LJN: „Nieznośna lekkość bytu”, czyli pragnienie literackości

Nawet własny ból nie jest tak ciężki jak ból z kimś współodczuwany,
ból za kogoś, dla kogoś, zwielokrotniony przez wyobraźnię.
Milan Kundera, Nieznośna lekkość bytu

Życie jest krótkie i okazje, które przepuścimy, nie powrócą.
Milan Kundera, Życie jest gdzie indziej

1.

Intuicyjne rozumienie pojęcia „literatura” zbliża nas do literatury pięknej, czyli najczęściej fikcyjnych światów przedstawionych, w których świat rzeczywisty nie może w pełni zaistnieć. Według Renégo Girarda literaturą jest jednak wszystko, co się wydarza. „Historia jest jedynie formą literatury” – czytamy w rozprawie Prawda powieściowa i kłamstwo romantyczne. Wynika z tego, że wszystkie rzeczy, które się dokonują, stają się nie tyle częścią historii, a literatury właśnie (aby coś stało się historią, należy to przecież nazwać – musi zamienić się w słowo). Cały świat staje się więc na bieżąco spisywany, a nie przeżywany.

Jeśli historia opisuje to, co się wydarzyło, a literatura to, co wydarzyć się mogło – człowiek ma prawo chcieć przynależeć do jednej i do drugiej. Historia jest tym, na co nie będzie miał wpływu – będzie mógł poruszać się w otaczającym go świecie, ale nic nie będzie mógł w nim zmienić. W żaden sposób realnie nie naruszy rzeczywistości, bo nigdy nie będzie w stanie ustalić obiektywnej prawdy na jej temat. Choć w każdej nanosekundzie poddaje się on setkom tysięcy zmian, dla człowieka świat będzie zawsze rzeczywistością zastaną.

Rzecz ma się zupełnie odwrotnie w przypadku próby wywierania wpływu na samego siebie. Ludzkie „ja” jest niestałe, płynne, ciągle go ubywa. Można je wiecznie stwarzać, ciągle 
na nowo interpretować. Człowieka ustalają i konstytuują właśnie wydarzenia, które odbywają się w jego życiu. Czy te, które miały już miejsce? Czy właśnie takie, które dopiero będą mogły się wydarzyć? A może najistotniejszy jest związek między tymi, które należą już 
do przeszłości, a tymi, które dopiero będą miały się stać? Jakiej historii-literatury pragnie dla siebie człowiek? W jaki sposób chciałby być opowiedziany?

Jeśli nie zostanie nazwany i spisany, nie stanie się częścią historii – nie stanie się częścią opowieści, a jego imię nie pojawi się nigdy na kartach literatury. Jak powiedział Łukasz Wróbel w wywiadzie dla „Niewinnych Czarodziejów”: „Doświadczenie opowiadania opowieści stabilizuje nas jako istoty ludzkie”. Człowiek kolekcjonuje historie, które mu się spodobały, ponieważ jest w trakcie tworzenia własnej.

2.

Pragnienie „trójkątne”, opisywane przez Girarda, rozumiem jako pragnienie literackości 
w życiu. To naśladowanie literatury – wykorzystywanie w życiu niezliczonych wzorców, które zostały nam kiedyś przekazane w opowieści. To także nieustanne oglądanie się za siebie, aby czerpać z przeszłości – zabrać z niej to, co będzie nam potrzebne do napisania przyszłości. Nieposiadający odpowiedniej wiedzy o słowach (ani tym bardziej władzy nad nimi) człowiek w swojej nieudolnie snutej opowieści czuje się niepewnie. Literatura dostarcza na nią gotowych wzorców. Ludzka natura jest jednak próżna – zapożyczenie pragnień z historii i od literackich postaci to nie wszystko. W historii własnej należałoby bowiem te pragnienia upiększyć, udoskonalić. Rzeczywistość jest tymczasem pełna przyziemnych przeszkód, które utrudniają poetyzację życia. Rozpoczyna się więc rywalizacja – człowiek może znienawidzić literackość, ponieważ nigdy jej nie osiągnie.

Jak pisze Girard, prawdziwym przedmiotem nienawiści człowieka może być jedynie to, co staje na przeszkodzie pragnieniu, które samo w nim wywołało. Badacz dowodzi, że życie ludzkie jest naśladowaniem, wzorowaniem się na pośredniku. Człowiek nie pragnie według siebie – zapożyczenia od innego są odruchem podstawowym, mylonym z wolą bycia sobą. „W momencie zaznaczenia się wpływu pośrednika zanika poczucie rzeczywistości, a osąd ulega paraliżowi”. Nienawiść jest więc – w istocie – skrywanym podziwem.

Literatura staje się dla ludzkości niedoścignionym autorytetem. Girard opisuje to pragnienie trójkątne posługując się przykładami postaci literackich, które odkryły swoje pragnienia dzięki „zapładniającej” funkcji literatury. Bohaterowie Flauberta – twierdzi badacz – chcą wyobrazić sobie siebie innymi niż są i stąd wybierają model odpowiedni do naśladowania. Literatura „podszeptuje (…) emocje, a zwłaszcza pragnienia, których byśmy samoistnie nie odczuwali”.

3.

Czy nasze „ja” jest wiecznie jedno i to samo? Czy człowiek jest tym samym człowiekiem, kiedy obcuje ze sztuką? Literatura wydaje się czymś wiecznym, a to, co wieczne, jest wzniosłe. Spisane na kartach powieści historie, które nigdy się nie wydarzyły (lecz zawsze – mogły), można przeżywać po kilka razy. Im bardziej wydają się pociągające, tym chętniej się do nich wraca. Bohaterowie książek są stali, ukonstytuowani, nienaruszalni. Ich cechy się nie zmienią, ich decyzje również zostały na zawsze podjęte. Jedyne, co może ulegać jakimkolwiek modyfikacjom, to nasza interpretacja.

Nieznośna lekkość bytu Milana Kundery rozpoczyna się od rozważań dotyczących mitu wiecznego powrotu – „życie, które znika raz na zawsze i już nigdy nie wróci, podobne jest do cienia, nie ma żadnego ciężaru (…). Nie musimy przyjmować go do wiadomości (…).” Przemijalność życia stanowi okoliczność łagodzącą – „uniemożliwia nam ferowanie jakichkolwiek wyroków”. Gdybyśmy egzystowali w świecie wiecznego powrotu, bylibyśmy odpowiedzialni za każdy swój ruch. Jednak to właśnie ten ciężar sprawiłby, że nasze życie byłoby „bliższe ziemi, (…) realniejsze i prawdziwsze”. Swobodne ruchy człowieka są na wpół rzeczywiste, pozbawione znaczenia – zauważa Kundera.

Jeśli więc żaden ludzki gest, żadna z podejmowanych decyzji nie ma w sobie doniosłości, jeśli życie człowieka może minąć niezauważone, niewarte uwzględnienia w zapisie historii – egzystencja staje się bezsensowna. Kto pragnąłby takiego istnienia? Kto chciałby wierzyć, że wszystko, co mu się przydarza, nie niesie ze sobą żadnej treści? Niewielu ludzi potrafiłoby się z tym pogodzić. Większość podświadomie dąży do tego, by ich życie stało się opowieścią – pełną zaskakujących splotów wypadków, zmieniających stan rzeczy posunięć, błyskotliwych anegdot.

„Człowiek próżny nie jest w stanie zaczerpnąć pragnień z własnego wnętrza, zapożycza je od kogoś innego” – pisze Girard.

Aby człowiek próżny zaczął czegoś pragnąć, wystarczy przekonać go, że to coś jest już przedmiotem pragnień osoby przezeń bardzo cenionej. Pośrednik staje się tutaj rywalem, którego próżność najpierw stworzyła, powołała do roli rywala, by następnie domagać się jego klęski.

W przypadku zapożyczania życiowych potrzeb z literatury sprawa jest jednak o wiele bardziej skomplikowana – rzadko zdarza się, aby pośrednikiem był tylko jeden bohater powieściowy. Zazdrościć życia pełnego treści i pięknych marzeń można niezliczonej ilości postaci literackich. Gdy konkurentów jest wielu, rywalizacja staje się prawie bezwiedna. Można wtedy sądzić, że to nie nasze życie naśladuje literaturę, lecz jest zupełnie odwrotnie.

4.

Dążenie do przeżywania życia w sposób powieściowy interesująco opisuje Kundera 
w Nieznośnej lekkości bytu. Dlaczego Tomasz i Teresa się poznali? Dlaczego „dziewczyna, która zamiast «zajść wyżej», musi roznosić piwo pijakom, a w niedzielę prać brudną bieliznę rodzeństwa”, zdecydowała się oddać całe swoje życie Tomaszowi?

Statut obcego wywyższał go ponad innych. I jeszcze coś go wywyższało: na stole leżała otwarta książka. W tej gospodzie nikt jeszcze nigdy nie otworzył książki na stole. Książka była dla Teresy znakiem rozpoznawczym tajnego bractwa. Przeciwko światu brutalności, który ją otaczał, miała tylko jedną obronę: książki (…) Umożliwiały jej imaginacyjną ucieczkę z życia, które jej nie zadowalało, ale miały również znaczenie jako przedmiot: chętnie przechadzała się po ulicy, trzymając książkę pod pachą. Miały dla niej takie samo znaczenie jak elegancka laseczka dla dandysa z zeszłego wieku.

W tym momencie nastąpił szereg przedziwnych wypadków. „Gdyby zamiast Tomasza przy stoliku w restauracji siedział miejscowy rzeźnik, Teresa wcale by nie zauważyła, że w radio grają Beethovena (…)” – pisze Kundera. Jednak gdy zechciała uwierzyć, że spotkała miłość życia, zapragnęła, aby chwila, w której to się stało, była piękna.

Tylko przypadek może wyglądać jak wysłannik losu. To, co jest nieuchronne, czego się spodziewamy, co powtarza się codziennie, jest nieme. Tylko przypadek do nas przemawia. Staramy się czytać w nim [podkreślenie– M.P.] (…). Nie konieczność, ale przypadek ma w sobie czar. Jeśli miłość ma być miłością niezapomnianą, od pierwszej chwili muszą się ku niej zlatywać przypadki jak ptaki na ramiona świętego Franciszka z Asyżu.

Teresa była samoukiem – do bólu zwyczajne życie, jakie dotychczas prowadziła, w żaden sposób jej nie satysfakcjonowało. Jej ucieczka w świat książek z całą pewnością zaowocowała tym, że marzyła o wielkim wydarzeniu, które pozwoliłoby jej poczuć się wyjątkową i wznieść ponad tę rzeczywistość, w której była zmuszona funkcjonować. Wystarczyło więc jednej chwili, by zdecydowała się sądzić, że uczucie do siedzącego przy stoliku mężczyzny, niosące ze sobą obietnicę lepszego życia, było jej pisane. Zwraca uwagę dalszy fragment książki, opisujący pierwsze wspólne chwile spędzone w mieszkaniu Tomasza:

W jego objęciach usypiała natychmiast, nawet gdy była bardzo zdenerwowana. Opowiadał jej szeptem bajki, które dla niej wymyślał, jakieś nonsensy, powtarzał kojące lub zabawne słowa. Te słowa przemieniały się w niej w mgliste wizje, które prowadziły ją w pierwszy sen. Panował całkowicie nad jej snem; usypiała dokładnie w tej sekundzie, którą wybrał.

Teresa rozpaczliwie pragnęła, by jej życie stało się bajką. Postanowiła, że uwierzy w każdy nonsens. Słowo pisane bardzo szybko odegrało tu swoją rolę – gdy odkryła zdrady Tomasza po przeczytaniu jego prywatnej korespondencji, wcale nie zdecydowała się od niego odejść. Świadomość, że jej mężczyzna jest pragnieniem innych kobiet, jedynie spotęgowała przywiązanie.

5.

Co skłoniło Tomasza, by zakochać się w Teresie? Nie pragnął przecież wiązać się na stałe – interesowały go jedynie przelotne znajomości z kobietami, przyjaźnie oparte na fizyczności, pozbawione jakichkolwiek uczuć. Był inteligentniejszy od Teresy, więc pytał samego siebie, czy uczucie, które się w nim rodzi, jest miłością, czy histerią. Bohater Nieznośnej lekkości bytu po pewnym czasie uświadomił sobie, że „metafory są rzeczą niebezpieczną” i „nie należy z nimi igrać”. Z metafor może narodzić się wszystko. Gdy Teresa stała się dla Tomasza dzieckiem podrzuconym w koszyku nasmarowanym smołą, nie potrafił jej porzucić. Gdyby nie znał mitologii i Starego Testamentu, prawdopodobnie nie nazwałby narzucającej mu się kobiety w ten sposób. Gdy jednak to zrobił, stała się ciężarem – sprawiła, że czuł na sobie odpowiedzialność. „Nie można przecież zostawić koszyka z dzieckiem na wzburzonej wodzie!”. Przejął się tym tak bardzo, że gdy zachorowała, myślał o tym, że pragnie przy niej umrzeć. Jak wyjaśnia to autor powieści?

(…) Człowiek, którego wiedzie poczucie piękna, przemieni przypadkowy zbieg okoliczności (…)
 w motyw, który już pozostanie w kompozycji jego życia. (…) Nie wiedząc o tym, człowiek komponuje swe życie według praw piękna, nawet w chwilach najgłębszej rozpaczy. Nie można mieć więc pretensji do powieści, że fascynują ją tajemnicze spotkania przypadków (…), ale można mieć pretensję do człowieka, że nie dostrzega w swym codziennym życiu takich przypadków i że jego życie traci w ten sposób swój wymiar piękna.

Cóż jednak, gdy zechce je dostrzegać i zacznie według nich komponować swoje istnienie? W świetle rozważań Girarda nasuwa się cytat z innej powieści Kundery – Życie jest gdzie indziej:

Tylko prawdziwy poeta wie, jakie ogromne jest to pragnienie, by nie być poetą, jakie to jest pragnienie, by opuścić ten zwierciadlany dom, w którym panuje ogłuszająca cisza.

Podporządkowując się pragnieniu uczynienia z życia literatury człowiek staje się narażony na tę „ogłuszającą ciszę” – obawę przed zwyczajnością, brakiem sensu, powszedniością przeżycia. Dążenie do interpretowania wypadków w sposób powieściowy przysparza okazji do snucia projekcji na temat rzeczywistości, przekłamywania jej. Bohaterowie powieści Kundery stają się zagubieni i niepewni, gdy rzeczy dzieją się niezgodnie z ich wyobrażeniem. Zawieszeni w konieczności dokonywania nieustannego wyboru między lekkością a ciężarem bytu pozwalają, by ich życie opowiadało się samo. Decydują się akceptować bolesne dla nich rozwiązania, dopisując do nich jedynie wyjaśnienia – w ten sposób, pozbywając się poczucia odpowiedzialności, nie rezygnują ze snucia opowieści na własny temat. Są jak bohaterowie powieści, która została już napisana. Nie mają żadnego wpływu na to, co za chwilę przeczytają.

Magdalena Pawłowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *