Milan Kundera powrócił z rzekomo ostatnią powieścią w swojej karierze, "Świętem nieistotności". Fabuła, czy też okoliczności powstania owej książeczki nie będą przedmiotem poniższego szkicu. Są one nieistotne.
Zgadzamy się z Rorty'm, że nie istnieje jedna prawda, że nastąpił pluralizm i że nie pozostaje nam nic innego, tylko przekonywać się nawzajem. Ale czym tak właściwie jest perswazja? Albo inaczej: czym może być perswazja? Jeśli spojrzeć na aktualny rynek humanistyczny, wyraźnie widać, że przejawia się ona głównie w pisaniu manifestów.
Nawet najbardziej zatwardziały polonista boryka się czasem z pewną wątpliwością: dlaczego właściwie literatura? Czemu nie poszedłem na ekonomię/ nie zostałem operatorem wózka widłowego/ nie wyjechałem do Australii ratować misie koala? Po pięciu latach studiów polonistycznych postanowiłam stanąć przed lustrem i spróbować odpowiedzieć na to pytanie.
Są pisarze, którzy wypełniają swoje utwory istotną treścią niemal po brzegi. Są też tacy, u których to, co najważniejsze, kryje się wśród rzeczy błahych. Większość odbiorców literatury, nawet tych naiwnych, zdaje sobie sprawę, że dzieło literackie pisane prozą przeplecione jest dwiema nićmi. Pierwsza z nich funduje treść utworu. Druga zaś pełni funkcję spoiwa, składa się na elementy prawdopodobnie zbędne.