Dyskusja nad najnowszym epizodem Gwiezdnych wojen – choć międzynarodowa – niepokojąco przypomina nasz polsko-polski spór o jedyny słuszny patriotyzm. Wygłoszenie w Internecie pozytywnej opinii o Ostatnim Jedi wiąże się zazwyczaj z odpowiedzią przedstawiciela przeciwnego obozu, który w niekoniecznie uprzejmy sposób zakwestionuje naszą przynależność do grona „prawdziwych fanów”, argumentując: „to nie są nasze Gwiezdne wojny”. To czyje one właściwie są?
Nowy Blade Runner to dobry film – odżegnuje się od typowego dla filmowych kontynuacji schematu „więcej, szybciej, mocniej”, a zamiast tego uwodzi cierpliwego widza nieśpieszną narracją. Oferuje kameralną, emocjonalnie angażującą historię, naszpikowaną intertekstualnymi smaczkami. To dobry film, ale zły Blade Runner.
Gdy zeszłej nocy zła i sfrustrowana wyrzuciłam ledwie zaczęty tekst do kosza, znów nawiedziła mnie myśl, która nieproszona przychodzi ilekroć próbuję sklecić byle akapit – nienawidzę pisania.