W "Szumie" Magdaleny Tulli nie chodzi już o snucie opowieści, która pozwala uporać się z natrętną pamięcią o traumie rodzica, lecz o wypowiedzenie do końca traumy dotykającej osobę żyjącą w cieniu cudzej przeszłości. Przede wszystkim zaś chodzi w tej powieści o przebaczenie.
Rodzimy romantyzm, a za nim romantyzm w ogóle, wiążemy z pewną kategorią wielkości. Z romantykami można się bowiem nie zgadzać, można ich nawet nie lubić, ale trudno odmówić im splendoru. Tymczasem w Italii jedna z badaczek powie: „Il romanticismo italiano non esiste”, a więc: „Romantyzm włoski nie istnieje”