Książka Upadek Gondolinu to najprawdopodobniej ostatnie dzieło brytyjskiego pisarza wydane pod okiem jego syna, Christophera Tolkiena. To kolejny z licznych powodów, dla których kolejnej książki jednego z najsłynniejszych brytyjskich pisarzy nie mogło zabraknąć na mojej półce, uginającej się tak od tekstów Tolkiena, jak i szeroko pojętej fantastyki.
Gdyby uwierzyć opiniom, powszechnie znanym faktom, a już szczególnie internetowym znawcom, okazałoby się, że to właśnie w fantastyce postanowiły zebrać się wszystkie najgorsze grzechy literatury. Grafomania, seksizm, patriarchalność, infantylność, powtarzalność, pisanie o bzdetach. Jakby jakaś parszywa wiedźma rzuciła klątwę... O, przepraszam, znowu te fantastyczne bzdury. A może warto przyjrzeć się temu zjawisku bliżej?