Haruki Murakami – 2008 rok / foto: nybooks.com
Haruki Murakami – 2008 rok / foto: nybooks.com

Kiedyś Jerzemu Pilchowi dziennikarka zadała pytanie, kto jest najlepszym bramkarzem na świecie. To dobre pytanie, w każdym razie podobało mi się, bo często mam ochotę zadawać podobne: o sportowe życie pisarzy. Na przykład Czesław Miłosz w wierszu Rodowód pisał, że w młodości (uściślam: lata dwudzieste XX wieku, bo młodość Miłosza trwała do siedemdziesiątki) wolał grać w piłkę, niż zastanawiać się nad fundatorami barokowych wileńskich kościołów. Spójrzmy w jeszcze dalszą przeszłość. Aleksander Groza wspominał Seweryna Goszczyńskiego jako świetnego sportowca: „W grach, mecie i palancie, rej wodził. Piłka silną jego dłonią puszczona leciała trafnie i daleko”. Goszczyński miał warunki fizyczne (siłę i wzrost), żeby zostać bramkarzem. Może nawet najlepszym na świecie.

Współcześni Goszczyńskiego nie grali w futbol. Zapewne biegali, jeśli zaszła potrzeba. Bieganie to dyscyplina sportu w szczególny sposób związana ze spóźnieniem. Dwieście lat temu biegano jednak nie tylko z pośpiechu. W „Dodatku do Gazety Korrespondenta” z 5 sierpnia 1817 (wtorek) zamieszczono wiadomość o ultramaratończykach: „Namiętność zakładów o ubieganie rozmaitej odległości przestrzeni w Anglii ogarnęła już i starców. I tak jeden siedemdziesięciopięcioletni człowiek założył się, iż w 250 godzinach ubiegnie 500 mil (angielskich), a drugi w 20 dniach 1050 mil”. Czyli obaj około 80 kilometrów na dobę. Trzeba przyznać, że angielskim starcom w roku 1817 dopisywała forma.

Nie potrafię stwierdzić, jak wypadają na ich tle Japończycy po sześćdziesiątce w roku 2013. Znam jednego, który parę lat temu ubiegł odległość 100 kilometrów wokół jeziora Hokaido. Nazywa się Haruki Murakami. Wprawdzie pisze też powieści, ale bardziej zaciekawił mnie jego pamiętnik O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu.

Nie jest to książka zbyt filozoficzna. Jakieś fundamentalne przemyślenia zostały tu i ówdzie wplecione w opowieść, ale większość miejsca zajmują wspomnienia z biegów, uwagi nad trasą, pogodą, kondycją i samopoczuciem. To oszczędny pamiętnik, bo jak na wieloletnie doświadczenie biegacza – relacji z tras jest niewiele. Taki urok tego sportu: nie strzela się tu pięknych goli, nie ryzykuje poślizgu na zakręcie, nie ma szans na zawrotne prędkości.

Murakami wspomina, że kiedyś widywał na trasie dwójkę wyczynowych biegaczy przygotowujących się do olimpiady. Później obaj ci sportowcy zginęli w wypadku samochodowym i pisarz zdał sobie sprawę, że jemu to nieszczęście też coś zabrało; bo przecież nie tylko znajomych z widzenia, ale – powiedzmy – znajomych z biegania; chciałoby się powiedzieć: kolegów z drużyny, gdyby nie to, że biegi nie są sportem zespołowym. To nasuwa się samo: bieg długodystansowy każe myśleć o przemijaniu. Nie chodzi tylko o utartą metaforę życia jako przemierzanej drogi, lecz także o to, że do pewnego momentu w życiu człowiek jest w stanie osiągać coraz lepsze wyniki (powiedzmy: przebiec maraton poniżej trzech godzin), a później każdy krok kosztuje coraz więcej.

W pewnym momencie życia „pycha ciała” (znów zapożyczam się u Miłosza; Miłosz przydaje się nawet w tekstach o bieganiu) nie dopuszcza myśli o konieczności przegranej: Kiedy truchtam miarowo wzdłuż rzeki Charles, wyprzedzają mnie dziewczyny – zapewne studentki pierwszego roku Harvardu. (…) Wyczuwa się w nich bez dwóch zdań coś w rodzaju rzucanego światu agresywnego wyzwania. Są przyzwyczajone do wyprzedzania innych i nie lubią być wyprzedzane. Wyglądają bardzo inteligentnie, zdrowo, atrakcyjnie i poważnie, emanują pewnością siebie. Biegną długim krokiem, mocno i szybko wyrzucając przed siebie nogi – łatwo dostrzec, że pokonują średnie dystanse i nie przywykły do biegania na długich. Psychika zmusza je do szybkiego biegania na krótkich odcinkach. Wybór długich dystansów jako dojrzała ocena ograniczonych możliwości ludzkich. Jako mądrość wypływająca z dość smutnej refleksji o kondycji ludzkiej. Kondycja to ważne słowo. W życiu podobnie: kto stawia na błysk, efektowność i wrzenie krwi, wybiera krótkie dystanse i pracuje nad zrywem, zamaszystą pracą ramion i gwałtownym finiszem. Kto stawia na spokój i wygaszenie, wybiera długie dystanse i pracuje nad równym krokiem.

Największe podobieństwo między pisaniem i bieganiem: cierpliwy wysiłek w samotności. W tej konkurencji startuje się samemu. Czy też inaczej – w tej konkurencji startuje się z przeciwnikami, którzy w ostatecznym rachunku są nie do pokonania: z własną słabością fizyczną, z czasem i z drogą. Zwłaszcza ci dwaj ostatni zawsze są w świetnej formie. Szlag by to.

Na szczęście biegi na długich dystansach mają także jasną stronę: pozwalają pogodzić się z nie najlepszym urządzeniem świata (częste westchnienie Murakamiego: Nic nie mogę na to poradzić). Kiedy widzi się własną skończoność, łatwiej dostrzec skończoność wszystkiego pod księżycem. Można też cieszyć się z tego, że każdego dnia przeskakuje się nad tym samym krawężnikiem; a więc jednocześnie docenia się pewną stałość istnienia w perspektywie naszego życia. W latach osiemdziesiątych biegałem każdego ranka w Tokio i często mijałem po drodze bardzo atrakcyjną kobietę. Mijaliśmy się, biegnąc, przez kilka lat i znaliśmy się z widzenia, uśmiechając się do siebie podczas każdego kolejnego spotkania. Nigdy z nią nie rozmawiałem (jestem na to zbyt nieśmiały) i nie wiem nawet, jak się nazywa. Ale wypatrywanie jej twarzy co rano było jedną z drobnych życiowych przyjemności. Bez takich przyjemności trudno zmusić się do porannego wstawania i biegania na dworze.

I na koniec o związku pamiętnika Murakamiego z jego powieściami: nie wiem, bo nie czytałem powieści. Trasa maratonu nie musi prowadzić do biblioteki. Droga do literatury biegnie (nomen omen) gdzie indziej.

Tomasz Jędrzejewski

One Comment

  1. Tekst mi się podoba, składnia różnorodna i autor nie sili się, jak niektórzy tu piszący, na słowa nic nieznaczące aczkolwiek super brzmiące. Nie rozumiem zakończenia. Sam biegam, jednak nie prowadzi to u mnie do stoicyzmu. Wzbudza bieganie moją wściekłość tylko jednak zdrowy masochizm to jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *