W "Historiach o zwykłym szaleństwie", podobnie jak w całej twórczości Buka, pojawia się wiele fragmentów dotyczących cielesności, zazwyczaj odpychających, „kontrowersyjnych”. Sperma, pot, krew, odbyty, choroby, genitalia, trzewia – to wszystko nie jest wyłącznie tanim, szokującym zabiegiem estetycznym. W istocie ta proza jest raportem z walki o własną podmiotowość.
Złośliwa ironia houellebecqowskiego paradoksu polega na tym, że w momencie, gdy Francja zgodziła się na przemianę w państwo wyznaniowe, to zamiast terroru i radykalnej, niszczącej zmiany, nowy porządek przynosi powrót tego samego, „tradycyjnych wartości ze szczyptą egzotyki”. Powraca patriarchat, powraca „dworska” funkcja intelektualistów, powraca wreszcie koncepcja imperium