Zestawiając ze sobą głównych bohaterów najnowszych polskich seriali można zrekonstruować model Bohatera Idealnego, uniwersalnego protagonisty współczesnego dreszczowca. Ten bohater w zależności od fabuły (bieszczadzkie odludzie, centrum biznesowe Warszawy, mazurskie miasteczko) zmienia entourage, ale zasadniczy trzon charakterologiczny ma stały i powtarzalny. Pobawmy się w narratologów: kim jest Heros Polski ostatnich lat?
W ciągu ostatnich trzech lat wyprodukowano w Polsce co najmniej trzy niezłe seriale: Watahę (2014), Pakt (2015) oraz Belfra (2016). O ich popularności świadczy liczba stron zablokowanych przez wyszukiwarkę Google z uwagi na skargi producentów. Zestawiam te trzy tytuły nie tylko dlatego, że powstały niemal w tym samym momencie, lecz również z tej racji, że łączy je podobieństwo fabuły oraz – na co chcę zwrócić uwagę – konstrukcja głównego bohatera.
Nie trzeba być Wladimirem Proppem, by zauważyć, że każda historia opowiada o człowieku, który mierzy się z układem i zarazem jest jego ofiarą. Wiktor Rebrow (Wataha), kapitan straży granicznej w Bieszczadach, zostaje skonfrontowany z potężną mafią byłych wojskowych, którzy nielegalnie przemycają broń przez polską-ukraińską granicę. Piotr Grodecki (Pakt), warszawski dziennikarz śledczy, próbuje rozpracować grupę biznesmenów którzy dorobili się na transformacji ustrojowej i obecnie robią w Polsce co chcą. Wreszcie Paweł Zawadzki (Belfer), świeżo zatrudniony jako polonista w liceum w Dobrowicach, mierzy się z układami korupcyjno-towarzyskimi (tym razem w liczbie mnogiej) panującymi w typowym polskim miasteczku średniej wielkości.
Siłą tych trzech seriali (szczególnie dwóch pierwszych) jest umiejętne konstruowanie teorii spiskowych i budowanie napięcia związanego z odkrywaniem nowych aspektów przerażającej prawdy. Widz – podobnie jak główny bohater – zadaje sobie pytania: kto tutaj pociąga za sznurki? kto od początku kłamie? kto jest poza układem, a kto tkwi w nim po uszy? Intryga jest budowana poprzez stopniowe wtajemniczanie filmowej postaci (i zarazem widza) w sferę niedostępną zwykłemu człowiekowi.
Figura głównego bohatera jest w tych trzech serialach uderzająco podobna. Każdego z nich wyróżnia jakaś superzdolność, za którą można go podziwiać: Rebrow jest wybitnym profesjonalistą w swojej pracy, Grodecki imponuje umiejętnością szybkiego kojarzenia faktów i natychmiastowego przechodzenia do sedna sprawy, wreszcie Zawadzki ma wysoką inteligencję emocjonalną, a poza tym potrafi – nieźle jak na nauczyciela – przyłożyć oponentowi. Ale zasadniczo żaden z nich nie jest bohaterem egzotycznym, przeciwnie, każdy ucieleśnia swojski, dobrze znany paradygmat wajdowsko-pasikowski. Widz lubi go albo nie, ale na pewno go rozumie, dzięki czemu może się z nim jako tako utożsamiać. Zestawiając ze sobą Rebrowa, Grodeckiego i Zawadzkiego, można, jak mi się zdaje, zrekonstruować model Bohatera Idealnego, uniwersalnego protagonisty współczesnego dreszczowca. Ten bohater w zależności od fabuły (bieszczadzkie odludzie, centrum biznesowe Warszawy, mazurskie miasteczko) zmienia entourage, ale zasadniczy trzon charakterologiczny ma stały i powtarzalny. Pobawmy się w narratologów: kim jest Heros Polski ostatnich lat?
Na początek trzeba powiedzieć, że to mężczyzna, wiek trzydzieści-czterdzieści lat, nieżonaty, romansujący. Rebrow jest pod tym względem najpoczciwszy: został oszukany przez kochankę, która okazała się niezależną i podstępną femme fatale (choć, jak się okazało na końcu, nie aż tak złą). Pozostali protagoniści są mniej skłonni do zaangażowania emocjonalnego. Zawadzki uwodzi mężatkę i matkę dwójki dzieci, by potem dać jej kosza. Na domiar złego jest licealnym wychowawcą tych dzieci. Grodecki bywa nie lepszy: wykorzystuje do własnych celów zakochaną w nim przyjaciółkę, lekceważąc jej pogarszający się stan psychiczny.
Przeszłość Herosa Polskiego nie jest do końca znana, można jednak podejrzewać, że ma on na koncie serię rozczarowań i zawodów miłosnych. Jego cyniczne usposobienie wskazuje na to, że jest – wedle Nietzscheańskiej formuły – zawiedzionym romantykiem. Daleko mu jednak do amanta czy nawet erotomana gawędziarza; nie miłostki mu w głowie, tylko Sprawa. Seks i uczuciowość stanowią albo bolesne wspomnienie z dawnych dobrych czasów (Rebrow), albo okazjonalne nocne zbliżenia (Grodecki i Zawadzki), które równie dobrze mogłyby się odbywać w jakimś przydrożnym domu publicznym.
Na pytanie, czy Heros Polski jest atrakcyjny, trzeba odpowiedzieć wymijająco. Z pewnością nie jest maczystowskim wąsaczem jak Charles Bronson z Życzenia śmierci, ale tym bardziej nie olśniewa urodą jak Ryan Gosling albo elegancją niczym Richard Gere – zdecydowanie bliżej mu do wczesnego Majchrzaka. Rzadko się uśmiecha (albo nigdy), ma zacięty wyraz twarzy i jest zajęty swoimi myślami. Z reguły barczysty, wysoki, sprawny fizycznie, cedzi słowa i nie jest w nastroju do żartów. Na pytanie, kto jest jego absolutnym przeciwieństwem, należałoby odpowiedzieć, że David Bowie – ze wszystkich rzeczy na świecie najbardziej niewyobrażalne wydaje się to, by Heros Polski choć przez chwilę wyglądał ładnie albo bawił się własną tożsamością.
Co można powiedzieć o jego charakterze i sposobie myślenia? Po pierwsze, jest konkretny. Nie lubi owijać w bawełnę i tracić czasu. Zwykle nie jest uprzejmy (Grodecki bywa wręcz chamski). Myśli praktycznie i operuje zdrowym rozsądkiem, wiedza wynika dla niego z doświadczenia (a nie z książek). Nie jest geniuszem ani nawet kimś bardzo utalentowanym, jego supermoce to mieszanka rutyny i determinacji: z jednej strony wszystko już widział i nie da sobie w kaszę dmuchać, z drugiej – osobiście uwikłany w aferę, bez zahamowań przekracza kolejne granice, włącznie z granicą prawa. To znana w Polsce operacja myślowa: usprawiedliwianie nielegalnych zachowań tym, że się jest ofiarą systemu. Ostatnio za sprawą publicysty Jacka Żakowskiego pojawiła się sugestia, by usprawiedliwiać niepłacenie alimentów tym, że się jest mężczyzną i że walczy się z systemem. We wszystkich trzech omawianych serialach ten rodzaj myślenia jest – w dalekim tle – obecny: bohaterowie lekceważą zarówno codzienne rytuały, jak i obywatelskie obowiązki, ponieważ są zajęci rozpracowywaniem układu.
Heros Polski – skoro już o tym mowa – zaniedbuje również samego siebie. Począwszy od tego, że regularnie pali i pije, a skończywszy na tym, że ubiera się byle jak. Tylko Zawadzki biega od czasu do czasu (za to ubiera się najgorzej), natomiast siłownia czy choćby poranne brzuszki żadnemu bohaterowi nie są po drodze. Rebrow i Grodecki wbrew wskazaniom lekarza opuszczają łóżka szpitalne, rytualnie zrywając rurki od kroplówek. Wszyscy odnoszą obrażenia i rezygnują z wymaganej kuracji, co ma świadczyć o ich dzielności.
Chociaż Heros Polski jest zasadniczo typem człowieka pozbawionego złudzeń – rodzajem starego wygi, którego nic już nie zdziwi – jednocześnie bywa bardzo naiwny. Grodecki nie zdaje sobie sprawy, że jest tylko pionkiem w czyjejś rozgrywce, Rebrow pozostaje tak prostolinijny, że aż wzbudza czułość (najmniej naiwny jest Zawadzki, ale to, wiadomo, polonista). Naiwność jest scenariuszowo konieczna, by zrównoważyć cynizm i zbudować sympatię do bohatera. Stanowi także świadectwo szlachetności i etosu. Heros Polski, cokolwiek by o nim nie mówić, jest bez wyjątków uczciwy i nieprzekupny. Łamie przepisy prawa i zdarza mu się postępować niemoralnie, ale nigdy, nawet przez chwilę, nie idzie na współpracę z ludźmi układu. Układ jest czymś obcym, pochodzącym z zewnątrz; czymś, co nas, zwykłych śmiertelników, nie dotyczy i jest poza zasięgiem naszej wiedzy. Obowiązek walki z układem jest podstawową, pierwszą i ostatnią, zasadą, której Heros Polski nie może złamać.
Taka konstrukcja bohatera ma swoje korzenie w polskiej historii okresu podległościowego: wszystkie grzechy można wybaczyć oprócz tego jednego – grzechu zdrady własnej Ojczyzny. Jednak, co ciekawe, we współczesnych serialach w funkcji politycznego okupanta występuje kapitalizm, któremu przeciwstawić się może jedynie niezłomny, etosowy protagonista. Rebrow jest nieprzekupnym celnikiem i dlatego mafia przemytowa chce go usunąć, Grodecki odmawia przyjęcia pieniędzy za zlecenie (i tak, jak mówi, „niedługo będzie martwy”), Zawadzki rezygnuje z propozycji lokalnego watażki, by dołączyć do dobrowickiej Grupy Trzymającej Władzę. Nieprzekupność i bezkompromisowość to zasady, których niezłomnie trzymają się wszyscy bohaterowie. Takiemu bohaterowi – biednemu, ale szlachetnemu, naiwnemu, ale z zasadami – można wybaczyć, że łamie prawo i zaniedbuje siebie i bliskich.
A jaki nie jest Heros Polski? Nie jest kulturalny ani elokwentny. Mówi niewiele i bez polotu, słowa są dla niego głównie środkiem działania. Nie wygłasza godnych zapamiętania fraz, nie bawi się językiem. Wysoka kultura języka podważyłoby jego image człowieka czynu. Po tym względem nie wyróżnia się nawet polonista Zawadzki, który najchętniej sięga po retorykę w typie rekolekcji w poprawczaku. Trudno się temu dziwić, wystarczy zwrócić uwagę na to, jak rzadko widujemy bohaterów w otoczeniu książek. Polonista Zawadzki korzysta z nich bodaj tylko podczas prowadzonych przez niego lekcji polskiego, Grodecki jednokrotnie lokalizuje cytat z Biblii (którą wyciąga z biblioteki swojego ojca). A co bohaterowie robią w wolnym czasie? Najczęściej jeżdżą samochodami, piją alkohol albo chodzą po lesie.
Krótko mówiąc, Heros Polski to zaniedbany samotnik w średnim wieku, który na całego walczy ze spiskiem. Wyznaje filozofię „czynów, a nie słów”, dlatego niewiele mówi, a jak już mówi, to od niechcenia. Cierpi na wieczny szczękościsk (warto zestawić go pod tym względem z brytyjskim Sherlockiem granym przez Benedicta Cumberbatcha albo Jamesem Bondem, bo to nieomal przeciwieństwa). Poza wszelkimi układami, zacięty indywidualista o niewielkich zarobkach. Jego cechami szczególnymi są uczciwość i trzymanie się zasad. To ktoś, kto bezkompromisowo walczy z układem i zarazem jest bardzo swojski, jak sąsiad zza ściany. Zrastają się w nim stereotypowe cechy bohatera bajronicznego i jednocześnie protagonistów Pamiątek Soplicy Rzewuskiego. Zapewne te modele pod własnym imieniem nie pojawiły się w głowach producentów, ale nieświadomie przejęte pomysły świadczą o trwałości romantycznego myślenia i o hierarchii cnót „prawdziwie polskich”. Bohater bajroniczny na dobre zagościł w realiach powiatu.
Artur Hellich
Zobacz także:
Rodzice i dzieci (o drugim sezonie „True Detective”)
Zinedine Zidane. Współczesny bohater literacki
W kleszczach konwencji. Uwagi o „Wołyniu” Wojciecha Smarzowskiego i kinematografii popularnej