Po przeczytaniu Nagrobka ciotki Cili Stefana Szymutki stosownym wydaje się zamilknąć. Nie chodzi o minutę ciszy, hołd, żałobę ani nawet refleksję. Chodzi o język. Choć potrzeba milczenia wynika także ze skłębionych w głowie myśli i odkryć, to jednak przede wszystkim z dobitnego uświadomienia sobie niewystarczalności języka. To dziwne, ale jednocześnie Nagrobek niesamowicie zachęca do wypowiedzi – do dyskusji, do zadawania pytań, do kontynuowania myśli autora oraz do przekazania jej innym.
Sam usłyszałem o Szymutce po raz pierwszy od redakcyjnego kolegi, Łukasza Żurka, który z ekscytacją zaczął mi czytać na wydziałowym korytarzu fragmenty "Nagrobka Ciotki Cili". Szymutko to, Szymutko tamto. Ale kim właściwie jest ten Szymutko?