Twórcy Blade Runnera 2049 zachowali tradycję pierwszego filmu Ridleya Scotta, pełnego zagadek, niedopowiedzeń i ukrytych motywów. Zwodzenie widza, unikanie gotowych rozwiązań i zacieranie śladów są najmocniejszą stroną kontynuacji obrazu sprzed ponad trzydziestu lat.
Nowy Blade Runner to dobry film – odżegnuje się od typowego dla filmowych kontynuacji schematu „więcej, szybciej, mocniej”, a zamiast tego uwodzi cierpliwego widza nieśpieszną narracją. Oferuje kameralną, emocjonalnie angażującą historię, naszpikowaną intertekstualnymi smaczkami. To dobry film, ale zły Blade Runner.
Pierworodne dzieci wolnej Polski dorastają wśród gruzów dawnego systemu, kiedy fala zachodniej kultury wreszcie swobodnie zalewa nawet prowincjonalne miasteczka. Zastana przez młodych rzeczywistość nie oferuje zbyt wiele, proza codzienności łatwo wchłania mniej uważnych z nich, a próby oporu miewają zazwyczaj komiczne rezultaty. Jak w tej przytłaczającej nijakości przemówić głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia?
„Roussel pisze źle i nieciekawie. Z kart książek wieje nudą, lodowym chłodem i monotonią. Ich lektura zniechęca i odpycha. Aż trudno doczytać do końca” – uważa nawet badacz francuskiego autora. Czy istnieje jakikolwiek powód, żeby czytać niedawno wznowiony Locus Solus? Co może nam dać lektura tej „powieści”?