Kiedy nie było powszechnej manii kserowania i czytania z ekranu komputera, trzeba było przyjść do „Borowego”. W czytelni siedziało po sześćdziesiąt, siedemdziesiąt osób. Na parapetach też. Pozostali dostawali numerek z czytelni, ale szli czytać na korytarz. Wtedy „Borowy” był warsztatem pracy.
Już na samym początku wiedziałam, że skierowane do Ciebie muzyczne seminaria to nie będą wczasy w Juracie. Postanowiłam więc stworzyć dla Ciebie małe zestawienie, w którym Twoje muzyczne stereotypy zostaną zweryfikowane i obalone dzięki miażdżącym przykładom tego, co w istocie jest słabizną.