One-two-woop-woop! – Selector Festival 2010

One-two-woop-woop! – Selector Festival 2010
Kraków, 04-05. 06.

Selector Festival

Po raz drugi w Krakowie odbył się Selector – festiwal muzyki elektronicznej i tanecznej. Rok temu wystąpili na nim między innymi Franz Ferdinand, Dizzee Rascal czy Röyksopp, a sama impreza odniosła sukces. Nic więc dziwnego, że przed tegoroczną edycją apetyty wielu osób były ogromne, a festiwalowe karnety sprzedawały się jak świeże bułeczki. Ja na szczęście wygrałem bilet, dlatego bez nadmiernego uszczuplenia portfela mogłem się przyjrzeć z bliska zarówno artystom, jak i publiczności, która w czerwcu przyjechała na Selectora.

DZIEŃ PIERWSZY – PIĄTEK, 4.06

Friendly Fires
Odwiedź stronę internetowąprofil na myspace.

Na festiwal dotarłem po kilku raczej niemiłych przygodach ze źle oznakowanymi przystankami, nieprzyjeżdżającymi autobusami i „szaloną” taksówką. Na szczęście jakoś dotarłem do większej z dwóch festiwalowych scen – Cyan Stage – gdzie zaczynał się występ Friendly Fires. Brytyjski zespół zagrał całkiem dobry, energetyczny koncert, podczas którego można było usłyszeć przede wszystkim kompozycje z jego debiutanckiego albumu. Filarem grupy jest jej charyzmatyczny wokalista Ed MacFarlane, który swoimi uroczymi podrygami poderwał publiczność do tańca. Radziłbym mu jednak zainwestować w antyperspirant, bo ogromne plamy potu na koszuli nie są chyba tym, co widzowie chcieliby oglądać w trakcie koncertu.

Uffie
Odwiedź stronę internetowąprofil na myspace.

Następnie wybrałem się na występ Uffie w namiocie Magenta. Koncert ten mogę określić jednym słowem – fatalny. Zawiodło nagłośnienie, zawiodła źle ułożona setlista, zawiodła wreszcie sama Uffie. Wyglądała jak zmęczona życiem samotna matka z londyńskich slumsów, zachowywała się podobnie, a jej wokal, tak pociągający w wersji studyjnej, na żywo był nie do zniesienia. To zdecydowanie nie jest ta sama hot chick, którą znałem do tej pory.

The Bloody Beetroots
Odwiedź stronę internetowąprofil na myspace.

Świetny, ale wyczerpujący jak trening na siłowni, koncert zagrała formacja The Bloody Beetroots. Włosi, występujący w charakterystycznych maskach Spidermana, zmienili Cyan Stage w znakomitą, mroczną imprezę. Prawdopodobnie dla wielu osób taneczne szaleństwo zakończyło się jakimś urazem, ale zapewne nikt nie oczekiwał po tym występie niczego innego. Chyba do końca życia zapamiętam moment, kiedy wszyscy festiwalowicze jak jeden mąż wykrzyczeli najbardziej znany fragment tekstu Krwawych Buraków: one-two-whoop-whoop!

Calvin Harris
Odwiedź stronę internetowąprofil na myspace.

Ostatnim koncertem, który obejrzałem pierwszego dnia Selectora, był występ jednego z moich faworytów – Calvina Harrisa. W ubiegłym roku Brytyjczyk porwał publiczność festiwalu Orange Warsaw. Tym razem również stanął na wysokości zadania. Świetny kontakt z publicznością, urok osobisty, chwytliwe numery – Calvin ma wszystko to, co jest potrzebne do zrobienia doskonałego widowiska tanecznego. A o to przecież tam chodzi.

DZIEŃ DRUGI – SOBOTA, 5.06

Delphic
Odwiedź stronę internetowąprofil na myspace.

Drugi – i zarazem ostatni – dzień festiwalu zacząłem ponownie w namiocie Cyan. Grali tam laureaci trzeciego miejsca w plebiscycie BBC Sound of 2010 – brytyjska sensacja ostatnich miesięcy – zespół Delphic. Formacja ta zaskakująco dobrze zaprezentowała materiał ze swojej debiutanckiej płyty Acolyte. Duże brawa należą się grupie za świetne wykonanie singlowego Doubt i znanego z reklamówki TVN Clarion Call.

Metronomy
Odwiedź stronę internetowąprofil na myspace.

Jeszcze lepiej od Delphic – i chyba najlepiej na całym Selectorze – zagrała formacja Metronomy. O sukcesie koncertu zadecydowało (tak jak w przypadku koncertu Calvina Harrisa) przede wszystkim to, że muzycy nawiązali doskonały kontakt z publicznością, która wręcz szalała w rytm kolejnych piosenek. Dużą zaletą Metronomy jest także teatralizacja występów – zaplanowane, ale bezpretensjonalne gesty, dopasowane kostiumy i synchronizacja ruchu scenicznego sprawiają, że na koncertach grupy jest momentami komicznie. Prywatnie są zapewne bardzo fajnymi i lubiącymi się ludźmi. Chętnie poszedłbym z nimi na piwo.

***

Po Metronomy jeszcze przez moment oglądałem występ Faithless i potańczyłem przy dźwiękach Boys Noize, ale nie czuję się uprawniony do oceny tych koncertów. Za to sporo czasu spędziłem na obserwowaniu selectorowej publiczności. Moja koleżanka mówi, że krakowska impreza to taki Sunrise dla hipsterów. Chyba coś w tym jest. Wszechobecne kolorowe najki, nienaganne fryzury, zbyt wąskie spodnie i zblazowane miny sprawiają, że Selectorowi jest bliżej do wieczorów w klubach warszawskich, niż do typowego festiwalu muzycznego. W efekcie pobyt w Krakowie przypomina wielu uczestnikom kolejny melanż, podczas którego można spotkać znajomych, widywanych co wieczór, upić się oraz niezobowiązująco zabawić przy jakże modnym – choć nieważne czyjego autorstwa i na jakim poziomie – elektro. Brakuje tu niestety zainteresowania samą muzyką. A szkoda, bo w trakcie festiwalu odbyło się kilka doskonałych koncertów.

Maciej Skowera

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *