Czesław_Miłosz_2011(Lt,_detail)

Łajdaku, smak świata
 to dla ciebie wszystko (…)
(Z. Herbert do Cz. Miłosza, list z dnia 18 VII 1963)

Zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem Roku Miłosza jest wydanie nowych, nieznanych dotąd wierszy poety. Atmosfera ogólnopolskiego święta wielkiej poezji została bowiem doszczętnie zburzona przez ten mały tomik. Zdawałoby się, że Wiersze wszystkie zawierały całą twórczość poetycką Miłosza, że dają czytelnikom możliwość prześledzenia rozwoju wileńskiego twórcy. Tom Zakupy przewartościowuje jednak nasze dotychczasowe interpretacje dzieła Miłosza[1].

Historia odnalezienia tego zbiorku jest tak samo sensacyjna, jak jego zawartość.

„Czesław Miłosz w 2001 r. poprosił mnie o zrobienie dla niego zakupów.” – mówi, chcący pozostać anonimowym, ofiarodawca rękopisu.

Chyba powiedział „masz tu zakupy, to ważne”, ale ja oczywiście zrozumiałem to jako „listę zakupów ważnych”. Nie zwrócił mojej uwagi fakt, iż Miłosz dał mi do ręki plik  ok. 73 kartek, lista potrzebnych produktów była wszak na pierwszej stronie, ponumerowana. Bardziej zadziwiło mnie to, że chciał trzy opakowania krówek. Udałem się więc do pobliskiego sklepu i po 20 minutach wróciłem. Miłosz wpadł w szał i przez rok się do mnie nie odezwał, potem zapomniał o całej sprawie, a tomik wierszy przeleżał 11 lat w mojej teczce.

Anonim odkrył poetycką sensację dopiero wtedy, kiedy jego ośmioletnia córka zaczęła z tomiku Miłosza wycinać gwiazdki i pieski. Rękopis Zakupów składa się z czterdziestu pięciu krótkich wierszy, które Czesław Miłosz pisał w różnych etapach swojej twórczości; najstarszy z nich datuje się na okres powstawania Trzech zim. Oznaczałoby to, że poeta przez prawie całą swoją karierę tworzył jednocześnie drugi nurt swojej poezji, którą moglibyśmy nazwać „eschatologią kulinarno-domową”:

W potoku lekkiej wichury, wewnątrz lepkiej masy słońca
Upadał. A jego głos, cichy i przerażony
Jak stado martwych srebrnych mew, sunących doliną – wybrzmiał.
Pośród krzyku tych tysięcy, pośród zimnych głazów ludzkich
Gdzie, gdzie ty byłeś, o błaźnie? Gdzie, o zapomniany Panie?
Czy spłukałeś już swą szarość, co otwiera i zamyka
Bramy lasu, drzwi do lipy? Czy pamiętasz jeszcze słodycz?
Czy ta piana roztacza się wokół niebieskiego ognia?
Ze snu wzburzony, ty wstajesz i idziesz
A chociażby setki minęły, i góry, mewy, świetliste spękania
I spłonęłaby ostatnia kropla, która była nam daną –
Ty nie zejdziesz, nie przejrzysz się w lustrze
W potoku lekkiej wichury, wewnątrz lepkiej masy słońca
(z wiersza Mydło szare, 1935)[2].

Zadziwia tutaj nie tylko namacalna symbolika, tak charakterystyczna dla młodego Miłosza, ale również oryginalne podejście do tytułu utworu (mydło jest implikowane przez akt spłukiwania szarości). Przedmiot codziennego użytku zawiera w tym wierszu coś, co jest dla podmiotu mówiącego nieosiągalne, sprzeczne lub tajemnicze. Domestykalna rzeczywistość nie jest czymś znanym, nie jest także (jak to przyjęło się w recepcji Miłosza) czymś obcym wobec natury – może stać się jej częścią, przejąć nieludzkość. Wytwórczość człowieka nie jest tak do końca „jego”. Odkryte wiersze rzucają także nowe światło na kwestię religijności poety, i tak już dość skomplikowaną. W wierszu Chleb z roku 1957 Miłosz pisze tak:

Ruch ręki matki, podającej kromkę,
Pył mąki spada na dziecięce wargi;
Obok łąk szumiących od czapli i rąk dzieci,
Płynące w dół lekko okruszków fragmenty –
To wszystko jest ze mną. Namacalnie obce
A jednak tak znane.

Henryk Kulnham[3] pisał pieśń o chlebie, który spaja
Nasze z nie-naszym, obecne z nie-obecnym. Od zawsze
Szukałem miejsca, gdzie stapia się słowo i rzecz w jednostce,
Aby uratować. Wielopiętrowość bytów
Zawarta w skórce spieczonej, echo bycia i bytu w ugryzieniu chleba
(…).

Postulat epifanii zrealizowany w codziennym akcie spożywania chleba, nawiązanie do kulnhamizmu wprowadzają wątek kolejnej herezji, z której Miłosz czerpie materiał do własnych przemyśleń o Bogu i złu… Trudno nie zgodzić się z opinią Adama Zagajewskiego, że:

(…) nowy Miłosz, którego poznajemy z nowych wierszy nie jest już naszym poetyckim przyjacielem. To ktoś, kogo musimy odkryć na nowo, ktoś kto zmusza nas do wyrzucenia schematów[4].

Część badaczy postuluje zapomnienie o tomiku Zakupy, gdyż jego nowatorstwo wprowadza zbyt duży zamęt interpretacyjny, konieczne będzie napisanie zbyt dużej liczby książek, errat do starych wydań i dysertacji na temat nowego Miłosza. Spójrzmy chociażby na ten niedatowany, ale pochodzący zapewne z późnych lat 90. wiersz Kilo ziemniaków:

W ziemniaku trwam cały, w nim byłem i będę ukryty przed sobą.
Ten ziemniak, niemy i szczęśliwy ze swej niemoty,
Co nie wie nic o herezjach, tomizmie, złu, pięknu słońca wśród zbóż
i miażdżącym słowie „ja”. To on jest wszak
Nieobarczonym,
Nienazwanym zupełnie, zawsze pustym i pełnym zarazem –
Ku niemu płynie wąska ścieżka światła
A nam dane jest życie w cieniu mówienia.

Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z herbertowskim kamykiem, ale zaskakuje bulwiasty totalizm ostatniego wersu. Jak dotąd znana nam była wiara Miłosza w apokatastazę, wszechzbawienie bytu. Dlaczego jednak poeta zdecydował się nadać taką wagę akurat ziemniakowi? Nie chodzi tu już o zachwyt nad czystym bytowaniem przedmiotów, wolnym od „grzechu świadomości”. Ziemniak dostąpi zbawienia – tylko on, nikt więcej. Wiersz Kilo ziemniaków to coś więcej, przejaw ukrytego nurtu w poezji autora Ocalenia, który jak dotąd czekał w ukryciu. Jednocześnie, cały tomik to ogromny problem dla nas, zwykłych czytelników, którzy (bez analiz Błońskiego i Fiuta) musimy teraz podróżować w obcym nam świecie poezji zwróconej ku żywności i paście do zębów. Czy wyjdziemy z tej próby obronną ręką? Czas pokaże, czy miłoszologia nie podzieli się teraz na dwa obozy: tych, którzy chcą podjąć się trudu włączenia w obręb badań Zakupów i tych konserwatywnych, dumnie ignorujących osobliwe znalezisko. Ocaleje na pewno poezja Miłosza. Niech mój tekst zakończy wiersz pt. Moja prawa ręka sięga po cukierek (2001) z opisywanego tomiku:

Moja prawa ręka sięga po cukierek. Jest to chwila,
w której nie liczę już na nic.
Odrzucam tym ruchem zgubne myśli nocne, które śpiewają do mnie zgodnym unisono.
Dramaty, łzy skrywane, przegryzione wargi i w pół urwane przekleństwa
nie przesuwają się już przed moimi oczami.
Tylko jeden mam teraz obraz, gdzie wśród bzów,
w cieniu, spocony od letniego żywiołu i popijawy
gryzę słodki cukierek o smaku maliny – jak rozróżowione piersi
tylu kobiet, które zapomniałem.
Odganiam widokówki prawą ręką.
teraz czas cukierka.

Łukasz Żurek

PRZYPISY:

1. Odkrycie do tego stopnia zszokowało świat miłoszologów, że Aleksander Fiut zapowiedział zaprzestanie sprzedaży swojej monografii o Miłoszu, stwierdzając w rozmowie z Jerzym Illgiem [„Tygodnik Powszechny”, nr 36 (3243)]:  „(…) nasza dotychczasowa wiedza o twórczości poety stanęła pod znakiem zapytania, konieczne jest jej nowe napisanie. Mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że napisanie monografii, w której brak tak ważnych informacji jak zwyczaje żywieniowe Miłosza, jest moim życiowym błędem”.

2. W przypisach do tomiku Miłosz pisze o tym wierszu tak: „Bardzo mój. Mówię tutaj o mydle, które pamiętam jako jakiś refleks rzeczywistości dziecinnej”. Jest to kolejna wypowiedź poety, z którą nie wiadomo, co zrobić.

3. Henryk Kulnham (1640-1679) – niemiecki mistyk i heretyk, który uważał świat za odbicie wielostopniowej jaźni Boga Piekarza i Boga-Chleba (Bóg Ojciec i Syn Boży). Swoją wizją świata chciał zmusić hierarchów Kościoła do przemianowania go na Kościół Świętego Piekarza. O wpływach herezji kulnhamowskiej u Miłosza jak dotąd nie wspominano.

4. A. Zagajewski, Mój Miłosz – na nowo, „Zeszyty Literackie” grudzień 2011, s. 25. Patrz też w tym samym numerze.: Julia Hartwig , Na nowo z Miłoszem.

3 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *