W przedmowie do wydanej przez wydawnictwo Eventus pod koniec ubiegłego wieku Księgi sonetów przeczytałem stwierdzenie, że sonet jako gatunek i forma się przeżył, że wydarzenia XX wieku przyniosły taki przewrót we wszystkich kwestiach, również estetycznych, że wykwintny i kunsztowny formalnie sonet powinien odejść na zasłużoną emeryturę w panopticum, bo gdzie indziej nie ma już dla takich fidrygałek i popisów miejsca.
W książce Co robić przed końcem świata Tomasz Stawiszyński w pełen erudycji sposób porządkuje najtrudniejsze wydarzenia roku pandemii i wcześniejszych przemian w Polsce. Ostrożnie przeprowadza czytelnika przez koronawirusowe szaleństwo, teorie spiskowe, bańki informacyjne, permanentnie skłócone społeczeństwo, pozostawiając przy tym przestrzeń na własną refleksję. I pokazuje miejsca, w których nasz świat może zacząć się zmieniać.