Autor: Tomasz Jędrzejewski

FelietonyNumer 56

Bukiniści nad Sekwaną. Fenomenologia budki z książkami

Na początku kwietnia pojechałem do Paryża na konferencję o literaturze. Chodziłem na obrady wcześnie rano i wracałem późno wieczorem. Droga w obie strony prowadziła wzdłuż rzeki. W sobotę, jedyne wolne popołudnie, szedłem nad Sekwaną przy kramach z książkami: słynnych na całą Europę zielonych stoiskach bukinistów, rozstawionych po obu brzegach wysp Świętego Ludwika i Cité.
FelietonyMiejscaNumer 55

Wola jako świat i wyobrażenie (część II)

Nazwę dzielnicy Wola źródła wyjaśniają zgodnie. Kilkaset lat temu książę zwolnił tutejszych włościan z obowiązku płacenia daniny. Poza tym od schyłku XVI wieku na Woli znajdowało się pole elekcyjne, na którym szlachta wybierała króla, wyrażając swoją wolę. Nie myślałem o włościanach ani szlachcie, przemierzając ulice i skwerki. Nazwa kojarzyła mi się z inną wolnością i ze spowolnieniem w działaniu.
LiteraturaNumer 44

Wąsy i kapelusiki. O podglądaniu w Newskim prospekcie Mikołaja Gogola

Wiem, że z nazwisk się nie żartuje. Jednak przy Gogolu trudno się oprzeć. Sąsiedztwo dwóch „go” wydaje się czymś więcej niż zbieg okoliczności. Vladimir Nabokov twierdził, że nazwiska postaci z prozy Gogola są w istocie przezwiskami, i to chyba trafnie. Ale i nazwisko Gogola sprawia wrażenie przezwiska. Ktoś, kto napisał Martwe dusze albo Nos, nie mógł być „Dzierżawinem”, „Żukowskim” albo „Lermontowem”. Słowo „Gogol” kojarzy się z goglami, a gogle z patrzeniem. W zapisie „Gogol” – podwójne „o” przypomina też parę oczu. Wówczas środkowe „g” byłoby nosem.