Do niedawna mogłam dość często poczuć się jak przedstawicielka powoli wymierającego gatunku – niewielkiej grupy osób, które nie tylko nie widziały i nie czytały Gry o tron, lecz także nie były nadrobieniem tej zaległości specjalnie zainteresowane. Nie mogłam jednak nie zauważyć tego, jak wyraźnie Pieśń lodu i ognia odznaczyła się w zbiorowej świadomości i przeniknęła do języka. Nawet ja wiedziałam, że zima nadchodzi, ogień nie może zabić smoka, a Jon Snow nic nie wie, ale nic to dla mnie nie znaczyło.
W potrzebie odszyfrowania nieznanego dotąd kodu obejrzałam w końcu, nie bez przyjemności, popularną serię HBO (i tylko na niej opieram się w tym tekście). Świat stworzony przez Martina jest głęboko zanurzony w historii i literaturze Europy Zachodniej, bazuje na jej burzliwych dziejach, ze szczególnym akcentem na wydarzenia wstrząsające Wyspami Brytyjskimi. Najczęściej przytaczanym kontekstem jest Wojna Dwóch Róż, rozegrana między rodem Lancasterów oraz Yorków o przejęcie angielskiego tronu[1]. Obecność na tym kulturowym zapleczu twórczości Szekspira wydaje się naturalna, obfituje przecież w konflikty sukcesyjne, związane z nimi intrygi, przemoc i zbrodnie, a trup ściele się gęsto. Losy Makbeta czy Hamleta świetnie wpasowałyby się w realia spływającego krwią Westeros. W szeregach przelewających ją postaci jest wielu bardzo dobrze wykreowanych bohaterów, jednak ten, który zyskał moje szczególne zainteresowanie pod tym względem, raczej rzadko plami nią swoje ręce w sposób dosłowny. Woli zachować je do czynności znacznie bardziej wyrafinowanej – pociągania za sznurki w tym makabrycznym przedstawieniu.
Mam na myśli Petyra Baelisha, odpowiedzialnego za królewskie finanse, prywatnie magnata wśród dostawców erotycznych rozrywek, później pana Harrenhal i Doliny Arrynów, a przy tym jedną z najlepiej poinformowanych osób w Siedmiu Królestwach. Przed obejrzeniem serialu nie miałam pojęcia, jak wygląda i kim właściwie jest, chociaż miałam na temat fabuły, niestety, dość sporą wiedzę. Pod względem popularności Littlefinger pozostał nieco w tyle za tak rozpoznawalnymi postaciami jak Tyrion Lannister, Daenerys Targaryen czy Jon Snow, co pasuje idealnie do natury tego bohatera. Jego miejsce jest przecież raczej w cieniu, skąd łatwiej objąć wzrokiem mechanizm toczącej się historii i ingerować w jego ruchy. Bierze oczywiście udział w grze, ale jest graczem wyższego poziomu, walczącym nie mieczem, ale informacją i emocjami. Co ma wspólnego z Szekspirem ten zbrodniarz w białych rękawiczkach? Dostrzegam w nim echa Iaga z Otella, zajmującego w panteonie postaci stworzonych przez barda raczej miejsce na drugim planie. W pierwszym odruchu w związku z tym tytułem wymienia się raczej samego Otella oraz Desdemonę, dopiero później przychodzi kolej na bohatera będącego spiritus movens całej tragedii.
Z ust obu panów mogłoby paść stwierdzenie, że nic nie daje takiej kontroli nad sytuacją, jak stworzenie tej sytuacji. Działają z wyprzedzeniem, dobierają odpowiednie pionki i próbują przewidzieć każde ich posunięcie, zanim rozgrywka w ogóle się rozpocznie. Intryga zaczyna się przed akcją, wciągnięte w nią osoby nie mają pojęcia o jej prawdziwym źródle, a inicjator długo pozostaje poza kręgiem podejrzeń. Iago od razu pojawia się na scenie w działaniu, machina została już uruchomiona, a losy bohaterów – właściwie przesądzone. Bohater jest doskonałym obserwatorem, potrafi w każdym zlokalizować czuły punkt i umiejętnie go wykorzystać. Nie uderza od razu w samego Otella, najpierw posługuje się urażoną ojcowską dumą Brabantia, którego usłużnie informuje o potajemnym ślubie Desdemony i Maura. Już w tej scenie ujawnia się wyjątkowo istotna cecha Iaga – tym, który budzi senatora jest nie on, ale Rodrigo. Tę metodę wykorzystuje przez znaczną część dramatu, rzadko bierze bezpośredni udział w zainscenizowanych przez siebie wydarzeniach, jego domeną są podszepty i gra na emocjach, dzięki którym niczego nieświadomych ludzi przekształca w użyteczne narzędzia. Posługuje się przede wszystkim nieszczęśliwie zakochanym w Desdemonie Rodrigiem, z czasem jednak krąg zmanipulowanych przez niego osób znacznie się rozszerza – bez skrupułów wykorzystuje nawet własną żonę.
Wystarczy krótki zarys sposobu działania Iaga, by dostrzec w nim postać podobną, a może nawet pierwowzór serialowego Baelisha, tak samo popychanego przez ambicję, egoistycznego i pozbawionego skrupułów, słowem – idącego po trupach do celu. Nawiązania do Szekspira w kulturze popularnej zazwyczaj wiążą się ze znacznym spłaszczeniem i uproszczeniem źródła, ograniczają się przeważnie do ponownego ogrywania znanych już motywów (z najbardziej chyba jaskrawym przykładem niezliczonych przeróbek monologu Hamleta z czaszką i jego słynnego „być albo nie być”). Wydaje się jednak, że w przypadku Littlefingera sprawa wygląda nieco inaczej. To postać bardziej rozbudowana niż Iago, co wynika nie tylko z możliwości, jakie daje kilkusezonowa seria – różnice są dostrzegalne już u samych podstaw jej kreacji. Bohater Otella to umiejętny intrygant, jednak jego plan jest w zasadzie dość prosty, tak jak kierujące nim motywy – ma na celu zemstę oraz zdobycie satysfakcjonującego stanowiska, które – zdaje się – zaspokoiłoby go w zupełności. Decyzję o podjęciu działania podejmuje pod wpływem impulsu w postaci nominacji Cassia na zastępcę gubernatora Cypru, dlatego też spisek rodzi się w pewnym stopniu na bieżąco. Baelish natomiast jest daleki od gorączkowego planowania, nie tworzy intryg pośpiesznie, on żyje intrygą. Jego historii (przynajmniej w serialu) nie poznajemy w całości, ale wiemy, że jako dziecko przybył do Riverrun, siedziby rodu Tullych, i tam się wychowywał. Od tamtej pory uważnie obserwował środowisko, do którego zbliżył się, ale nigdy nie przynależał. Przez lata nauczył się ludzi, poznał zasady rządzące tym środowiskiem i zrozumiał, jak chwiejne są jego podstawy. Wiedzę tę nieustannie wykorzystuje, z jej pomocą usuwa kolejne przeszkody w drodze do celu, przy czym przez osoby dzierżące władzę nie jest postrzegany jako bezpośrednie zagrożenie. Trudno zgadnąć, kiedy zaczął działać, ale wydaje się, że pragnienie zdobycia władzy organizowało jego życie przez lata.
Włącza się między innymi w konflikt między Lannisterami i Tyrellami, najbardziej wpływowymi rodzinami w Siedmiu Królestwach, ale jego prawdziwa rola w tym sporze długo pozostaje nieznana. Cersei nie jest świadoma tego, że miał coś wspólnego ze śmiercią jej syna, natomiast dla Olenny jest pomocnikiem, pożytecznym sprzymierzeńcem, na którego patrzy, jak na wszystkich, z góry. Nie tylko nie wie, jakie są jego korzyści z usunięcia króla, ale chyba zwyczajnie jej to nie interesuje. W jej oczach ktoś taki jak Baelish nie mógłby stanowić poważnej konkurencji dla innych chętnych do przejęcia Żelaznego Tronu, przez co do końca nie jest nawet bliska uświadomienia sobie, że została przez niego wykorzystana. Tak właśnie działa Littlefinger; na tyle umiejętnie wykorzystuje rozeznanie w danej sytuacji i wiedzę na temat konkretnej osoby, by ta stała się częścią jego planu, przekonana, że kieruje się tylko własną wolą. Podobnie rozegrane zostało zabójstwo lady Arryn, słusznie powiązane z Baelishem. Od kary ratuje go fałszywe zeznanie Sansy. Nie musi wcale jej do tego namawiać ani nawet sugerować, by kłamała i wykreowała jego krystaliczny wizerunek, stwarza okoliczności, w których dziewczyna sama się na to decyduje. Jest osobą wyjątkowo wiarygodną w oczach mieszkańców Doliny – krewną ich zmarłej pani – ma u Baelisha dług wdzięczności i widzi w nim jedyną osobę, która może zapewnić jej bezpieczeństwo, co ten z pewnością od początku miał na względzie. Szybko zrozumiał, jak istotna rola w rozgrywkach politycznych może przypaść Sansie i włożył wiele wysiłku w podporządkowanie jej swojej woli. Pragnie jej poza tym nie tylko jako środka do osiągnięcia własnych celów, lecz także jako kobiety, tak podobnej do matki – jego niespełnionej miłości.
Dziewczynie udaje się przejrzeć Baelisha na tyle, by stracić do niego zaufanie. Co prawda wciąż podejmuje działania zgodne z jego zamiarami (mam tu na myśli bitwę o Winterfell i zwrócenie się do niego o pomoc w pokonaniu Ramsaya), jednak demaskacja poważnie osłabia zakres jego możliwości, odbiera mu bowiem jeden z największych dotąd atutów – nie jest już wolny od podejrzeń. Znajomość jego metod okazuje się kluczem do ostatecznego usunięcia go z gry, ostatnia, skromna jak na jego możliwości intryga kończy się porażką i odkryciem win. Scena ujawnienia została skomponowana w sposób bardzo teatralny: rozgrywa się zgodnie z planem sióstr Stark, bazuje na zaskoczeniu Littlefingera, który przekonany, że panuje nad sytuacją, zostaje postawiony przed mającym oskarżyć Aryę sądem. W obecności wszystkich ważniejszych osób w zamku odbywa się przyspieszony proces oraz egzekucja, podczas której jego maska pęka. W całej serii niewiele jest scen, w których pojawia się sam, a nawet w tych rzadkich momentach widz nie ma szansy zobaczyć jego prawdziwej twarzy. Swoje emocje zawsze trzyma na wodzy, a momenty, w których mogłyby dojść do głosu, zostają przemilczane. Nie przedstawiono na przykład jego reakcji na morderstwo Catelyn Stark, jedynej osoby, z którą miał wiązać jakiekolwiek uczucia. Bliskość własnej śmierci wytrąca go z tej równowagi, by wreszcie obnażyć w nim coś prawdziwego – strach. Zdezorientowany Baelish miota się po sali wypełnionej wrogami, szuka jakiegokolwiek ratunku, ale wszystko, na czym opierała się jego potęga, przepadło. W tym momencie wali się budowany latami misterny plan. Cios pada z najmniej spodziewanej strony – pokonuje go dziewczyna, nad którą, jak sądził, całkowicie zapanował. Dodatkowo udaje jej się to dzięki jego własnym sztuczkom, udowadnia, że nauczyła się od niego więcej, niż mógł przypuszczać.
Plan Iaga nie jest tak szeroko zakrojony, co jednak nie czyni go mniej okrutnym. Pragnie jednego – zajęcia miejsca Otella – i od początku wie, że nie zawaha się przed niczym, by to osiągnąć:
Siebie samego wyrzekłbym się tylko
Gdybym mógł zostać kimś takim jak Maur.
Służąc mu, służę sobie, tylko sobie,
Niech mnie Bóg sądzi – ja wiem, że nie dla mnie
Przyjaźń, lojalność; będę je udawał,
Lecz po to, a by osiągnąć swój cel,
Bo gdybym swoją zewnętrzną postacią
Zdradził coś z tego, co kłębi się w sercu –
To równie dobrze mógłbym serce rzucić
Na żer gołębiom. Nie jestem, kim jestem.[2]
Przytoczone słowa konsekwentnie potwierdza czynami: reżyseruje spektakl, rozstawia aktorów wedle upodobania i wprowadza w życie własny scenariusz. Sam wchodzi w rolę przyjaciela tych, którymi manipuluje, staje się ich powiernikiem, doradcą i wspólnikiem, a oni dają mu do ręki broń przeciwko sobie. Wystarcza mu kilka kłamstw, czasem jedynie sugestii, by doprowadzić do ich ruiny. Do końca zwodzi Rodriga, którego ucisza, gdy ten nabiera zbyt wielu podejrzeń. Zabija go przy świadkach, w imię sprawiedliwości, jego czyn zostaje odebrany jako kara za zranienie Cassia, dzięki czemu nie tylko pozbywa się przeszkody, lecz także udowadnia, że jego nieskalana opinia jest jak najbardziej słuszna. Staje się najdroższym przyjacielem znienawidzonego Cassia, a za jego plecami dba o to, by jego reputację zszargały wieści o pijaństwie i brutalnym traktowaniu żołnierzy. Materiału do tych plotek dostarcza oczywiście on sam, upija bowiem zastępcę Maura i upewnia się, że przygotowany do przedstawienia Rodrigo rozdrażni go przy świadkach. Ufają mu także Otello oraz Desdemona. To Iago budzi w dowódcy wątpliwości co do wierności żony, podsuwa mu kolejne szczegóły i ich mylne interpretacje. Tworzy historię romansu kobiety z Cassiem oraz fabrykuje dowody potwierdzające jej prawdziwość. Rozbudza wrodzoną porywczość Otella, prowadzi go za rękę przez kolejne etapy rozszalałej zazdrości, by wreszcie wprost popchnąć go do morderstwa, które przebiega zgodnie z jego słowami: „Ale po cóż trucizna? Uduś ją w łóżku – w tym samym łóżku, które tak splugawiła” (s. 497). Przychodzi mu to wyjątkowo łatwo, Otello widzi w nim bowiem najuczciwszego z otaczających go ludzi, wierzy, że jest jedynym, który go nie zdradza, jest mu wdzięczny za otwarcie oczu na prawdę. Te wszystkie dowody przyjaźni miały zupełnie inny cel – oczernienie przełożonego przed Wenecjanami i zajęcie jego miejsca. Kiedy Iago zostaje zdemaskowany, nie przyznaje się do winy, ale twierdzi, że jedynie obudził to, co zawsze tkwiło w umyśle Otella. Uknuty przez niego plan godzi w emocje, reputację, a z czasem staje się coraz bardziej krwawy i zaczyna pochłaniać życia, w tym także jego własne. Otello popełnia samobójstwo po odkryciu prawdy, ginie niewinna Desdemona, Rodrigo, a także żona Iaga, którą mąż zabija za ujawnienie swoich zbrodni.
Postępowanie Bealisha i Iaga opiera się na podobnym schemacie, przy czym ten pierwszy sprawia wrażenie zdolniejszego manipulatora o szerszym zakresie działania i spojrzeniu na rzeczywistość. Jednak istotniejsza od środków wydaje mi się motywacja bohatera Gry o tron, z pozoru tylko podobna do tej, która popycha Szekspirowskiego intryganta. Przez długi czas nie jest właściwie w pełni jasna, można podejrzewać, że spiskuje na rzecz jakiegoś protektora. Im dalej rozwija się jego plan, tym bardziej jest tajemniczy, znika z pola widzenia i kolejne posunięcia wykonuje w ukryciu, co tylko zaciemnia obrany przez niego cel. Później już wprost mówi o pragnieniu korony, jednak te słowa poprzedził dialog między nim i Sansą, w którym pojawiło się chyba najbliższe prawdy określenie jego dążeń. Na pytanie o to, czego chce, Baelish odpowiada prosto: wszystkiego. Daleko odbiega tutaj od niezbyt skomplikowanych pobudek Iaga, bliżej mu do opętanej żądzą Lady Makbet. Tron rysuje się wobec takich pragnień jako jeden z wielu etapów na znacznie dłuższej drodze, sam bohater okazuje się człowiekiem trawionym przez niepohamowaną ambicję. Władza w samym Westeros prawdopodobnie nie byłaby w stanie zaspokoić go na długo, nie mógłby do niczego nie dążyć, bo pogoń za coraz to nowym, większym celem to jedyne, co zna. Zdecydowanie mocniejszy wydźwięk ma też zakończenie jego historii, które położyło nacisk na kwestię nieuwzględnioną w dramacie Szekspira – w poczuciu panowania nad przebiegiem zdarzeń intrygant nie wziął pod uwagę tego, że sam może paść ofiarą spisku. Zamiast przeciwników widział jedynie pionki. Przekonany, że nie umknie mu żaden ich ruch, poczuł się zbyt pewnie, co obróciło się przeciwko niemu i zadecydowało o klęsce.
Ewelina Pawlak
[1] Za jej ślad można uznać ramę fabularną serii, opartą na walce o sukcesję, a także liczne szczegóły, takie jak znajomo brzmiące nazwisko Lannisterów czy róża w herbie Tyrellów.
[2] W. Shakespeare, Otello [w:] Tragedie i kroniki, tłum. Stanisław Barańczak, Kraków 2013, s. 405. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.