
Album Kaseta (1989) zajmuje raczej poślednie miejsce w dorobku grupy, częściowo za sprawą próby zmiany brzmienia wprowadzonej przez nowych członków zespołu, która się nie przyjęła. Czwarta płyta zawiera mimo to dwa żywo pamiętane do dzisiaj kompozycje, zapowiadające już warunki transformacji.
Pierwsza, Czekając na królestwo JHWH, wypowiada wprost tezę formułowaną wcześniej pośrednio (utożsamienie ze sobą wszystkich rodzajów władzy) i dochodzi do zbudowania programu chrześcijańskiego anarchizmu.
I ja mówię ci, że ci, co władzę mają
Robią syf i w tym syfie się tarzają
I mówię ci, że ten, kto ma władzę
Niech zawsze, zawsze budzi w tobie odrazę
W świetle poprzedniej perspektywy można to uznać za kompletne zwątpienie w możliwość jakiejkolwiek zmiany (co już niebezpiecznie zbliżałoby podmiot do swojego konsumenckiego eksprzyjaciela) albo odwrotnie, wyraz zaufania, tyle że już nie na poziomie władzy ziemskiej. „Królestwo” to i tak zresztą utwór bardziej ekspresyjny niż opisowy. Jego główna wartość leży w przypomnieniu, iż upadek jednej konkretnej formy rządów nie otwiera jeszcze drogi do powszechnego szczęścia.
Dużo bardziej obszerne i frapujące jest zbudowane wobec prowokacyjnego pytania – Po co wolność. Co najmniej od czasów Ericha Fromma wiadomo, że tytułowa wartość pojmowana jako możliwość samostanowienia (i w związku z tym wymagająca pewnego ryzyka), może być, mniej lub bardziej świadomie, uznawana przez całkiem dużo ludzi za niekonieczną. Piosenkę napisano w formie rządowego przemówienia dygnitarza kończącego się systemu, prowokację zatem da się uznać za wybieg formalny, przedstawienie jej poprzez pryzmat politycznej propagandy i cynizmu, jednak czy nie byłoby to za proste? Przykładowo, z jakim rokiem akcji kojarzy się bardziej samo otwarcie:
Przemówienie z dnia siódmego roku bieżącego
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież telewizję
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież Interwizję, Eurowizję
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież tyle pieniędzy
Wolność. Po co wam wolność?
I będziecie ich mieć coraz więcej
Kazik wspomina w Kulcie. Białej księdze perypetie Wiesława Weissa [Weiss jest autorem „Białej księgi”, nie członkiem zespołu] z tym tekstem i cenzora domagającego się wyraźnego zaznaczenia, że omawiany ustrój to kapitalizm. Ale podobnie jak w Konsumencie użyte przykłady mają charakter obosieczny. Polityk z tekstu przyznaje w końcu, że stosuje się do starożytnej zasady „chleba i igrzysk” (która w wymiarze społecznym przekłada się na „dziel i rządź”). Do zadań obywateli (jeżeli oczywiście chcą podejmować jakiekolwiek) należy zastanowienie się, na ile „zezwolenie demonstracji ulicznych” jest wywalczoną przez nich wolnością, a na ile przywilejem przyznanym przez władzę.
Na instrumentalne 45 – 89[14] otwierające tak samo zatytułowany album (1990) składają się fragmenty mów dygnitarzy partyjnych połączone z kawałkami pieśni masowych i riffem ze Smoke on the Water. Takie zestawienie nie składa się logicznie w żadną treściową całość, co oddaje wrażenie nie tylko bełkotliwości poprzedniej epoki, lecz także wyjątkowej mętności nurtu historii.
Jak informuje Biała księga, Kazik dzień po zlikwidowaniu cenzury zaniósł ten utwór do radia, gdzie mu odmówiono emisji ze względu na obecność w treści głosu Wojciecha Jaruzelskiego, który „przecież jest prezydentem”. Było to potwierdzeniem, że do najpoważniejszych problemów nowej ery należy Komuna mentalna, coś, czego nie da się zlikwidować odgórnym aktem prawnym. Piosenka poświęcona tej tematyce wychodzi od wielokrotnie komentowanego w krajowej myśli społecznej (Mochnacki, Brzozowski) problemu polskiej ospałości:
Zobacz, jak szybko wieje czasów wiatr
A w tej krainie ciągle myśl nie płynie
Ukryci w kryjówkach wszyscy przyjaciele
Czekając na znak święty z nieba w niedzielę
Płaczą nad losem swoim i tej krainy
Złośliwy kaprys losu. Konsumenci, niepewni jeszcze swojej pozycji, tymczasowo zmienili się w dewotów. Czekanie na rozstrzygnięcie, jakie nastąpi ponad nimi, to znak trwającego do tej pory bezwarunkowego oddania się władzy. Tymczasem, choć różnice między rządzącymi a rządzonymi wydaje się dzielić przepaść, decyzje podejmowane na wyższym szczeblu zapadają w raczej przyziemnych warunkach („prawda, jak mówią, jest bardzo banalna”). Ksiądz „targuje się z wojskowym, pół nocy tracąc zdrowie” (od razu wręcz pojawia się obraz jakiegoś skromnego stołu na zakrystii i zapalonej lampy) o nowy podział rządu dusz. Władza w końcu weźmie „bat i pałę”, nadal ma dostęp do mechanizmów zadawania przemocy i kontrolę nad newralgicznymi elementami państwowości, jej działania będą zależały od reakcji tłumu. Ale na co może sie zdobyć „tłuszcza”, skoro „tutaj ciągle myśl nie płynie”?
Skąd ten „bat i pała” po komunizmie? Elementy myślenia totalistycznego poza totalitaryzmem (czyli np. jeden z głównych tematów Paragrafu 22) są przedstawione w Totalnej militaryzacji (45 – 89) i Generale Ferreira/Rządzie oficjalnym (Your Eyes 1991). Świat zarysowany w tych utworach pod pozorami powszechnej pokojowości forsuje agresywną ideologię. Ta z kolei wymaga ciągłego utrzymywania wojska, które będzie narzędziem walki politycznej.
Jak długo jeszcze w sklepach z zabawkami
Półki będą zawalone karabinami
Jak długo jeszcze co wieczór w telewizji
Będą filmy dla dzieci w imię militaryzacji
( Totalna militaryzacja)
Werbownicy z Rządu oficjalnego przyjmują postać tajnej policji ścigającej swoje ofiary.
Taki czas zdarza się raz na sto lat
I musisz godnie go przywitać
W domu musisz zrobić porządek
Odpowiadać tym, co będą pytać
Czy wiesz ile jest teraz pracy?
To ponad ludzkie siły
Więc mów nam, gdzie Twój syn
Musimy porozmawiać z nim
„Taki czas zdarza się raz na sto lat” – to słowa kłamców. Naprawdę ten proces napędza się cały czas. Niepokojące jest, że każdy „rząd oficjalny” da się zrymować z „rządem totalitarnym”…
Parada wspomnień[15] z Your Eyes to jedno z najlepszych w polskiej literaturze (nieważne, drukowanej czy śpiewanej) rozliczeń z komunizmem i opozycją. Opowieść zainspirowana przez telewizyjne wywiady z działaczami podziemia pokonuje zwyczajowe trudności pisarzy, czyli nieumiejętność znalezienia odpowiedniego języka oraz bariery ideologiczne, poprzez połączenie ironii z sentymentem. Ważną obserwacją jest uświadomienie sobie scalenia wyjątkowo aktywnego okresu życia (młodości) z okresem historycznym i wynikające stąd wypaczenie perspektywy. Kazik rozumie swojego bohatera, nie ocenia go jednoznacznie ani pozytywnie, ani negatywnie, przez co, mimo że oddaje mu głos w całości utworu, potrafi lirycznego narratora ukazać z dystansem. Ucieczka z namierzonego przez milicję mieszkania urasta do rangi romantycznej przygody, a spotkanie (organizacyjne oczywiście) z kolegami z konspiracji wprowadza jeszcze bardziej „swojskie klimaty”.
Popłynął rzeką alkohol
Koledzy mieli metody
A w wannach ryby pływały
Ach, jaki ja byłem młody
Potem jest naturalnie szlachetna, podniosła, walka o wolność… tyle że niekoniecznie. Przy okazji między bojownikami a liczącymi na nich ludźmi wytwarza się pewne napięcie (w następnej dekadzie doprowadzi to do rozczarowania tych drugich i klęski wyborczej tych pierwszych):
I praca ciężka po nocach
Aby nadążyć przed ranem
Niech tłuszcza w końcu zrozumie
Dla kogo się narażamy
W południe stanąć na baczność
Tysiące kartek papieru
Gaz dookoła się ściele
Ach, jakże było wspaniale
Cała konstrukcja zostaje uzupełniona świadomością bezpowrotności owej epoki. Choć słysząc westchnienie, z jakim zostaje ona pożegnana, można odnieść wrażenie, że niektórzy wyczekują jej powrotu. Niekoniecznie nawet politycy.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie
Te czasy już
Nie powtórzą się
Z ujęć bardziej bezpośrednich zwraca uwaga Cyrk z solowego Spalam się – jeden z popisowych okazów Kazikowej groteski.
Nareszcie wolni, moi drodzy koledzy. Zjechał cyrk z zapaśnikami
Wysiadajcie i patrzajcie, a zaczniecie klaskać sami
Moi drodzy koledzy, dzisiaj pierwszym pojedynkiem
Będą walczyć na arenie katolik z elektrykiem
Najśmieszniejsze, jak wiadomo, są dowcipy prawdziwe. Cyrk da się przeczytać jako metaforę pierwszych po 1989 roku wyborów prezydenckich oraz szoku, jakim była dla inteligencji porażka Tadeusza Mazowieckiego („starszego”, który na pewno „nie wącha kokainy”) w pierwszej turze, ale utwór znakomicie broni się po oderwaniu go od doraźnego kontekstu. Przedstawia on wariant demokracji, jaka, przynajmniej na jakiś czas, staje się ochlokracją – rządami tłumu, a politycy sprowadzeni zostają do roli popisujących się przed nim zawodników. W porównaniu z wojskową pałą już naprawdę nie wiadomo, co gorsze. Dla postronnego obserwatora cyrk jest o tyle przyjemniejszy, że pozwala przynajmniej na złapanie oddechu w domowym zaciszu. Udowodnione zostaje także, jak „chleba i igrzysk” można sprowadzić do samych igrzysk, choć przecież jeść coś trzeba.
A w mym domu syn śpi, gdy wraca ze szkoły
Żona pranie pierze, a gazeta leży
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej
W zakończeniu:
A w gazecie prognozy się, się, się nie sprawdziły
Stary się zakrztusił, gdy młody go dusił
Lecz przyjechał z oddali piękny młodzian[16] w stali
Obiecał, że da więcej kiełbasy i pieniędzy…Walka się skończyła, cyrk może trwać dalej.
Ludzie są wolnymi, to słychać wkoło
A co to za hasło? To jest oszustwo
W imię tej idei co pewien czas ponury
Ruszają na podboje armie kute w zbroje
Tę zastanawiającą sprzeczność ukazuje pochodząca z tej samej płyty Świadomość, próba zbudowana programu pozytywnego na nowe czasy, trudna, bo i warunki niełatwe, i sam autor kazał przecież w wiele rzeczy wątpić. Jeśli istnieje jakiś pewnik, to są nim przynajmniej możliwości zmian dokonywanych przez suwerenne jednostki („Kreujesz rzeczywistość na swoje żądanie”). Żadna zbrodnia na dłuższą metę się nie uda, jeśli nie będzie miała poparcia zbiorowości. Gdy na tę ostatnią złożą się ludzie krytycznie oceniający swoje czyny, to ryzyko zbrodniczości zostanie jeśli nie zlikwidowane, to przynajmniej poważnie ograniczone.
Szczyt krytycyzmu społecznego osiągnął Staszewski na Spalaj się! (o tej płycie będzie jeszcze mowa w innym miejscu). Do bardziej pamiętnych rzeczy należy Jeden przykład fortuny z rodzimego kraju – swoisty Social Network na polską miarę, oparty na motywach dziejów spółki Art-B, oraz 5 lat[17] – omawiające sprawę legalizacji marihuany, udowadniające przy okazji, że polska debata publiczna w tej sprawie przez dwadzieścia lat nie posunęła się ani o krok. Tytułowe wezwanie do samospalenia kierowane jest do budynku parlamentu, jako instytucji, która nie spełniła swojego zadania, ale nijak nie oznacza to dosłownego wezwania do stosowania przemocy. Wręcz przeciwnie: „W tym kraju jest coraz mroczniej / W tym kraju robi się coraz niebezpieczniej”. Niekompetencja rządu połączona z frustracją wyborców to mieszanka piorunująca, bo Historia się lubi powtarzać.
To, co dzieje się w głowie twojego sąsiada
To jest właśnie osobowość autorytarna
Z utęsknieniem czeka na swoją dyktaturę
Chce zobaczyć ciebie pod murem
(…)
Opamiętajcie się!
Opamiętajcie się!
Faszyzm ma to do siebie
Opamiętajcie się!
Opamiętajcie się!
Że rodzi się niepostrzeżenie
(…)
A mój mały świat się nie zmienia
Nic więcej nie mam do powiedzenia
Nic więcej nie mam do powiedzenia
Kazik Staszewski, poeta podziemia…
Stałość bywa rzeczą piękną, lecz ta ostatnia konstatacja w żadnym wypadku nie należy do wniosków wesołych. Nie da się stać cały czas na pozycji krytyka, trzeba także odnaleźć pozytywne wartości w stosunkach z ludźmi. Kazikowi wydawało się w pewnym momencie, że taką receptę odnalazł:
To jest porozumienie ponad podziałami
Pierdzielę politykę – chcę być z wami
Lewica się z prawicą nigdy nie dogada
Ale sztuka się opiera na innych zasadach
(…)
Bo tygiel kulturowy może być tylko zdrowy
Tygiel kulturowy pożyteczny i zdrowy
(Porozumienie ponad podziałami z Oddalenia)
Dopuszczenie do głosu wielu dyskursów jest ścieżką, która pozwala wytworzyć wzajemną tolerancję i wyjść poza ciasnotę polskiej specyfiki, kształtowanej praktycznie w ciągu całej współczesności przez totalitaryzm.
Pięćdziesiąt lat w obozie, albo poza obozem
Więzień odstawiony od blokowego cyca
Reaguje na inność z mentalnością kibica
Z kolei rzeczywistość rozczarowuje cały czas. Można nie czuć żadnej więzi ze swoimi politykami…
Kolejna wiosna wasza, nie nasza
Oleksy, Kwaśniewski – rządząca klasa
A orzeł tyle, że dostał koronę
Korona zdobi komunę!
Rodzimą pogodą…
Kolejna jesień – syfiasta, nie złota
W ciągłym mroku chlupie jebana hołota
O dwadzieścia siedem godzin, drogi kolego
Dzień krótszy od najdłuższego
Czy nawet własną publicznością…
Kolejny koncert, czego byśmy nie grali
„Polska!”[18] – ryczy pół sali
Gdy byłem młodszy, byłem bardziej beztroski, aha
Nie lubię już Polski!
(Nie lubię już Polski)
W obraz „świata bez wojen” uderzają Wewnętrzne sprawy, stawiające także pytanie o fizyczną możliwość zaangażowania się poza własnym krajem. Niesprawiedliwość nie jest cechą lokalną, lecz uniwersalną. Człowiek uwikłany w najbliższą rzeczywistość nie jest w stanie odnieść się do tego, co dzieje się poza jego granicami. Choćby u siebie był wyjątkowo aktywny, w stosunku do reszty świata ustawia się w pozycji oddalenia.
Li Peng nakazał rozjechać czołgami
Tysiąc młodych ludzi, co na placu koczowali
Otoczono ich żołdactwem, polityczną policją
Otworzono ogień ostrą amunicją
Widziałeś to w swym domu, pijąc Chevas Regal
Czas wrócić do samego Kultu. Dobrą passę lat 90. zakończył Ostateczny krach systemu korporacji (1998), zawierający m.in. popularnego Lewego czerwcowego[19]. Piosenka za punkt wyjścia bierze autentyczne wydarzenia z 1992 roku – odwołanie rządu Jana Olszewskiego i wybranie Waldemara Pawlaka, „żeby na tydzień był premierem” (wedle słów Leszka Moczulskiego). Pawlak niedługo potem ustąpił, nie mogąc sformułować gabinetu. „Czerwcowy” nie jest opisem tamtych chwil, tylko raczej swobodną przypowieścią z odniesieniami do materiału źródłowego. Z tekstu wyłania się przede wszystkim obraz ogólnego upupienia, jakiego najdoskonalszym przykładem jest człowiek – dziecko, Pan Waldek. Klasa polityczna się zinfantylizowała (jaka jest postawa rządzonych, tego utwór nie mówi, ale do optymizmu raczej nie nastraja). Partyjny konflikt interesów można by sprowadzić do bitwy łopatkami w piaskownicy, bo w sumie, czemu nie?
Za ścianą, słyszę, kłócą się frakcje
W tym roku chyba nici z wakacji
Projekty muzyczne Kazika z poprzedniej dekady zgodnie uważane są za mniej udane, co zmieniło się dopiero niedawno. Nie znaczy to, by i w tym czasie obyło się bez przebłysków kompozytorskich czy tekściarskich. Upiorne wrażenie sprawia Najbardziej chciany bandyta w Polsce z Salonu Recreativo (2001) Kultu, kuszący się o pewne podsumowanie epoki. Całość przypomina baśń dydaktyczną, ale tylko jej pierwszą połowę, gdzie czytelnik poznaje wszechwładnego złoczyńcę, którego wszyscy albo się boją, albo mu się kłaniają. Części drugiej – w której zły zostałby pokonany, a ład moralny przywrócono by w szczęśliwym zakończeniu – nie ma. Pozostaje za to niepokój, czy realia są na pewno takie abstrakcyjne, skoro wspomniany bandyta „Zabić polecił generała policji / Gdyby tak się zastanowić to włos staje dęba / Ministra sportu kula na Wale dosięga”. Zastanowienie się nad tym, jak Polacy wykorzystali swoją wolność, daje wstrząsające efekty.
Ludzie kultury i ludzie sztuki
Posłowie i posłanki oraz ludzie nauki
Padają na kolana od wieczora do rana
Hańba taka nigdy nie zostanie zmazana
Wizytówką solowego Kazika bywały groteski, zazwyczaj dosyć obszerne objętościowo, mające zręczne fragmenty, dyskusyjne jako całość artystyczna. Z tych lepszych warto wymienić Mars napada[20] (Melassa 2000), historię o najeździe kosmitów na pogrążoną w „zlewie powszednim” nadwiślańską krainę, czy George W. Bush kocha Polskę (Czterdziesty pierwszy 2004), kolejne echo w dyskusji o bezgranicznym zaufaniu rodaków do swoich sojuszników. Sojusznik tym razem nieco przyciężki umysłowo, co pozwala zbudować zabawny kontrast:
do końca się tak nie orientuje,
czy to pies, czy chuj, kraj on porównuje
to co widział na tym łez padole, tylko do Teksasu
Wreszcie Hurra! (2009), album udowadniający, że potencjał Kultu jeszcze się nie wypalił. Powodzenie artystyczne tej płyty kontrastuje nieco z faktem, że w warstwie tekstowej jest to świadectwo „wieku męskiego – wieku klęski”, świadomość noszenia na barkach olbrzymiego ciężaru doświadczenia, każącego wątpić we wszystko, w co wierzyło się wcześniej.
Na początek jednak coś nieco bardziej humorystycznego – Amnezja – niejako kontynuacja Parady wspomnień, równie udana jak poprzednik. Składa się z kilku „spojrzeń wstecz” na poprzedni system, nie zgadzających się ze sobą w szczegółach, ale wspólnie dochodzących do wniosku, że kiedyś było nie najgorzej. Uwagę zwracają na siebie umiejętności pastiszowe. Czytelnicy publicystyki postkomunistycznej z pewnością docenią np. taki fragment:
My na monopol mamy prawdę
Ja nie zabijam ani ja nie kradnę
A były przecież kiedyś piękne dni
Gierek, Jaruzel oraz myTo były sobie piękne czasy takie
To nawet wtedy papież był Polakiem
Rozmontowaliśmy razem komunę
Lecz po co ja do dzisiaj nie rozumiem
Z kolei ze stwierdzeniem „Podziemia się obecnie nie docenia / Chyba, że z jednego punktu widzenia” mogłyby się utożsamić obie posolidarnościowe strony obecnego politycznego sporu. Śmieszność i straszność opisywanej teraźniejszości uzyskuje się łatwo wtedy, gdy nawet samo streszczanie poglądów kształtujących ją sił prowadzi do absurdu.
Smutną odpowiedzią na Tuwimowskie Do prostego człowieka, a także wyraźną autopolemiką z wcześniejszą postawą jest Kiedy ucichną działa już, stwierdzające, że konglomerat władzy, przemocy i interesu jest wartością stałą, a żadne zwycięstwo nie ma charakteru ostatecznego, tylko prowadzi do kolejnej walki.
Zawsze było tak, się nie zmieniło
Raz, dwa – ropa, gaz
Na to dodatkowo nakłada się problem milczenia Boga („Co Ty widzisz, Panie w nas?”), wpływający zapewne na kończące płytę wyznanie niewiary.
O ile na Hurra! dominują, wbrew nazwie, akcenty pokory, zniechęcenia, czasem kpiny, o tyle wydany pod szyldem Kazik Na Żywo Bar La Curva / Plamy na słońcu (2011) ukierunkowany jest na zdenerwowanie i słuszny gniew. Pierwszy tytuł to nie zwykła igraszka słowna, ale raczej zabieg taki sam jak ten, jaki zastosował Witkacy wprowadzając w Szewcach postać prokuratora Scurvy’ego (czyli Szkorbuta). Tak i tutaj hiszpański Bar „Zakręt” wyciągnięty ze swojego naturalnego kontekstu służy w przewrotny sposób skomentowaniu rzeczywistości, choć w jednej jej części ma znaczenia zgoła niewinne, w innej zaś dosadne. W popularnym mniemaniu humor jest wyrazem dobrego samopoczucia, ewentualnie – jeśli użyty w gniewie – szyderstwa. Tymczasem może on być po prostu naturalnym sposobem reakcji na bodźce zewnętrzne, jakiekolwiek by one nie były. W tym sensie można czasami żartować z kamienną twarzą, co się zdarzało Witkiewiczowi.
La Curva jest podobną figurą nowoczesności, jaką u Wojaczka był Bar „Piekiełko”. U Staszewskiego Polska jest często krajem, gdzie alkohol pije się litrami, więc i nastrój „ogólnej niemożności” łatwo przedstawić przez spadek zamiłowania do trunku („Jeden łyk przez całą noc to jest dopiero wynik”). Wszystko posuwa się do przodu w ślimaczym tempie, ale i to można przedstawić jako pokrzepienie, wszak brak działania oznacza także (teoretycznie) brak pomyłek:
Jeszcze jeden krok przez rok,
a mogłem zrobić kroków sto,
zdaję sobie sprawę,
że zawaliłem tylko jeden krok przez rok!
Najprostsze wyjścia są najlepsze, toteż przyszli klienci baru maszerują doń w rytm pijackiej piosenki. „Spod wulkanu lub od morza” wychodzi masa kieszonkowych Firminów, gotowych celebrować swoją wygodną apatię i konsumpcję.
Bezideowość nie stanowi prostego rewersu ideowości, z których jeden jest dobry, a drugi zły. Każdy ma własne demony. Jak zło się rodzi podejmuje dawną metaforę narodzin faszyzmu i rozbudowuje ją w sensie fabularnym oraz psychologicznym, próbując odtworzyć sposób myślenia młodego nazisty:
My prawdę z ciebie każdą choćby siłą wyciągniemy,
nie musimy o nic prosić już wszystko dawno wiemy.
Nie było ciebie w domu wieczorem tego dnia
kiedy komuniści bili naszych chłopców z SA.
(…)
Przez takich jak ty pamiętnego listopada,
dokonała się ta zbrodnia, narodowa zdrada
lecz my rycerze czerni z czerwonymi sztandarami
skórę z takich jak ty będziemy darli pasami.
Pod koniec wokalista nie pyta już „jak”, ale „czy” zło się rodzi. Uciekając przed nienawiścią, próbuje, jeśli nie w spokoju, to przynajmniej w zgodzie z sytuacją zanalizować przyczyny dzisiejszego stanu. Polska jest ważna została napisana w poetyce formułowania „kilku prostych prawd”, która w obecnych warunkach wiąże się z protest – songiem (chór dzieci przywołuje na myśl drugą część Another Brick in the Wall Pink Floyd). Po dwudziestu latach zostaje powtórzona prośba o świadomość, bo „pośród ślepców jednooki królem jest”. Szansę kolejnego przełomu zmarnowali politycy, którzy w ramach walki o stanowiska postanowili odwołać się do masowych emocji negatywnych, a walkę idei zamienili w szczucie zwolenników jednego stronnictwa na drugie.
Ile za swoje można brać, takie podziały
które wynikły tutaj nie wiadomo skąd
Naówczas gdy mądrzejszy stać się chciałem
nienawiść niczym z getta wypłynęła jak wąż
Jednym z wielkich podsumowań ideowych stają się Plamy na słońcu[21], wzmacniające jeszcze uczucie deja vu.
Lat później dwadzieścia od tamtej piosenki[22]
Coście porobili i analogiczne jęki, hej…
Pisane w formie powolnej, ironicznej medytacji zbiera właściwie wszystkie charakterystyczne motywy z poprzednich tekstów. Polityka nie ma żadnego sensu, bo kontrolują ją nieudacznicy lub bandyci, których w żaden widoczny sposób nie można przepędzić. Jest albo za zimno, albo za ciepło. Miłość męczy. Sport się skończył. Na ulicach mijają się obcy, wrogo do siebie nastawieni ludzie. W ramach rozmyślań filozoficznych rozstrzygnięta zostaje pewna paląca kwestia leksykograficzna:
Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka
Gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka
Gdyby to najczęstsze słowo polskie…
Zaangażowanie jest biciem głową w mur, brak zaangażowania – powolną śmiercią umysłu. Co najlepiej zrobić? Stać pośrodku? Wtedy przypomina się widmo kolegi z Posłuchaj, to do ciebie. Więc po ćwierć wieku rozmaitych emocji, stawiania różnych ocen i szukania wskazówek, wypadło w końcu zatoczyć koło? Żadna odpowiedź nie jest tu oczywista.
Czy się odstanie to co się nie odstało
Was wszystkich po obu stronach zupełnie pojebało
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu
Upał na ulicy i plamy na Słońcu
Piotr Kowalczyk
____________
PRZYPISY:
[14] http://www.youtube.com/watch?v=9lKGyDpGZtw
[15] http://www.youtube.com/watch?v=_7FnyV75qIU
[16] Stan Tymiński, określenie którego „pięknym młodzianem” jest gryząco ironiczne.
[17] http://www.youtube.com/watch?v=CUmHTO_uYN0
[18] Omówienie w ostatniej części szkicu.
[19] http://www.youtube.com/watch?v=PE_6CQAeUuo&feature=related
[20] http://www.youtube.com/watch?v=3gGFL0vb8cg
[21] http://www.youtube.com/watch?v=oE9CFBFUP9Q Teledysk polecam szczególnie wrogom piosenkarza.
[22] Jeszcze Polska, również omówiona w części ostatniej.