Spotkanie z „nieznajomym” wędrowcem. „Wózek widmo” w świetle cmentarnych lamp

Ilustracja: Łucja Stachurska

Zbliża się północ. Mija ostatni dzień roku. Trójka kompanów chłepcze przysychające krople alkoholu, przysłuchując się dziwnej opowieści Davida Holma. Historia o furmanie śmierci przeistacza się w podróż bohatera do czasu przeszłego, rok wstecz. Pytanie, czy zakończy się pomyślnie jak wszystkie inne opowieści.

Wózek widmo Victora Sjöströma z 1921 roku bazuje na opowiadaniu Selmy Lagerlöf Niewidzialny woźnica. Był to jeden z wybitniejszych filmów kina niemego, które powstawały w latach dwudziestych. Rok po szwedzkim utworze na ekranach pojawia się Nosferatu – symfonia grozy Friedricha Wilhelma Murnaua. Mimo że motyw śmierci podejmowano chętnie, niewielu udało się przedstawić pozarzeczywisty świat z taką finezją, z jaką uczynił to Victor Sjöström. Żywi i umarli spotykają się w tym samym miejscu i czasie. Dzieli ich jedynie cielesna powłoka. Nie lada wyzwanie stanowiły podwójne oraz poczwórne ekspozycje, które pozwoliły na stworzenie postaci z zaświatów. Wózek widmo jest przykładem zetknięcia realizmu ze spirytualizmem oraz codzienności, zwyczajności z fantastycznością.

Historia swoją strukturą bardzo przypomina Opowieść wigilijną Charlesa Dickensa. David Holm to pijak, który przez ostatni rok stoczył się na dno. Spotkanie ze śmiercią ma uświadomić mu zło, jakie wyrządził ostatnimi czasy i wywołać w nim skruchę.

Początkowa scena wprowadza widza do pokoju Edyty chorej na gruźlicę. Pielęgniarka przed odejściem chce jedynie zobaczyć Davida, w którym pokładała niezwykłą wiarę, i przekonać się, czy rzeczywiście przez ten rok poukładał sobie życie. Sceneria zbudowana jest na zasadzie kontrastów. Edyta, kobieta w bieli, i jej przyjaciółka, Maria, oraz matka chorej, w czerni. Edyta symbolizuje światło, którym wiecznie osłania grzesznika. Nie bez przyczyny Victor Sjöström zestawił trzy kobiety pilnujące prawa i moralności z trzema biesiadnikami szerzącymi rozpustę i pijaństwo. Postacie te przypisane są dwóm światom, zewnętrznemu i wewnętrznemu, zbliżającym się do siebie.

Kluczowy jest jednak moment, kiedy David opowiada przyjaciołom historię Georgesa, który z wesołego zabawnego człowieka w Wigilię stał się kimś przygnębionym, osowiałym ciągle nawiązującym do motywu wozu śmierci. Jak na zawołanie dochodzi do bijatyki. Jej ofiarą pada gawędziarz. Zostaje uderzony butelką w brzuch i umiera. Po chwili pojawia się znikąd niewyraźny wóz poruszający się po krętej cmentarnej drodze. Woźnica staje twarzą w twarz z bohaterem, po czym odsłania swoje prawdziwe oblicze. David rozpoznaje w nim dawnego przyjaciela, który przyczynił się do zła, jakiego dokonał. Zaczynają się retrospekcje i próba wywołania skruchy, nagrodzona powrotem głównego bohatera do życia

Fantastyczność utworu odnosi się przede wszystkim do elementów ukazujących spotkanie świata rzeczywistego ze światem pozaludzkim, wizyjnym, a może nawet halucynacyjnym. Sceny rozgrywające we wnętrzach są utrzymane w kolorze żółci, na zewnątrz – w kolorze niebieskim, a retrospekcje w odcieniach fioletu. To typowy zabieg stosowany w czarno-białych filmach. Koloryzowano klatka po klatce fragmenty taśmy, by oddać klimat zdarzeń. Zastanawiające jest nietypowe użycie fioletu przywołujące na myśl Wesele Andrzeja Wajdy. Sekwencję wizyjną, kiedy bohaterowie spotykają się z postaciami zmarłych czy innymi zjawami, utrzymano w podobnej tonacji. Czyżby Sjöström wyprzedził epokę? Poza tymi trzema kolorami interesujące staje się każdorazowe pokazywanie Edyty w poświacie bieli, a także w świetle lampy. W kontraście do niej przedstawiono Holma pochłoniętego przez czerń, a w momencie kulminacyjnym, kiedy wpada w szał i rozłupuje drzwi siekierą, jego czarne dłonie wypełniają kadr.

Poza trójkowym zestawieniem postaci reżyser odwołuje się do struktury zwierciadlanej. Ukazuje sobowtóra Davida, którym jest jego przyjaciel Georges, wysłannik śmierci. Jeśli „przepowiednia” miałaby się spełnić, David powinien przejąć zadania woźnicy. On jednak dostaje kolejną szansę od losu. Być może Wózek widmo nie przedstawia momentu spotkania ze śmiercią, ale próbę rozliczenia się z własnym sumieniem? Może w tym tkwi źródło fantastyczności i nieprawdopodobieństwa filmu?

Uwagę widza powinny przykuć nie tylko elementy związane ze światem magicznym, ale także motywy biblijne. Mam na myśli między innymi postać Edyty, która opiekuje się i strzeże Davida niczym anioł. Główny bohater zbaczający ze ścieżki życia i wpadający w sidła zła przypomina syna marnotrawnego. Pani Holm przeżywająca piekło zgotowane przez męża jest jak święta Agnieszka strzegąca ogniska domowego. Wnikliwy widz dostrzeże także krucyfiks wiszący w pokoju siostry Edyty oraz liczne obrazy przedstawiające sceny biblijne.

Czerń i biel. Co jednak z przestrzeniami granicznymi? Z szarością? Zamiast niej występuje przeźroczystość, niedookreśloność. Taka okazuje się również postać Davida. Od początku jesteśmy wybijani z poczucia równowagi i ciężko nam jednoznacznie osądzić, czy bohater jest zły czy dobry. Wydaje się przeźroczysty jak woźnica śmierci. Lawiruje pomiędzy bytem i niebytem. Przechodzi wewnętrzną przemianę dosyć pieczołowicie skonstruowaną jak na warunki kina niemego. Zakończenie wyprawy zobrazowane zostaje poprzez powtórne narodziny lub obudzenie ze snu i uratowanie żony przed śmiercią.

Utwór Victora Sjöströma mający już prawie sto lat nie przedawnił się. Tematyka próby spotkania z samym sobą jest jednym z najczęstszych motywów kina komercyjnego i autorskiego. Dosyć wyraźnie wybrzmi to w filmach młodszego współpracownika Sjöströma, Ingmara Bergmana, przede wszystkim w Siódmej pieczęci. Zestawienie realizmu z fantastyką pozwoliło na odejście od standardowego podziału na świat materialny i nienamacalny. Do tego uwzględniono również psychologiczny rys postaci. Spotkanie czerni i bieli w świecie Davida doprowadziło do wewnętrznej przemiany, której doświadczał wówczas widz uczestniczący w spektaklu (życia).

Paulina Załuska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *