W książce Co robić przed końcem świata Tomasz Stawiszyński w pełen erudycji sposób porządkuje najtrudniejsze wydarzenia roku pandemii i wcześniejszych przemian w Polsce. Ostrożnie przeprowadza czytelnika przez koronawirusowe szaleństwo, teorie spiskowe, bańki informacyjne, permanentnie skłócone społeczeństwo, pozostawiając przy tym przestrzeń na własną refleksję. I pokazuje miejsca, w których nasz świat może zacząć się zmieniać.
Dystans w samotności kwarantanny czy lockdownu w dużym stopniu wyrwał nas z powszedniości, pozwalając nam odróżnić się od innych i wychwycić nas z tętnienia. Bycie Się przypomina bowiem kręcący się szybko kołowrotek, po którym biegniemy, wpatrzeni w jeden punkt. Powoli zapadamy się w nieokreśloność. Podobnie jak bohater Ślepnąc od świateł zostajemy oślepieni przez miastowe neony; jak bohaterowie albumów Taco Hemingwaya łatwo wikłamy się w sytuację, jaką jest miasto – pojmowane raczej nie ontycznie, a egzystencjalnie.