
Od ponad 20 lat hasło „Wielki Brat patrzy”, autorstwa Georga Orwella, jest w popkulturze kojarzone głównie z bijącym rekordy oglądalności programem reality show. Wrodzona ludzka ciekawość sprawia, że lubimy podpatrywać innych. To zjawisko musiało fascynować również Orwella – nie bez przyczyny jest to istotny motyw w jego powieściach.
Fabuła wydanej w 1949 roku powieści Rok 1984 skupia się wokół postaci Winstona Smitha, obywatela Oceanii – jednego z trzech światowych supermocarstw, obok Wschódazji i Eurazji. Hermetyczne państwo, w którym przyszło żyć Winstonowi, nosi wszelkie skrajne znamiona ustroju totalitarnego, stanowiąc antyutopię. Klasowo rozwarstwione społeczeństwo funkcjonuje pod ścisłym nadzorem władzy, na czele której stoi nieśmiertelny Wielki Brat. Orwell drobiazgowo wykreował świat Roku 1984, przedstawiając realia angsocu (od angielskiego socjalizmu) wraz z jego założeniami, obowiązującą nowomową oraz zachodzącymi mechanizmami władzy.
Przejawy kontrolowania swoich obywateli można zaobserwować niemal w każdym aspekcie życia. Zasadniczo inwigilacja, czyli właśnie podglądanie, jest podstawowym obowiązkiem Ministerstwa Miłości (w orwellowskiej nowomowie – Minimiło). Od pierwszych stron powieści Winston czuje na sobie przeszywający wzrok Wielkiego Brata:
Na każdym piętrze, na wprost drzwi windy, spoglądał ze ściany plakat z ogromną twarzą. Była tak namalowana, że oczy mężczyzny zdawały się śledzić każdy ruch przechodzącego. WIELKI BRAT PATRZY, głosił napis u dołu plakatu[1].
Propagandowe materiały Partii zostały przygotowane tak, by każdy z mieszkańców nieustająco odczuwał presję. To komunikat i manifest – obywatelu, nie uciekniesz przed Wielkim Bratem. Taki rodzaj emocjonalnego szantażu miał zasiać w psychice mieszkańców Oceanii strach, który był fundamentem skutecznego działania totalitarnego państwa. Narodem zaszczutym, żyjącym w ciągłej obawie o siebie i swoich bliskich, łatwiej rządzić.
System sprawowania kontroli nad własnymi obywatelami został w Oceanii opanowany do perfekcji. Szeregowym urzędnikom takim jak Winston, Wielki Brat przygląda się najbaczniej. Używa do tego podsłuchów i teleekranów, które służą jednocześnie za odbiorniki treści propagandowych, jak i za nadajniki uważnie śledzące każdy ruch obywatela. W ten sposób przynależni do klasy średniej mieszkańcy Oceanii żyją ze świadomością, że nawet w przestrzeni domowej muszą postępować zgodnie z określonymi przez Partię zasadami angsocu. W przeciwnym razie mogą zostać uznani za wrogów państwa. Całości dogląda Ministerstwo Miłości razem z podległą mu Policją Myśli, która obserwuje obywateli i wymierza kary za ewentualną myślozbrodnię – każdy sprzeciw idei propagowanej przez Partię.
Wszelkie zachowania niezgodne z wolą Partii traktuje się jako przestępstwa, za które nakładane są bezwzględne i surowe kary. Najczęstszą z nich, zwłaszcza za popełnienie myślozbrodni, jest ewaporacja, czyli całkowite usunięcie jakichkolwiek śladów istnienia obywatela. Podobnym „czyszczeniem” zajmuje się Winston. W Departmencie Archiwów bohater fałszuje informacje w starych gazetach, by przedstawiały one jedyną, w danym momencie, słuszną prawdę. W ten sposób władza ma kontrolę nie tylko nad teraźniejszością, lecz także nad przeszłością, a w konsekwencji jest w stanie w dowolny sposób kreować przyszłość, co jest celem Partii. W orwellowskiej Oceanii podglądanie to klucz do zwycięstwa systemu nad jednostką. Choć motyw inwigilacji w Roku 1984 jest wszechobecny, a monitorowanie to absolutny fundament totalitarnego systemu Oceanii, to opowieść o Winstonie nie jest jedynym tekstem Orwella, w którym pisze on o podglądaniu. W Folwarku zwierzęcym, wyraźnie alegorycznej powieści z 1945 roku, autor zamienia miejscami strony tego zjawiska. W ten sposób odwraca się też znaczenie podglądania oraz funkcja, jaką pełni dla bohaterów. Zwierzęta w gospodarstwie pana Jonesa, natchnione przemową knura Majora o możliwości lepszego życia, wszczynają bunt przeciwko człowiekowi.
W sposobie zarządzania folwarkiem w bardzo klarowny sposób uwypuklają się cechy systemu totalitarnego, które wybijają się na pierwszy plan, zupełnie jak w Roku 1984, co bez wątpienia było intencją autora. Podobieństw zresztą jest mnóstwo, choć w przypadku Folwarku środek ciężkości nie jest przesunięty tak silnie w stronę antyutopijnego reżimu, jak ma to miejsce w jego późniejszej powieści. Może to wynikać z bazowych założeń kreacji świata przedstawionego – Oceania jest futurystyczną wizją zaawansowanej technologicznie rzeczywistości, a realia Folwarku sprowadzają się do prostego życia zwierząt, i prawdopodobnie przez to metody władzy są odpowiednio słabiej rozwinięte. Wynika z tego zasadnicza różnica, jaką jest brak inwigilacji ze strony władzy, co też świadczy o innej wymowie aktu podglądania.
Z czasem władza w folwarku coraz bardziej odchodziła od zasad ustalonych tuż po wygnaniu pana Jonesa. Świnia Napoleon rozgościł się w jego domu i zachowaniem bardziej przypominał już człowieka niż zwierzę. W dniu delegacji sąsiednich folwarków:
Tego wieczoru z domu świń dochodziły wybuchy głośnego śmiechu i odgłosy śpiewów. Nagle, na dźwięk pomieszanych głosów, zwierzęta tknęła ciekawość. Co mogło się dziać tam, wewnątrz, gdzie po raz pierwszy zwierzęta i ludzie rozmawiali jak równy z równym? Wszystkie zwierzęta zaczęły skradać się jak najciszej do ogródka przed domem. […] Przy długim stole siedziało sześciu gospodarzy i sześć co znamienitszych świń, a Napoleon zajmował honorowe miejsce. Świnie najwyraźniej czuły się całkiem swobodnie na swoich krzesłach[2].
Do nakreślenia pełnego obrazu sytuacji kluczowe jest ostatnie zdanie powieści:
Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim[3].
Te dwa fragmenty z zakończenia wskazują na rolę, jaką w Folwarku zwierzęcym odgrywa podglądanie. Bohaterowie zmieniają porządek tego „kto podgląda kogo” – w tym przypadku to władza jest stroną obserwowaną, a lud (czy też – stado) podpatruje jej poczynania. Także motywy są zgoła inne. Impulsem do zajrzenia przez okno staje się „ludzka” ciekawość.
Koncepcje motywu podglądania w obu tekstach są zatem nakreślone zupełnie odmiennie. Wielki Brat patrzy dlatego, że chce (dosłownie) mieć oko na obywateli i móc w dowolnym momencie w pełni kontrolować ich zachowania. Władza obawia się sprzeciwu, wszelkie przejawy niesubordynacji stara się dusić w zarodku. Z kolei podglądanie świętujących w domu świń powodowane jest ciekawością oraz chęcią poznania prawdy. Być może zwierzęta folwarczne podświadomie czują, że zaglądając przez okno, dowiodą prawdy. Jak wiemy, ostatecznie im się to udaje, a obraz świń biesiadujących na równi z ludźmi nie pozostawia złudzeń – uciemiężony staje się ciemiężcą, zmienia się jedynie to, kto akurat jest u władzy.
Do wzmocnienia wydźwięku fabuły Orwell wykorzystuje także narrację, w której odwzorowane są dwa różne sposoby podglądania. W Roku 1984 na motywie podglądania autor buduje postać Wielkiego Brata i całą zasadę działania aparatu władzy, dzięki czemu, w perspektywie całej historii, zabieg jest długotrwały. Nie można jednak powiedzieć tego samego o Folwarku zwierzęcym, w którym pisarz za sprawą jednorazowego aktu podglądania rozwiązuje akcję powieści. Dzięki pewnego rodzaju deus ex machina ujawnia on prawdę dotyczącą świńskiej władzy i w ten sposób ujawnia morał całej historii.
Orwell w swoich dwóch najważniejszych dziełach jawnie wykorzystuje motyw podglądania do krytyki totalitaryzmu, co pozwala mu ukazać dysfunkcyjny i szkodliwy charakter systemu. Jednocześnie nie ocenia samego aktu per se, który we współczesnym świecie uchodzi za co najmniej niegrzeczny i nieuprzejmy. Trudno w ten sposób jednoznacznie wartościować orwellowskie podglądanie i dzielić je na dobre lub złe, za to warto rozróżnić ze względu na motywy oraz emocje popychające do tego typu działania. Totalitarna rzeczywistość Oceanii i Folwarku rządzi się swoimi prawami – zarówno władza może inwigilować lud, jak i odwrotnie – to lud może obserwować władzę.
Wydaje się, że teksty Orwella współcześnie wyjątkowo zyskały na aktualności. Inwigilacja nigdy nie była łatwiejsza niż teraz, w dobie telefonów komórkowych, do których dostęp ma ponad 5 miliardów ludzi na świecie, z czego więcej niż 2,5 miliarda to użytkownicy smartfonów. Każde z tych urządzeń ma co najmniej jedną kamerę, mikrofon i możliwość połączenia z Internetem. Nie ma pewności, czy są one wykorzystywane do podglądania obywateli, jednak do złudzenia przypominają orwellowskie teleekrany – z tą różnicą, że każdy z nas nosząc smartfon w kieszeni, dobrowolnie udziela przyzwolenia na ewentualną inwigilację. Trzy lata temu Mark Zuckerberg opublikował zdjęcie, na którym w tle widoczny był jego laptop z zaklejoną kamerką oraz mikrofonem. W mediach odbiło się to szerokim echem – skoro sam Zuckerberg z jakiegoś powodu w ten sposób obawia się o swoją prywatność, to my wszyscy chyba też powinniśmy.
Podglądanie w XXI wieku to już nie tylko realia programu Big Brother. To także wiele innych przestrzeni, w których jesteśmy lub możemy być obserwowani – media społecznościowe, monitoring czy choćby smartfony. Choć nie żyjemy w totalitarnym świecie, niepokojąco wiele aspektów współczesnego podglądactwa przypomina metody znane z Roku 1984 czy Folwarku zwierzęcego, a cena prywatności jeszcze nigdy nie była tak wysoka. Trudno nie odnieść wrażenia, że Orwell w wykreowanych przez siebie wizjach wyprzedził swoje czasy. Wielki Brat patrzy – tak jak na Winstona, tak i na nas ma oko każdego dnia.
Bartosz Kuchler
[1] G. Orwell, Rok 1984, przeł. T. Mirkowicz, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 2017, ss. 7-8.
[2] G. Orwell, Folwark zwierzęcy, przeł. Bartłomiej Zborski, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 2019, s. 118.
[3] Tamże, s. 122.