„Opowieści z Narnii: Podróż wędrowca do świtu”

Podróż wędrowca do świtu to ekranizacja trzeciej części cyklu Opowieści z Narnii C.S. Lewisa. Książki Brytyjczyka od lat stanowią kanon literatury dziecięcej i doczekały się licznych adaptacji radiowych, teatralnych i filmowych. Najnowsza próba przeniesienia świata Narnii na ekran kinowy wypadła całkiem nieźle, chociaż na początku miałam pewne obawy czy twórcom uda się stworzyć obraz, który, oprócz przychylności najmłodszych widzów, zaskarbi sobie również uwagę bardziej wyrobionego odbiorcy. Taki problem dotyczył też m.in. ekranizacji serii o Harrym Potterze J.K. Rowling, której dwie początkowe części wyreżyserowane przez Christophera Columbusa były jedynie nieznośnie grzecznymi i nudnymi brykami z treści książek. Michael Apted, choć stworzył film adresowany i przemawiający głównie do dziecięcej publiczności, sprawił również, że i starsi znajdą w nim coś dla siebie.

Podróży wędrowca do świtu opowiada o powrocie rodzeństwa Pevensie do Narnii (a także o przypadkowym trafieniu tam ich krnąbrnego kuzyna Eustachego). Łucja i Edmund spotykają swojego starego znajomego Kaspiana, który teraz jest królem mitycznej krainy. Ten prosi ich o pomoc w odszukaniu siedmiu lordów wygnanych niegdyś z Narnii.

Akcja filmu koncentruje się na podróży z wyspy na wyspę, gromadzeniu artefaktów etc. Część krytyków zarzuca takiemu rozwiązaniu fabularnemu pewną mechaniczność, ja jednak uważam, że ta prosta zasada konstrukcyjna sprawdza się doskonale. Motyw drogi służy tu zresztą nie tylko oddaniu rzeczywistej wędrówki bohaterów, co stanowi metaforę rozprawiania się z własnymi słabościami i kompleksami, lecz także, w szerszej perspektywie, po prostu dorastania.

Film jest oczywiście dopracowany wizualnie, młodzi aktorzy radzą sobie nie najgorzej w powierzonych im rolach. Irytują za to trochę wysilone miejscami żarty. Ogólne wrażenie po seansie jest jednak pozytywne i pozostaje tylko życzyć, by powstawało więcej tak mądrych i starannie kręconych filmów (nie tylko) dla dzieci.

Joanna Kursa

Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości kina Femina.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *