Każdy coś o nich wie – mniej lub więcej; ja też coś wiem, kiedyś coś przeczytałam, coś usłyszałam. Mowa o tych znanych osobach, których książki nie pozwalają spać, piosenki wzruszają, a życiowe, prywatne dramaty stają się jakby kolejną formą ich twórczości. Na półkach w księgarniach szczególnie często pojawiają się zbiory listów, będących zapisem codzienności twórców. Dzieci lub przyjaciele tych autorów decydują się obecnie na publikację ich korespondencji, a my je kupujemy, czytamy, bądź tylko przeglądamy.

Na wstępie, warto jednak zastanowić się czym właściwie jest relacja na papierze. Jak się czyta prywatne listy ludzi znanych? Nie ma przecież klucza otwierającego nam drzwi do ich interpretacji. Listy Osieckiej i Przybory odkrywa się jak piękną poezję, w uzewnętrznieniach Hłaski czytelnik współodczuwa strach, mentalnie ,,trzyma kciuki” i wspiera podczas pokonywania największych lęków. Z kolei słowa Szymborskiej do ukochanego Filipowicza to przyjemne towarzyszenie poetce w jej codzienności, spontanicznych spotkaniach i nudnych wieczorach. Ich listy są świadectwami małych, a zarazem wielkich rozdarć, walki o utrzymanie relacji. To regularne karmienie uczucia i dodawanie sobie wiary, a może podtrzymywanie nadziei, która jednocześnie nakazuje, by były najszczerszą formą  wyznawania naszych odczuć. „W każdym razie mamy do siebie jakąś słabość, to jest ważne” (Listy na wyczerpanym papierze, A. Osiecka, J. Przybora, Warszawa 2016). Wyczuwalne napięcie, którego nie sposób pominąć w listach, daje nam nierzadko złudzenie dynamicznej akcji. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że charakter tego życia pozwala porównać je do powieści, filmu, piosenki. Dlatego tak chętnie sięgamy po te korespondencje, bo często ich liryczność, daje nam poczucie takiej odmienności, która pozwala wyobrazić je sobie jako fabuły w formach znanych z ekranu, książki czy słuchawek.

List jako utwór naukowo interpretowany

Listy to niewątpliwie również bardzo ważny gatunek w literaturze. Rozważając tę formę na gruncie warsztatu naukowegoy, należy zastanowić się przede wszystkim nad wyjściowym układem komunikacyjnym, nieoczywistością relacji między informacyjnym charakterem tekstu, jego literackością, a zanurzeniem w praktycznej sferze życia przy równoczesnym sięganiu po artystyczne środki wyrazu. Epistolografia często postrzegana jest w kręgu literaturoznawców jako ,,nieusługowa”, gdyż nie zawsze listy odbierane są jako dzieła literackie. Posiadają one jednak pewne cechy pozwalające je tak postrzegać. Wiąże się to przede wszystkim ze złożonością koncepcji literatury, która pozwala włączyć w jej obręb także różnego rodzaju dokumenty o charakterze osobistym. Założenie, że podczas gdy, ,,sercem” humanistyki jest próba zrozumienia świata i człowieka, ,,sercem” literaturoznawstwa jest próba zrozumienia humanistycznego sensu tekstów językowych wydaje się najważniejsze. I z tego powodu epistolografia jest dziedziną, dzięki której literaturoznawcy próbują zrozumieć i opisać estetyczne, egzystencjalne i aksjologiczne wymiary człowieczeństwa.

Z drugiej strony, w tym miejscu, warto spojrzeć na epistolografię jako formę fikcji literackiej.  W najbardziej radykalnej wersji zakłada ona, że wszystkie elementy korespondencji mogą być fikcyjne, łącznie z adresatem i podmiotem wypowiedzi przy całkowitym unieważnieniu zainteresowania ich realnymi odpowiednikami. Z tego powodu postacie traktowane są jako kreacje literackie, stając się sui generis bohaterami powieści epistolarnej. Niewątpliwie, epistolografia niweluje Heglowski podział sztuki słowa na krasomówstwo i poezję. Można zastanawiać się, czy w tym przypadku listy pisane są dla kogoś czy dla siebie, ze względu na interes autora czy adresata. Podsumowując, strategia i jej cele w znacznym stopniu wynikają z cech osobowości piszącego, są swoistym wyrazem jego funkcjonowania w świecie.

Pisali tak, by być usłyszanymi

Listy to piękna forma rozmowy, która pozwala stworzyć przestrzeń zależną tylko od rozmówców, co łatwo zauważyć podczas lektury listów nie tylko miłosnych, lecz także tych skierowanych do matki, przyjaciółki, Boga. Często dzieje się tak, że staje się ona swego rodzaju kloszem, spod którego każde wyjście do realnego świata  obowiązków, smutków, kłopotów, szarej codzienności  szalenie rani rozmówców. Widzę w tym poszukiwanie, a właściwie potrzebę znalezienia bezpieczeństwa, ostoi, przerwy w naszym szaleńczym biegu bez mety. Każde słowo w listach jest w listach przemyślane. Nie ma przypadkowych sylab, rzuconego w gniewie krzyku. Brak też twarzy i widoku emocji. Wszystkie wrażenia rodzą się w naszej wyobraźni dzięki wspomnieniom zapisanych w listach. To, że wydają się tak znajome, jest fundamentem emocjonalnego odbioru przez czytelnika. To najczęściej wielkie tęsknoty i próby pokonania dystansu, jaki dzieli rozmówców. Piszący, choć ciałem są często na dwóch krańcach świata, dzięki listom duchem i sercem stoją tuż obok siebie i patrzą sobie głęboko w oczy. Próba pokonania niemożliwej odległości powoduje często, jak określała go Agnieszka Osiecka, ,,stukot w głowie”.

Niezwykłe osobowości pod kloszem uczuć

Znani poeci, artyści, humaniści, wnikliwi obserwatorzy naszych czasów wiedzieli, że o relacje trzeba dbać. Wiedzieli, że trzeba rozmawiać. Wiedzieli, że cisza niezauważalnie osłabia związki między ludźmi, więc kontaktu nie można odkładać. Przekładać rozmowy na potem, na ciągle nienadchodzące  jutro. Zatem pisali od małych liścików, zwykłych opisów, po wielkie uniesienia, kondensując w nich wszystko: miłość, przyjaźń, szacunek, zaufanie, złość, strach ,,Your love makes me at once the happiest and the unhappiest of men” tak Beethoven pisał do swojej Immortal Beloved. W jego życiu było wiele kobiet, wiele miłości, a każda na nowo powodowała lawinę często niezrozumiałych uczuć i zmuszała, by przelać te uczucia na niezapisaną kartkę papieru.

Agnieszka Osiecka pisała z swoimi kochankami listy długie i pełne smutku, bólu, tęsknoty, rozczarowań małych i dużych listy. Wisława Szymborska korespondowała, używając pięknej polszczyzny, najczęściej z miłością swojego życia Kornelem Filipowiczem. Marek Hłasko pisał do matki i często nie czuł wcale tego aktu. Dlatego też, podczas lektury tych ,,małych spowiedzi”, pojawia się poczucie winy, ponieważ są zbyt osobiste. Zgadzam się jednak z wydawcami, jak ważne jest ujawnienie takiej właśnie korespondencji, bo to nie tylko piękne słowa budzące zachwyt, lecz także utwory, które pokazują, że wybitne jednostki doświadczają tych samych uczuć co zwykli ludzie. Dlatego właśnie tak doskonale odnajdujemy się w ich twórczości. Nie tylko pokazują jak żyli ci, których podziwiamy za wrażliwość. One tę wrażliwość pokazują nam zupełnie z innej strony, bo dopiero czytając prywatną korespondencję zauważamy, że są one pełne pasji do kreowania i odmalowywania słowem miłości. Mamy zatem również dowód na prawdziwość ich twórczości. A dla nas, czytelników, to przecież szalenie ważne, by teksty, które prowokują do refleksji, nie okazały się jedynie grafomanią. Dodatkowo kiedy czytamy listy znanych, mamy wrażenie, że ich autorzy, np. Adam Mickiewicz, Winston Churchill, Jan III Sobieski  na moment stają się tacy jak my. A może, podczas pisania listu,  poczujemy się tak jak oni…?

Listy, słowa, oderwane sylaby i koślawo poskładane głoski co w nich jest prawdą, a co tylko fikcją, pięknie złożonymi słowami? Odpowiedź na to pytanie nie jest celem mojego tekstu. Świat listów zamknięty jest w kopercie, a klucz do niej należy tylko do nadawcy i odbiorcy. My możemy być jedynie ,,gościnnymi” czytelnikami, słuchaczami, przyglądając się z boku i snuć marzenia, wyobrażać sobie jak to jest być na ich miejscu. Możemy też współczuć i próbować zrozumieć ludzkie uczucia, które przecież niezależnie od naszej sławy, kiedyś się z nami spotkają w drugim człowieku.

Dominika Kuna

 

Zobacz także:

Piszę, więc cierpię

Trzy wymiary Lanthimosa – „Zabicie świętego jelenia”

Literatura i śmierć według Stefana Szymutki. O niepozornej książce ze Śląskiem w tle

One Comment

  1. Zdaje się, że jest Pani co najmniej po lekturze Cysewskiego i Skwarczyńskiej, ale odnoszę wrażenie, że coś poszło nie tak. Początkowe pytania i niuansowanie, które zapowiada jakąś ciekawą wypowiedz na temat współczesnej epistolografii – cokolwiek by to miało być (?) – sprowadziła Pani do stwierdzenia już całkiem smutnego (bo banalnego): „to nie tylko piękne słowa budzące zachwyt, lecz także utwory, które pokazują, że wybitne jednostki doświadczają tych samych uczuć co zwykli ludzie”. Początkowo słusznie Pani zauważa, że korespondencja (w sensie spreparowanych literacko listów) jest gatunkiem, który konstytuuje się w zależności od autora. Jednak ogólne wrażenie po lekturze Pani artykułu to raczej poczucie przezroczystości estetycznej tego piśmiennictwa. Plus nie zawsze jest też tak, że list jest światem zamkniętym w kopercie, którego jesteśmy podglądaczami. Relacje osobowe bywają tu też bardziej skomplikowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *