Część pierwsza: Pan Kundera zdradza własne testamenty
Milan Kundera powrócił z rzekomo ostatnią powieścią w swojej karierze, Świętem nieistotności. Fabuła, czy też okoliczności powstania owej książeczki nie będą przedmiotem poniższego szkicu. Są one nieistotne. Na pozór otrzymujemy to, co pisarz z Brna serwował swym czytelnikom od zawsze: klarowną kompozycję, czyli podział na siedem części (a Kundera jest, jak twierdził on sam i przeprowadzający z nim wywiad Christian Salmon[1], niewolnikiem i mistrzem sztuki kompozycji), anegdotyczność i nawiązania do Historii (oczywiście przez wielkie H), brak powagi, perspektywę kilku bohaterów. Jest jednak pewna rzecz, która odróżnia to dziełko Kundery od jego wcześniejszego dorobku.
Jakoś tak się złożyło, że całkiem niedawno pewien krytyk literacki i jeden z głównych speców od poezji w kraju nad Wisłą zapytał mnie: Kundera jest pisarzem czeskim czy francuskim? Nie znajduję odpowiedzi na to pytanie. Wiemy, że Józef Konrad Korzeniowski był pisarzem angielskim. Jakie są wyznaczniki bycia pisarzem związanym z konkretną narodowością. Język, obywatelstwo? Odwołania do danej tradycji literackiej oraz świadomość historii literatury? Najbezpieczniej byłoby nazwać Kunderę pisarzem środkowoeuropejskim, lecz – no właśnie, jak ma się sam projekt środkowoeuropejskości do pisarstwa Kundery?
Część druga: Europa Sierotka
Europa Środkowa to trzy razy F: fenomen, fantazmat i fikcja[2]. Jest to w istocie termin (w obecnym, najbardziej rozpowszechnionym rozumieniu) czysto dyskursywny, wypracowany przez intelektualistów w latach osiemdziesiątych, lecz, co najważniejsze, nie jako koncepcja kulturowa, czy nawet inteligencka (były to jedynie preteksty), ale czysto polityczna, aby usankcjonować istnienie „odrębnej” części Europy, nietożsamej z Europą Wschodnią reprezentowaną przez ZSRR. Już tutaj objawia się wewnętrzna sprzeczność tej formacji: starano się podkreślić jej wyjątkowość poprzez uzurpowanie jej przynależności do Zachodu. Dyskusja, którą Kundera zapoczątkował swoim słynnym tekstem Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, rozwijała się dalej, głos w debatach zabierali najwięksi pisarze i myśliciele związani z tą częścią świata (Miłosz, Brodski, Venclova, Magris, Škvorecký, Kiš, etc.)[3], a polemiki wśród krytyków i badaczy trwają do dziś.
Czy istnieje takie zjawisko jak literatura środkowoeuropejska, a jeśli tak – jakie są jej główne cechy, wyznaczniki, założenia, kim są jej przedstawiciele? Tutaj znów w sukurs przychodzi Kundera[4].Pisarz zwraca uwagę na jeden z elementarnych składników powieści „trzeciej odsłony” (w Europie Środkowej) – esej powieściowy, który wkracza do literatury nowoczesnej wraz z pisarstwem Hermanna Brocha i Roberta Musila[5]. Można zatem wyróżnić przynajmniej jeden trop dotyczący istnienia „literatury środkowoeuropejskiej” – orientację postproustowska, termin stworzony i propagowany przez autora Żartu. Według Kundery (odnoszącego się w tym przypadku jedynie do prozy, bo z bezkrytycznym uporem zajmuje się on „sztuką powieści”) wyznacznikiem tego pisarstwa są brak liryzmu oraz obecność humoru, nierzadko przewrotnego i ironicznego, niepowagi, elementów gry i zabawy.
Jednakże sam Kundera nie pozostał na długo arbitrem środkowoeuropejskości. W istocie wyrządził on idei Europy Środkowej przysługę, ale zarazem krzywdę. Przysługą było „dowartościowanie” tej części naszego kontynentu i zwrócenie uwagi na jej historyczno-kulturową problematyczność, krzywdą – sposób, w jaki się to odbyło, to znaczy nazywanie środka Europy „porwanym Zachodem”. Kundera zaprzeczył sam sobie i powracał do tematu środkowoeuropejskości głównie w kontekście stricte literackim. Europa Środkowa stała się „sierotkową”, pojęciem, którym żonglują intelektualiści i nikt do końca nie wie, co z nim zrobić i jak je ugryźć, a przyznają się do niego już tylko idealiści[6].
Część trzecia: opuszczona i utracona
Wiele znanych mi osób ze środowiska bohemistycznego nie darzy Kundery zbytnią estymą. Czy dlatego, że zdradził czeskość i postanowił zostać Francuzem? Bynajmniej, choć, być może, niektórzy czechofile postanowili się na niego za to obrazić, podobnie jak pisarz obraził się na swoją (dawną) ojczyznę. Istnieją jednak pewne przesłanki, które mogą wyjaśnić, dlaczego część znawców tematu podchodzi do tej twórczości z dystansem. Kundera, nie tylko jako pisarz, lecz także teoretyk literatury oraz eseista, może uchodzić za besserwissera (lub, mówiąc wprost, za mądralę, przekonanego o własnej wyższości). Nie jest tajemnicą, że autor Śmiesznych miłości to pisarz nierówny, a nawet, w moim odczuciu, nieco paradoksalny, serwujący niekiedy czytelnikom ustępy à la Paulo Coelho. W przeciwieństwie do większości pisarzy Kundera zalicza w swojej twórczości sukcesywny regres: zaczyna z wysokiego C, genialnym Żartem i wspomnianymi Śmiesznymi miłościami (pomijam debiut poetycki ), by z każdą kolejną powieścią pisać coraz gorzej. Na wyżyny wzniesie się jeszcze w Walcu pożegnalnym, który sam uważa za swoje najwspanialsze dokonanie, ale wraz z emigracją jego pisarstwo traci dawny polot. Szczytem bełkotliwości stanie się jedna z najbardziej przereklamowanych powieści XX wieku, czyli Nieznośna lekkość bytu. Powrotem do formy okażą się zaś książki eseistyczne, które zachwycają do dziś erudycyjnością i błyskotliwością diagnoz literackich i kulturowych.
Kundera opuścił i osierocił Europę Środkową, a wraz z tym rozstaniem jego literatura także coś utraciła.
Część czwarta: (nie)istotne wartości
Niewiele mamy w Polsce książek i opracowań krytycznych poświęconych Kunderze. Jedną z nielicznych stanowi monografia Jacka Illga sprzed ćwierćwiecza[7], która – jako przekrojowa synteza – nie mogła szczegółowo omówić spraw istotnych. Podczas pobytu w Czechach wpadła mi jednak w ręce stustronicowa książeczka : Středoevropan Milan Kundera autorstwa Tomáša Kubíčka. Czeski badacz dokonuje w niej sprawnego prześledzenia pojęcia środkowoeuropejskości jako głównego elementu estetycznego w nowoczesnym powieściopisarstwie – oczywiście na przykładzie twórczości Kundery, ale także dwóch pisarzy bardzo ważnych dla autora Żartu: Roberta Musila i Hermanna Brocha.
Wraz z rozpadem „odwiecznej” całości (przy czym odwieczność zazwyczaj pokrywa się z pamięcią trzech pokoleń) rozpada się również dotychczasowy sens historii i trzeba ją dookreślić na nowo, a w dziejach znaleźć miejsca dla człowieka. Chodzi przede wszystkim o moment, gdy zadrżały same podstawy świata. Nowoczesność skomplikowała stosunek do tradycyjnych wartości. Świat traci swoje transcendentalne, metafizyczne gwarancje (…). To, że nie jest łatwym wprowadzenie człowieka do tego świata i przywrócenie mu pewności siebie i stałości, ukazuje powieść środkowoeuropejska, która jest równocześnie częścią i świadkiem rozpadu wartości.[8]
Pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych w Europie Środkowej, zwłaszcza w Polsce, panował czytelniczy kunderowski boom. Modnym było wówczas nazywanie pisarza postmodernistą. Moim zdaniem Kundera nigdy nie miał nic wspólnego z postmodernizmem. Tym, co interesowało go najbardziej jako pisarza (podobnie jak jego środkowoeuropejskich mistrzów), były wartości oraz śledzenie procesu ich rozpadu. Literackie światy Musila, Brocha i innych pisarzy nowoczesnych to światy rozpadające się, w których sens ulega erozji, a zagubiony człowiek próbuje odnaleźć drogę ku nowym moralnym pryncypiom, ku humanizacji[9]. Owszem, bohaterowie Kundery często popadają w ponowoczesną przygodność egzystencji, ale nie oznacza to, że jest ona wartościowana pozytywnie. Gdyby było inaczej, lekkość bytu pozostawałaby znośną. Nothing matters, anything goes – głosi maksyma postmodernizmu. Z jej drugą częścią Kunderowscy bohaterowie mogliby się zgodzić, z pierwszą – niekoniecznie.
Część piąta: Człowiek, Bóg i Hegel się śmieją
Nadanie istotności własnemu życiu – oto zadanie większości postaci zaludniających literaturę nowoczesną. Przeszkadza im w tym wiele rzeczy, na czele z Historią: bezsensowną, niesprawiedliwą, okrutną i zarazem śmieszną. W ostatniej powieści Kundery wielka Historia powraca w formie wzmianki o żarcie Stalina i losie Kalinina – jednakże jej obecność nie zaważa na losie bohaterów. Ona również staje się nieistotna. Tytułowe święto, do którego dochodzi w zakończeniu, to festiwal śmiechu, ale nie tego, do jakiego przyzwyczaił nas Kundera. Nie ma on nic wspólnego z żartem, błazenadą i niepowagą, estetyką środkowoeuropejskiej powieści. Śmiech środkowoeuropejski podszyty był zawsze demonicznością, ładunkiem egzystencjalnym. Tymczasem, jak celnie stwierdził Aleksander Kaczorowski:
W świecie, w którym nikt już nie wie, czym jest żart, nikt nie wie także, co zasługuje na powagę. (…)Wszystko to nie ma już żadnego znaczenia. Epokę żartu zastąpiła epoka nieistotności. Przeszłość mówi językiem, którego nikt nie rozumie. (…) Gdyż koniec ideologii i utopii to zarazem święto nieistotności, kiedy to wszystkie wybory okazują się równie jałowe, a drogi pozbawione celu[10].
W Sztuce powieści Kundera krytykuje agelastów (termin Rabelais’ego), ostrzega przed brakiem śmiechu w literaturze. W Święcie nieistotności agelastyczny staje się nawet Hegel (to znaczy Wielka Heglowska Historia, Duch Dziejów, który najwięcej szkód poczynił właśnie w Europie Środkowej) czy sam Stalin. Być może polski tytuł La Fête de l’insignifiance powinien brzmieć Święto bezznaczeniowości. Świat, historia, ludzkie losy utraciły ostateczne znaczenie. Ostatnia powieść Kundery najdobitniej podkreśla różnicę pomiędzy literaturą zachodnią a środkowoeuropejską – jest nią odmienna świadomość historii i wartości. Być może Zachód ostatecznie porwał Milana Kunderę.
Część szósta: Księga Śmiechu i Bezznaczenia
Jednakże śmiech potrafi być zarówno demoniczny, jak i wyzwalający (casus Gombrowicza). Spieranie się, czy Milan Kundera pozostał wierny pisarstwu spod znaku Środkowej Europy, może okazać się równie jałowe jak zadane wcześniej pytanie o jego „czeskość” czy „francuskość”. Można stwierdzić, że pisarz nie zdradził środkowoeuropejskości – już wcześniej romansował z francuską literaturą, wskazywał na jej wielkość (Rabelais, Diderot – już w 1971 Kundera napisał dramat Kubuś i jego pan: Hołd w trzech aktach dla Denisa Diderota). Święto nieistotności wymyka się jednoznacznym osądom i interpretacjom. Może to być, jak stwierdził Kaczorowski, powieść rozliczeniowa, nawiązująca do wcześniejszego dorobku Kundery, piętnująca brak zaangażowania i zatracenie wartości. A może Kundera „sfrancuział” do reszty, zaczytał się w Księdze Śmiechu i Zapomnienia, u kresu życia uwierzył naprawdę w nieistotność, widział w niej jedyny sposób na wytchnienie dla umysłu i ducha? A może to wszystko jest jedynie, używając celnej kontaminacji Marka Bieńczyka, „żartem pożegnalnym”[11]? Przeczytaj i oceń, czytelniku. Albo tego nie rób, czy to ważne?
Błażej Szymankiewicz
Zobacz także:
-
Czarodziejska nora pod klepsydrą. „Zabliźnione serca” Maxa Blechera
-
Światoobsesja, czyli przekraczanie granic inspiracji. O pisarstwie Henry’ego Millera
-
Milan Kundera. Szkic o twórczości autora „Nieznośnej lekkości bytu”
[1] Ch. Salmon, M. Kundera, Rozmowa o sztuce kompozycji [w:] M. Kundera, Sztuka powieści. Esej, tłum. M. Bieńczyk, Warszawa 2004, s. 65-86.
[2] Fikcję rozumiem tutaj jako spójną konstrukcję wyobrażeniową.
[3] Zob. Lisabonská konferencje o literatuře. Kulatý stůl za účasti středoevropských a ruských spisovatelů [w:] V kleštích dějin: střední Evropa jako pojem a problem, red. J. Trávníček, Brno 2010, s. 169.
[4] M. Kundera, Sztuka powieści. Esej, tłum. M. Bieńczyk, Warszawa 2004.
[5] O myśli eseistycznej w Europie Środkowej pisze Roma Sendyka: Nowoczesny esej. Studium historycznej świadomości gatunku, Kraków 2006.
[6] Na temat kompromitacji idei Europy Środkowej zob. świetny tekst Jędrzeja Morawieckiego: J. Morawiecki, Tablice ciągle płoną, „Ha!art. Postdyscyplinarny Magazyn o Kulturze Współczesnej” 2015, nr 48.
[7] J. Illg, W kręgu powieści Milana Kundery, Kraków 1992.
[8] „S rozpadem »odvěkého« celku (přičemž odvěkost se obvykle překrývá s pamětí tří generací) se ale rozpadá i dosavadní smysl dějin a je třeba jej znovu pojmenovat a v dějinách najít místo pro člověka. Navíc jde o moment, kdz se svět otřásl v samotných základech. Moderna zkomplikovala vztah k tradičním hodnotám. Ze světa se vytrácejí transcendentální metafizycké jistoty, a tedy řád – přesahující člověka a nabízející mu bezpečí sounáležitosti. To, že není jednoduché zavést člověka do tohoto světa a vrátit mu sebevědomí a sebejistotu, ukazuje i středoevropský román, který je součástí a zároveň svědkem tohoto rozpadu“. T. Kubíček , Středoevropan Milan Kundera, Olomouc 2012, s. 18-19 (tłum. moje – B. S.).
[9] Ibidem, s. 31.
[10] A. Kaczorowski, Śmiech Stalina, dostęp online: http://www.rp.pl/artykul/1201018.html?p=2.
[11] M. Bieńczyk, Żart pożegnalny, „Książki. Magazyn do oczytania” 2015, nr 2 (17).