Sama konotacja słowa "uległość" wydaje się ciekawa i w jakiś sposób wiąże się z "wolą", niekoniecznie rozumianą w sposób schopenhauerowski. Nic dziwnego, że kryzysy epok wiązały się ściśle z kryzysem języka, a wszelcy piewcy złej nowiny i prorokowie zagłady zwracali uwagę na zwroty lingwistyczne i degenerację w tym obszarze.
Badaczowi literatury, który poświęca życie towarzyskie, uczuciowe i rodzinne w imię abstrakcyjnej idei studiowania zapomnianych ksiąg, oprócz imperatywu robienia wycinków i chowania ich do specjalnych teczek towarzyszyć musi dojmujące poczucie samotności i tragicznego absurdu. Chodzi tu przecież o walkę z materią i z czasem, walkę, która zawsze będzie przegrana.