Molesta to powrót do rapu korzeni i nikt i nic nigdy tego nie zmieni
Molesta Ewenement – Nikt i nic
Rap to wszystko i jeszcze trochę
Teksty hip-hopowe dają duże pole do interpretacyjnego popisu – warto szukać ukrytych treści, przekazu wkomponowanego w oryginalną budowę zdań. Ale co z kondycją, usytuowaniem w rzeczywistości samego artysty? Może warto też zastanowić się nad tym, co ukształtowało twórcę w taki sposób, że napisał o tym, a nie czymś innym i co tymi wersami chce osiągnąć? W jaki sposób i na jakiego słuchacza raper chce wpłynąć?
Chciałbym rozważyć, czy hip-hop, który jest językiem komunikacji artysty z „osiedlem”, może być dialogiem z tymi wszystkimi, którzy z „podwórkiem” się nie utożsamiają. Warto się zastanowić, czy raperzy mogą wykreować pewien etos „ulicy”, czy ograniczają się tylko do opisu rzeczywistości. A może w swoich tekstach pouczają nas wszystkich?
Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że Molesta Ewenement jest jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą, z najdłużej grających grup hip-hopowych w Polsce. Historia warszawskiego zespołu jest o tyle ciekawa, że jest tak naprawdę historią polskiego rapu – Molesta powstawała, gdy hip-hop w Polsce dopiero się rodził. Jeśli chce się snuć opowieść o polskim rapie, wystarczy zagłębić się w historię warszawskiej grupy, a żaden problem poruszany przez polskich raperów nie będzie pominięty. Opowieść rozpoczyna się w 1994 roku, kiedy to Piotr Więcławski – Vienio i Paweł Włodkowski – Włodi utworzyli projekt Mistic Molesta. W 1997 roku na rynek wyszła składanka Smak Beat Records, na której DJ Volt zgromadził młodych polskich raperów – na płycie zadebiutowali również Włodi i Vienio, występując z utworem Osiedlowe akcje. Zachęceni dobrym przyjęciem swojego kawałka nagrali pierwszą długogrającą płytę, którą wydali w marcu 1998 roku – Skandal w ciągu 5 następnych lat uzyskał status złotej płyty. W kolejnym roku powstała płyta Ewenement, którą grupa wydała już jako tercet, a trzecim jej członkiem został Władysław Peloński czyli Pele. Po wydaniu tego krążka we wrześniu 1999 roku zespół oficjalnie zmienił nazwę na Molesta Ewenement. O gorliwości i płodności muzyków świadczy fakt, że w ciągu zaledwie 3 lat wydali 3 płyty – w grudniu 2000 roku do sklepów trafiła Taka płyta…, którą zespół nagrał już jako kwartet po tym, jak na stałe dołączył do niego Wilku, czyli Robert Darkowski. Na Takiej płycie… jednak kończy się na kilka lat nagrywanie muzyki pod szyldem Molesty.
Jeszcze w 2003 roku powstał dwupłytowy album-reedycja Skandalu i Ewenementu, ale muzycy rozdzielili się, by realizować solowe projekty. Vienio i Pele stworzyli duet i nagrali razem trzy albumy nakładem swojego wydawnictwa Baza Lebel. Vienio pojawiał się również gościnnie na płytach innych raperów, ale także u artystów reprezentujących odmienne gatunki jak Maleo Reggae Rockers (razem z Pelem), czy Cool Kids of Death. Pele z kolei po wydaniu Autentyku III pracował nad solowym krążkiem Sensi, który wydał w 2005 roku. Po zawieszeniu działalności przez Molestę Włodi nagrał dwa własne albumy …Jak nowonarodzony i W…, natomiast Wilku współtworzył z Bilonem nową grupę Hemp Gru. Przerwa Molesty w graniu trwała na tyle długo, że chyba tylko najwytrwalsi fani wierzyli w powrót warszawskiej ekipy. Nadzieje urzeczywistniły się w 2006 roku, kiedy grupa wydała album o wiele mówiącym tytule, Nigdy nie mów nigdy. Rok po wydaniu płyty Wilku ogłosił, że opuszcza zespół na czas nieokreślony, aby poświęcić się w całości Hemp Gru. Jako tercet Molesta wydała dotąd jeden krążek – Molesta i Kumple, pierwszy, który po 10 latach zyskał status złotej płyty. Jest to najdojrzalszy album, obfity w melodyjne beaty i pełen gościnnych występów – na płycie pojawiają się starzy znajomi, którzy gościli już na płytach Molesty, m.in. Eldo, Pjus i Miodu, ale również nowi, jak np. O.S.T.R., Fisz, Pezet, czy nawijacz raggamuffin, Pablopavo. Od 2 lat fani czekają na nowy krążek Molesty Ewenement, ale raperzy znowu byli zajęci działalnością solową – Vienio wydał solową płytę Etos 2010, na której pojawili się m.in. Grubson i Fokus, a Włodi z Pelem próbują swoich sił wraz z Eldo, tworząc projekt Parias.
Najważniejsze pytanie, jakie trzeba sobie postawić przed posłuchaniem kawałków Molesty, powinno brzmieć – co takiego Ewenement ma do zaoferowania słuchaczowi, że warto słuchać nagrań spod szyldu Molesty? Bogactwo grupy leży przede wszystkim w warstwie tekstowej, bo, bądźmy szczerzy, beaty grupy nie różnią się specjalnie od serwowanych przez innych raperów, a ich ocena i tak jest subiektywną kwestią. Warstwa melodyjna utworów Molesty ewoluowała w takim samym trybie jak w całym polskim rapie – od ubogich, „garażowych” podkładów w początkach twórczości do sampli miksowanych przy użyciu najnowszego sprzętu obecnie. Równie wielka zmiana zaszła w sferze lirycznej – jest ona jednak o wiele donioślejsza z tej racji, że w rapie treść ma większe znaczenia niż forma. Podróż przez teksty Molesty jest wycieczką przez polski rap, pozwala zrozumieć, jaka tematyka była istotna w danym okresie i dlaczego. Warto się zastanowić nad tym zagadnieniem, bo ilustruje ono, co trapiło tzw. „ludzi z bloków”, stosunkowo dużą grupę społeczną, której przyszło dorastać w okresie transformacji. Model analizy jest chronologiczny, ponieważ przez pryzmat Molesty można dostrzec ewolucję polskiego rapu i sposób w jaki hip-hopowy światopogląd dojrzewał. Można również zobaczyć, jak zmieniała się mentorska postawa, którą przyjęli warszawscy raperzy.
Nadchodzą w kapturach postacie
Tematykę Skandalu najlepiej definiuje fragment utworu Klima – „chuligański raport z osiedla w najlepszym wykonaniu”. Krążek swoim przekazem trafił do funkcjonującej pod koniec lat 90. dużej grupy tzw. blokersów. Warto zdefiniować, kim był wówczas „człowiek z bloków”, zwłaszcza w społecznym odbiorze – to krótko ogolony chłopak w szerokich spodniach, który zakończył edukację najwyżej na poziomie szkoły średniej, nie ma stałej pracy, a jego rutynowym zajęciem jest przesiadywanie na klatkach schodowych bloków czy osiedlowych placach zabaw wraz ze swoimi „ziomkami”, picie przy tym piwa i popalanie jointa. Molesta nie zrywa z tym stereotypem „człowieka z bloków”, wręcz przeciwnie, wpisuje się w niego jak większość ówczesnego polskiego rapu – jest to środowisko, z którego wywodzą się muzycy, którzy traktują samych siebie jako reprezentantów „ulicy”. Rap był wówczas głosem wykluczonej młodzieży, która nie potrafiła odnaleźć się w galopującej rzeczywistości gwałtownych przemian polityczno-gospodarczych, wyścigu szczurów i pojawienia się w Polsce pierwszych yuppies. Molesta, poza opisem osiedlowego życia pełnego palenia marihuany i sprzeciwu wobec gonitwy za pieniędzmi, przedstawia na płycie pewien etos, jakim powinni kierować się ludzie słuchający ich muzyki, czyli „ludzie z bloków”:
„tu każdy z chłopaków ma własne rozeznanie / wie z kim trzeba trzymać, a komu obić banię / więc lepiej uważaj, jeśli stoisz w ciemnej bramie / nie jesteś w porządku? czeka cię oklepanie (…) u nas zawsze jest zgoda swój swojemu wybacza.”
W utworach Molesty często przewija się motyw specyficznie pojmowanego osiedlowego honoru – solidarność ze swoimi, agresywna postawa wobec wrogów, nienawiść do policji i niechęć wobec promowanego powszechnie stylu życia. Bardzo ważnym elementem „kodeksu moralnego”, jaki głosi na płycie Molesta, jest szacunek, a dokładniej – czym jest i jak go zdobyć, o czym opowiada utwór o tym tytule:
„szacunek jest do zrozumienia kluczem / z dnia na dzień coraz lepiej się go uczę (…) obiecanych obietnic zawsze dotrzymuj / wtedy zawsze dla swoich będziesz swój / stój, stój, oddawaj zawsze pieniężne długi (…) każdy z moich koleżków wie co to szacunek / bo to każdego człowieka wizerunek / być w porządku z chłopakami to jedyny warunek / bo nie chodzi tutaj tylko o rymowanie / chodzi o to byś miał godność i ogólne poważanie.”
Teksty ustawiają raperów (mimo ich młodego wieku) w pozycjach mentorów – „molesterzy” pouczają, co jest szacunkiem, komu należy ufać, wzywają do solidarności i prowadzenia określonego stylu życia, który jest obcy kulturze masowej, a nawet hip-hopowi, jaki przedstawiają media. Jak na raperów przystało, główną rozrywką obwołują rymowanie, nie może się ono jednak obyć bez palenia jointów, do którego powinni się wszyscy przyzwyczaić, nawet podrywane przez raperów dziewczyny. Łatwo wywnioskować, że joint stoi wysoko w hierarchii potrzeb, skoro nie należy go porzucać nawet dla wybranki serca. W tekstach grupy pobrzmiewa często tęsknota za normalnością, gdzie można znaleźć zrozumienie, uznanie i spokój:
bo co mam robić w takim kraju jak ten / gdzie pieniądz i blant potrzebny jest jak tlen / a wspaniałe życie może być tylko snem?
Ciekawe jest spojrzenie na Skandal od strony technicznej – poza prostymi beatami teksty rażą kompletnym brakiem rytmiki i mnogością częstochowskich rymów. Mimo to Skandal, prezentujący określony styl życia i wartości, które należy wyznawać w zwariowanym okresie końca lat 90., pozostaje manifestem ówczesnego rapu.
Refleksje o podwórku, na którym dorosłem
Album Ewenement jest o wiele dojrzalszy od pierwszej płyty, ale nagrywany już w innych warunkach – rozpoznawalność w muzycznym świecie zobligowała raperów do poruszania się w innych tematach, a nie tylko napominania osiedlowych kolegów o tym, co jest w życiu ważne. Skoro zwiększyło się grono „uczniów”, należało poszerzyć swój przekaz. Nauka Molesty wykracza już poza „kodeks etyczny” blokersa. Strefa liryczna Ewenementu jest o wiele bardziej refleksyjna niż miało to miejsce na pierwszym krążku. Każdy utwór nosi w sobie konkretne przesłanie, każdy zajmuje się ważnym życiowym zagadnieniem, na płycie nie ma już miejsca na pochwałę balangi czy innej zabawy. Manifestem grupy jest utwór Ewenement, od którego zespół przyjął drugi człon nazwy:
czas wyrwać nową kartkę z kalendarza / bo nowy materiał szybko się postarza (…) Ewenement – nowe kawałki w nowej oprawie / zmiany w muzyce lecz nigdy nie w postawie.
Do czego więc nawołuje Molesta? Esencja jej nauki jest zawarta w utworze Co jest nauczane, w którym zespół wzywa do zdobywania życiowej wiedzy i poszukiwania wciąż nowych pomysłów. Nie jest to nawoływanie do pilnego przykładania się do szkolnych obowiązków, co ośmieszyłoby tylko raperów wśród ich fanów z bloków i z czym sami autorzy się nie zgadzają, ale jest to zachęta do poznawania życia i wyciągania z niego nauki oraz do kreatywnego spędzania czasu. Trzeba przyznać, że jak na młodych raperów, którzy nawijali o paleniu jointów, brzmi imponująco. Kolejny raz powtarza się motyw dotrzymywania słowa, kierowania się raz obranymi zasadami i porzucenia wiary w siłę sprawczą pieniądza, który staje się głównym wrogiem deprawującym ludzi. W opozycji do bojowych wezwań ze Skandalu, tym razem Molesta wzywa do rozwagi a nie prowokowania, bo „czasem jest lepiej mieć święty spokój”. Należy za to uważać na szeroką kategorię ludzi gotowych podłożyć świnię czy zdradzić przy możliwej okazji. Co ciekawe, brakuje w tekstach Ewenementu pochwały dla palenia jointów, a wręcz przeciwnie, jest przestroga przed „za dalekimi odlotami”. W przesłaniu jest również ostrzeżenie przed miejskim bagnem, gdzie „czasem by godnie żyć trzeba głową w mur bić”. Molesta jest na drugiej płycie wyraźnie antysystemowa, staje bowiem po przeciwnej stronie niż ci, którzy „na górze zniewolili wszystkich rozumy, szuje, które religię interpretują do swoich potrzeb, diabły w mundurach o niebieskim kolorze”. Bodaj najbardziej refleksyjny jest ostatni utwór na płycie – Wady ludzkie. Tekst przesiąknięty jest niezgodą na kształt świata, w którym „głodny nie ma jedzenia / a tam z przejedzenia umiera tłusty bogacz”, w którym jest wiele kłamstwa i chciwości, w którym „nie ma ideałów, każdy ma coś na sumieniu”. To chyba jedyny utwór, w którym tak silnie pobrzmiewa ironia:
lepiej być hipokrytą, po co się stresować? / po co udoskonalać swoją na wpół żywą tkankę ? / lepiej wypić skąpstwa jeszcze jedną szklankę / już wybite wszystko z beczki ludzkich brudów.
W stosunku do Skandalu ewolucja w sferze lirycznej jest bardzo widoczna. Można zaryzykować stwierdzenie, że w walce dwóch natur Molesty – pochwały mądrości i pochwały zabawy, zwyciężyła ta pierwsza. Molesta Ewenement wyraźnie domaga się traktowania siebie jako nauczyciela.
Takie życie, taka płyta
Taka płyta… to ostatnia część trzyletniego tryptyku Molesty. Grupa sama sobie postawiła wysoko poprzeczkę, ustawiając się na Ewenemencie w pozycji mentorskiej. Na trzecim krążku raperzy nie rezygnują z edukowania słuchaczy – przecież nauczyciel nie może zostawić swoich uczniów, jeśli nie przekaże im wszystkiego, co ma do przekazania. Wyznaczoną przez „molesterów” postawą jest stoicyzm, przyjmowanie trudnej rzeczywistości z pokorą, bo, jakby nie było, będzie dobrze. Tym, którzy znają twórczość Ewenementu, z pewnością przychodzi od razu na myśl kojarzące się z Molestą zdanie „będzie dobrze, dzieciak!” Grupa stara się uczyć jak odnajdować życiowy sens w rzeczywistości, w której nic nowego – bogacze wciąż gonią za pieniędzmi, a policja patroluje osiedla:
czas się nauczyć żyć z poniesioną klęską / żeby móc zwycięsko wyjść z każdego ringu.
I tym razem wskazani są również kolejni wrogowie, jakimi są społeczna znieczulica i interesowność, a za którymi stoi demon niszczący ludzi, z którym Ewenement walczy od początku, a którym jest rzecz jasna pieniądz. Raperzy wskazują również na wartości, które stanowią antidotum – rodzina, pomoc słabszym. W stosunku do poprzednich krążków płyta jest bogatsza w odwołania kulturowe, czego dowodem jest choćby nawiązanie w utworze Zrozum to do słów Chrystusa: „masz uszy, lecz nie słyszysz / masz oczy, lecz nie widzisz”, czy w kawałku Niespełnione ambicje inne odwołanie do Biblii: „jesteś bez winy? Podnieś kamień!”. Warto podkreślić, że często na tej płycie, a zwłaszcza w nawijkach Wilka, pojawia się w tekstach Bóg błogosławiący, stanowiący największą ostoję i będący źródłem życiowej siły. Z kolei we Wszystko, co najlepsze Vienio porównuje siebie i Pelego do słynnego warszawskiego duetu aktorskiego Zbigniewa Maklakiewicza i Jana Himilsbacha. Utwór ten jest o tyle ciekawy, że tekst odbiega mocno klimatem i przekazem od pozostałych – jest to rap o tym, co przynosi najszybszą radość, a więc joint, kobieta i piwo (zamiast wina, kobiet i śpiewu). Widać więc, że mentorzy zostawiają zabawie wolną furtkę, aby nie dać się zwariować. Nie dziwi to w kontekście tego, że Molesta milknie na kilka lat i jej przekaz wydaje się wówczas ostatecznym przesłaniem jakie po sobie pozostawia.
Elo rap wraca do starych zasad
Molesta Ewenement wraca jednak po 6 latach i można powiedzieć „na szczęście”. Grupa wraca imponująco, bo w nowym muzycznym stylu, z bogatszymi językowo tekstami, ale niezmiennie jako mentor polskiego rapu. Album otwiera kawałek Powrót, w którym „molesterzy” rapują, że „najwyższy czas znów obrać wspólną drogę / w końcu rozliczyć się z każdym wrogiem”. Utwór jest manifestem tłumaczącym, dlaczego Vienio, Pele, Włodi i Wilku zdecydowali się na ponowne nagranie płyty po tak długiej przerwie. Powrót jest także powrotem do narracji prowadzonej na poprzednich krążkach, bo Molesta znów wskazuje palcami swoich wrogów, z którymi chce się rozliczać, a są nimi „pozerzy” i przedstawiciele tzw. komercyjnego hip-hopu – Wilku dla przykładu wymienia Norbiego i Verbę, ale można domyślać się, że to grono jest o wiele większe. Ewenement ustawia się w opozycji do głównego wroga – komercji, stając po stronie, z której się wywodzi: „(Molesta – red.) to czterech typów, nie blask blichtru / to prawdziwy rap z ulicznego syfu”. Komercja łączy się z innymi, wcześniej piętnowanymi cechami, m.in. nielojalnością i pogonią za pieniądzem. Znów zatem głównym rywalem, z którym należy podjąć walkę, do czego nawołuje grupa, jest pieniądz, demon pozostaje ten sam. Raperzy znów przeciwstawiają złu wzajemną solidarność, zaufanie, oddanie się rodzinie i hołdowanie przyjętym wcześniej wartościom, o których wciąż rapują. Obrazując przykład przyjacielskiego oddania, Pelson podaje przykład amerykańskiej pary gangsterskiej, Bonnie i Clyde’a, znanych choćby z filmu o takim tytule. Na płycie pojawiają się również inne, bardzo ciekawe odwołania kulturowe, jak choćby nawiązanie w Wiem, że można zmusić się do snu przez gościnnie występującego Eldo do słynnego utworu Paula Simona i Arta Garfunkela Sound of silence: „Przez te lata, ciemność stała się dobrym kumplem / Mówię jej – hello jak Paul Simon i Art Garfunkel”, czy Pelson odwołujący się w Wolnych myślach do „absurdu jak w filmach Barei”. Vienio z kolei bawi się językiem ezopowym, rapując o działalności opozycyjnej ojca kolegi, nawijając, że „walczył słowem z sierpem i młotem”. Co ciekawe, Molesta okazuje w tekstach dojrzalszą postawę jeśli chodzi o stosowanie używek, piętnując choćby promowane niegdyś przez siebie zachowania:
w klipach mają trawę i wódę, / tak chcesz zabijać osiedlową nudę? / Praca na scenie naprawdę stresuje, / dziwię się, że to ci imponuje.
Jest to przestroga przed tak swego czasu chwalonym paleniem jointów, które prowadzi do twardszych narkotyków. Wszystkie rady o tym, co robić a czego nie, zawiera tekst Tak się nie robi, który jest dekalogiem tej płyty. Czego się zatem nie robi? Nie zostawia się przyjaciół w potrzebie, nie postępuje wobec innych, nie dbając o ich uczucia, w relacjach damsko-męskich nie gra się „na dwa fronty”, nie wydaje się przyjaciół, nie zaciąga się długów, których nie ma jak oddać, nie wyłudza się pieniędzy, nie podnosi się na matkę ręki, nie zaczepia młodszych i nie szaleje z używkami. Na płycie jest również pełen nostalgii utwór Intro – ten projekt, w którym Włodi wspomina czasy młodości, gdy Molesta nagrywała pierwsze płyty i konstatuje, jak mocno zmienił się przez ten czas hip-hopowy świat. Co w przesłaniu Molesty pozostaje to samo? Pokorne podejście do życia, bo „tak miało być (…) niezbadane są wyroki boskie”.
Idąc do przodu wyznaczoną drogą
Wydana 2 lata później płyta Molesta i Kumple to hołd wobec wszystkich raperów współpracujących z Molestą i jej członkami w projektach solowych, okazanie szacunku wobec ich dokonań. Jest to ostatnia jak dotąd płyta grupy i niejednokrotnie w jej tekstach można znaleźć podsumowanie dotychczasowej działalności, eksponowanie zadowolenia z własnej twórczości i poczucie dobrze obranej drogi. Łatwo zauważyć, że raperzy dojrzeli – „dorośli ludzie świadomi swojej sytuacji” – i mają już inne priorytety – już nie koledzy z podwórka, tylko rodziny, które założyli:
mama miała rację, zgadła – kumple odchodzą, zostaje pusta ławka / pieprzyć to, ja mam o co zadbać / rap, rodzina – tego nie dam sobie zabrać (…) kocham ten chleb, kocham tę pracę / płacę rachunki i czuję się jak facet.
Nie brakuje jednak przytyków pod adresem raperów reprezentujących tzw. mainstream – pieniądz pozostaje głównym wrogiem, a jego komercja jego reprezentantem. Vienio kpi z kolegów, którzy „czczą bezmyślnie jakąś gangsta gwiazdę”, co można odebrać jako szyderstwo z tych, którzy wzorują się na amerykańskim hip-hopie, raczej mało przystającym do polskiej rzeczywistości. Mentorzy nie zawodzą jednak publiczności oczekującej nauki i dla niej właśnie jest utwór Mówię „nie”. Wyrażony jest w nim sprzeciw wobec używek, łatwych dziewczyn, łatwych pieniędzy, publicznego obsmarowywania czy pokazywania przez gwiazdy swojego życia prywatnego. Jego przekaz jest podobny do przesłania Tak się nie robi z poprzedniej płyty, co świadczy o tym, że jest tutaj mowa o ważnych sprawach, które należy podkreślać. Równie ważny pod względem przekazu jest protest song Martwię się, bo Molesta dowodzi w nim, że
choć dziś u mnie wszystko gra, słońce świeci i jest pięknie / wciąż obok przykrych spraw nie umiem przejść obojętnie.
Poruszane są w nim ogólnoświatowe problemy, takie jak np. cierpienie dzieci w Somalii czy wygnanie Dalajlamy. O przygnębiającej krajowej rzeczywistości jest utwór Tu jest tak, w którym Włodi opisuje szarą polską rzeczywistość, pełną fałszywych przyjaciół, ćpunów, alkoholików czy choćby zdesperowanych w poszukiwaniu pieniędzy studentek. Bardzo ciekawy jest również motyw życia rodzinnego, najbardziej zaakcentowany właśnie na ostatniej płycie, gdy muzycy już dojrzali i założyli rodziny. Utwór Kiedy śpisz... jest w całości poświęcony dzieciom – Włodi zapewnia swoją małą córkę o swojej miłości i troskliwości, a gościnnie występujący Fu tłumaczy swojemu synowi, że czuwa przy nim jak Anioł Stróż. W tekście pojawia się odwołanie do filmu Roberta Benigniego Życie jest piękne, w którym został przedstawiony ofiarny model ojcostwa, gdzie rodzic potrafi oddać życie za dziecko, jest również nawiązanie do biblijnego motywu pasterza, który dba o swoje owce. Wiele o podejściu Molesty do życia mówi zdanie „ja nie muszę mieć za co żyć muszę mieć po co” – motyw złego wpływu pieniędzy na ludzi przewija się w twórczości grupy od pierwszej płyty, ale w tej, chyba najbardziej refleksyjnej, jest najmocniej zaakcentowany i staje się najwyraźniejszą przestrogą dla słuchaczy. Dużo jest w ostatniej płycie nostalgii, tęsknoty za starymi czasami, zwłaszcza w trzech końcowych kawałkach. W tekście utworu W szufladzie są wymienione rzeczy, do których raperzy mają sentyment, a które przypominają o wczesnej młodości, jak np. wspólne nagranie z Tedem na kasecie TDK czy plakat z koncertu Mobb Depp. Z kolei w tekście Inspiracji są wymienieni artyści, którzy mieli wpływ na artystyczne życie raperów, a których zazwyczaj słuchali w domu ich rodzice. Tak więc możemy dowiedzieć się o tym, że Vienio za młodu słuchał Maanamu, Jacka Kaczmarskiego czy The Doors, a teraz lubi posłuchać w samochodzie Grabaża z zespołu Strachy na Lachy oraz o tym, jak przebiegała jego kariera muzyczna i jaki był jego związek z punk rockiem. Trzecim, zamykającym nostalgiczny tryptyk, utworem jest Lubię się włóczyć. Tekst opowiada o Warszawie, mieście, w którym raperzy się wychowali i mieszkają, które miało bardzo duży wpływ na ich twórczość. Jest to tak naprawdę hołd dla stolicy, w której warto wyjść na byle chodnik i powdychać atmosferę miasta, a także oddać należny szacunek mijanym co krok pomnikom historii.
Mój rap obudził nową siłę w ludziach / oni mają teraz siłę większą niż Pudzian
Wędrówka przez historię Molesty Ewenement jest poznaniem polskiego rapu, ale również poznaniem problemów typowego polskiego podwórka przełomu tysiąclecia. Warto zagłębić się w teksty Molesty, jeśli szuka się w rapie głębszego przekazu, a nie tylko wpadających w ucho beatów i tekstów o zabawowym życiu. Można się tylko zastanawiać, jak grupa „wykorzysta” trwający kryzys gospodarczy – przecież nie ma nic lepszego dla mentora jak potwierdzenie prawdziwości jego nauki.
Julek Skibicki
One Comment