kopciuszek jest dobry i piękny. Ale chór śpiewający odjeżdżającej karecie ten właśnie fragment (a nie jedyna to przecież piosenka w filmie) opiewa wyraźnie inną główną cnotę Kopciuszka. Niczym nieuzasadnione zaufanie do losu – wiarę w sny.

***

Sienkiewicz był, jak wiadomo, wielkim twórcą baśni. Kilka lat po tym, jak wyrosłam z Kopciuszka, podsunięto mi Quo vadis. Może to zauroczenie Petroniuszem, a może lata nieszczęśliwej miłości do szkolnego kolegi sprawiły, że szczególnie zapamiętałam z niego historię Eunice.

Kopciuszek-Eunice cnotę Kopciuszka ma wyjątkowo rozwiniętą. Wiara w sny to przecież nic innego niż cierpliwość. Zaufanie do losu wymaga niewiele – czekania; jeżeli odwagi, to związanej z uporem. Tak jak bohaterka najnowszego filmu Disneya nie chce opuścić macochy i przeprowadzić się do miasta, ponieważ obiecała sobie trwać w domu rodziców i dbać o niego, tak bohaterka Sienkiewicza nie chce opuścić domu. Ponieważ Sienkiewicz pisał bajki dla dorosłych, cierpliwość Eunice narażona jest na nieco inne próby niż odebranie jej miejsca przy stole. Może to dobrze, że Eunice dostała baty, inaczej bowiem jej pan nigdy nie zwróciłby na nią uwagi. „Może to dobrze – mówi filmowy narrator – że macocha była taka niedobra…”, bo inaczej Kopciuszek nie uciekłby do lasu i nie spotkał tam Księcia.

W historii Eunice odnajdujemy jednak nie tylko starożytną wersję baśni o Kopciuszku – współtworzy ją także pewien mit. Wątek mitologiczny wprowadza do Sienkiewiczowskiej historii jedna zaledwie scena, mająca za to niezwykłą siłę wyrazu (chociażby przez umieszczenie jej w otwarciu powieści). Eunice całuje zimny posąg ukochanego. Nie ma nadziei na spełnienie swojego uczucia. A może jednak ma?

Skąd znasz Eunice? – pyta Petroniusz Chilona Chilonidesa

— Przychodziła do mnie po radę, gdyż sława moja obiła się o jej uszy.

— Jakiejże chciała rady?

— Na miłość, panie. Chciała się wyleczyć z bezwzajemnej miłości.

— I wyleczyłeś ją?

— Uczyniłem więcej, panie, dałem jej bowiem amulet, który zapewnia wzajemność. W Pafos, na Cyprze, jest świątynia, o panie, w której chowają przepaskę Wenery. Dałem jej dwie nitki z tej przepaski, zamknięte w skorupie migdała.

W Pafos na Cyprze żył także Pigmalion. Ten Pigmalion, nad którym, widząc jego miłość, zlitowała się bogini Afrodyta. Posąg całowany przez Eunice ożywa tak, jak okrywana pocałunkami Galatea. Ożywa za sprawą Boga-Petroniusza, który zstępuje do niej we własnej osobie.

***

Skoro jesteśmy już przy Pigmalionie, to warto przyjrzeć się jeszcze jednemu tekstowi. Wizerunek Petroniusza nie jest bowiem jedynym ożywającym posągiem w XIX-wiecznej literaturze polskiej. Także bohaterka Prusa ma do opowiedzenia na ten temat pewną historię:

Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina, który na niej zrobił tak silne wrażenie, że kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie. Przypatrywała mu się całymi godzinami, myślała o nim i kto wie, ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa?… I stał się cud: pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył. A kiedy pewnej nocy zapłakana usnęła, nieśmiertelny zstąpił ze swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym wieńcu na głowie, jaśniejący mistycznym blaskiem.

Mowa oczywiście o pannie Izabeli Łęckiej. Zwiedziony przez styl narracji czytelnik jest zazwyczaj skłonny traktować jej przygodę ironicznie. Ale w istocie różnica pomiędzy panną Izabelą a Eunice wcale nie jest wielka. Tak jak posąg Petroniusza jest obrazem samego ukochanego, tak też Apollo staje się medium marzeń o fascynujących Izabelę mężczyznach. Jest ich wielu: jenerał-bohater, słynny tenor, książę jednego z domów panujących, dzielny strażak, wielki rysownik, nadzwyczajny atleta. Wszystkie jednak wcielenia bóstwa łączą dwie cechy: są to osoby pod jakiś względem wybitne i z różnych względów niedostępne dla Izabeli. Wybitność ich, można zaoponować, ustanawiana jest w mocno podejrzany sposób – za sprawą podziwu, jakim są otoczone. Zatem kto w ocenie swoich bliźnich nie ulega nigdy opinii powszechniej, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.

Zresztą, wspaniałość, która biła od Petroniusza, czy nie jest także tylko tym nieuchwytnym czarem, który sprawia, że ktoś wydaje nam się godzien podziwu, choć podstawy tego nie są do końca jasne? Elegancki, inteligentny, przystojny. Eunice tak samo nie wolno było go kochać, jak Izabeli nie wolno kochać tenora czy atlety. Gdyby trzeba było odpowiedzieć na pytanie, jakie to książki tak zepsuły pannę Izabelę, odpowiedziałabym bez wahania – Sienkiewicz. Zresztą Prus pewnie by się zgodził.

Różnica między tymi dwiema bohaterkami polega w istocie na jednym – Eunice jest postacią z baśni, Izabela – z życia. A różnica ta jest, jak postaram się pokazać, także głęboką różnicą między światami obu powieści.

***

Łaskę spełnienia miłości zsyłają bogowie. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że zarówno mit Pigmaliona, jak i historia Eunice, wreszcie baśń o Kopciuszku opowiadają o sile miłości, która potrafi zmienić rzeczywistość, jeśli (osoba kochająca) jest cierpliwa i wierna, posłuszna i dobra, w istocie są to opowieści o tym, że za cierpliwość, wierność, posłuszeństwo i dobroć władcy mogą nagrodzić spełnieniem się snów o miłości. Czy wcielą się w zstępującą z nieba Afrodytę, czy Petroniusza (a może amulety Wenery?), czy dobrą wróżkę i księcia ogłaszającego nagle wielki bal, decyzja zawsze pozostaje w gestii bogów.

A co jeżeli bogów już nie ma? Bohaterka wydana na pastwę rzeczywistości wydaje się już tylko głupia albo aż zła. Zostaje Emmą Bovary albo Izabelą Łęcką. Czerwone dłonie Wokulskiego są niczym innym jak znakiem rzeczywistości – brutalnej i szorstkiej. Trudno jest kochać rzeczywistość. W końcu zresztą także panna Łęcka wybiera Boga i wstępuje do klasztoru. I nawet jeśli Rzecki mówi (wyjątkowo złośliwie), że i jego chce uwodzić, to być może paradoksalnie dotyka prawdy.

Wstąpienie Izabeli do klasztoru nie jest epizodem Lalki, który szczególnie zapadałby w pamięć. Sama Izabela rozpływa się gdzieś w ostatnich rozdziałach powieści i schodzi na dalszy plan. Zresztą wszystko w zakończeniu tej historii zdaje się rozpływać i rozpadać. Zupełnie inaczej niż w Quo vadis. Tu mamy piękne zakończenie, mocny akord. Sienkiewicz był wspaniałym kompozytorem i prawdziwym bogiem swoich powieści, nic dziwnego, że prowadzi kochanków aż po poetycką śmierć. Inaczej, kiedy tego Boga zastąpi rzeczywistość. Skromny felietonista, Prus, odnotował tylko parę scenek, parę zdarzeń z codziennego życia.

Jakże różne są głosy narratorów obydwu powieści – trzecioosobowy narrator-Bóg i schowany za swoimi postaciami narrator-człowiek. Ta ucieczka Prusowskiego narratora sprawia, że znika on z oczu także swoim bohaterom. Mija ich może czasem na ulicy, a oni kłaniają się niczego nieświadomi staremu subiektowi. A stary subiekt nie ma nawet tyle siły, by doprowadzić do połączenia się Wokulskiego i Stawskiej. Jego bohaterowie nie mogą go o nic prosić, nie przyszłoby im to nawet do głowy, mogą tylko marzyć albo prosić o nią zupełnie zwyczajnego Boga, który bardzo realistycznie milczy. Świat Lalki pozbawiony został łaski i nic dziwnego, że sny wyrażają w nim już tylko lęki i lepiej, gdyby się nie spełniały.

Nie znaczy to, że bohaterowie Prusa przestali myśleć snami i baśniami. Wokulski po wysłuchaniu opowiedzianej przez Węgiełka baśni pyta swojej towarzyszki: „Obudzisz ty się moja królewno?”. Izabela rzeczywiście żyje jak we śnie, obserwuje świat jak baśniowy spektakl. Nie wie, czy się obudzi. Ten, kto stracił wiarę w sny spełniające się w rzeczywistości, woli spać jak najdłużej. Czym bowiem może być przebudzenie, pokazują losy Wokulskiego. Nasuwa się przypuszczenie, że żyć można tylko śniąc, inaczej bowiem, tak jak bohaterowi Prusa, grozi nam natknięcie się na To:

TO może też być porównane do nieruchomej twarzy kogoś,
kto pojął, że został opuszczony na zawsze.

(…) Ponieważ TO oznacza natknięcie się na kamienny mur,
i zrozumienie, że ten mur nie ustąpi żadnym naszym błaganiom.

***

Na koniec warto jeszcze wrócić do ostatniego filmu Disneya. Zła macocha opowiada w nim Kopciuszkowi swoją wersję historii – historii trudnego i nieudanego życia samotnej kobiety. Epizod ten został wprowadzony do baśni subtelnie, nie zajmuje dużo miejsca i nie zmienia wydźwięku całości. A jednak sprawia, że zza baśni wygląda na chwilę rzeczywistość. Tak, że wyszedłszy z kina, trudno nie pomyśleć właśnie o niej – jako o tym, co opowieść miała na chwilę zakryć przed nami. Koniec baśni jest zawsze momentem spełnienia i żalu jednocześnie.

Zastanawiające tymczasem, dlaczego Lalka, tak wyraźnie dająca nam do zrozumienia daremność naszych dążeń, nie wtrąca jednak czytelnika w rozpacz. Nasuwa się myśl, że sam jej kształt literacki (a może po prostu kształt opowieści?) pozwala znieść to, co jest nie do zniesienia. Czytając o własnej niemocy, godzimy się z nią. Być może jest to właśnie zadanie wielkiej literatury. Ale ziarnko piasku uwierające Wokulskiego obecne jest także w każdej baśni. To właśnie z powodu jego istnienia potrzebujemy kojącej opowieści, spowijającej je jak pierzyny ziarnko grochu. Nie sądząc zatem źle ani panny Izabeli, ani nawet Henryka Sienkiewicza, pozwólmy uwierać się temu ziarnku, które jest być może jedyną więzią pomiędzy nami a światem. Bolesnej świadomości opuszczonych przez bogów: „ten mur nie ustąpi żadnym naszym błaganiom”.

Helena Markowska

Zobacz także:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *