„Nostalgiczne opowieści o blokach to próba pokazania, że na osiedlu nie żyło się tak źle. Zadziwia mnie autoegzotyzacja doświadczenia osiedlowego, jakby to było coś wyjątkowego. A przecież było czymś powszednim, co łączy różnych ludzi z różnych grup społecznych, z różnych miast i małych miejscowości”.
Gocław najlepiej czuje się wiosną. W ciepły majowy wieczór, gdy idzie się osiedlową uliczką, a pnącza bzu ocierają się o poręcze klatek schodowych, psie siki parują z trawników, a jeże tuptają w tę i z powrotem. Serce staje w poprzek, a z zatok jarzmowych ścieka woda. Takie emocje. Maj daje nadzieję na lepsze. Wprawia w mikrodrgania betonowe ściany blokowisk, pobudza żelbetonowe konstrukcje, wstrząsa krawężnikami. Ktoś kto ma serce waciane nie pozostanie obojętny na ten widok.
Co przeciętny Polak wie o Elblągu? Najczęściej niewiele („To koło Gdańska?”). Zdarza mi się jednak spotykać osoby, które kojarzą nieco więcej faktów. Wielbiciel piwa zapewne wspomni o elbląskim browarze, w którym produkowane są m.in. znane wszystkim EB i Specjal; zapalony podróżnik napomknie o Kanale Elbląskim i przepięknej Bażantarni. Ktoś inny wymieni Ryszarda Rynkowskiego jako jednego z najbardziej znanych elblążan[2]. Przedstawiciele młodszego pokolenia często z kolei mówią o VNM-ie. Ten popularny w całej Polsce raper pochodzi z Zawady – elbląskiego osiedla, z którym mam masę wspomnień.