Tag: Ilustracja: Łucja Stachurska

FelietonyMiejscaNumer 40

Osada Jana

Na osiedlu, w bloku na Osadzie Jana, mieszkałem gdzieś do jedenastego roku życia. Nie był to czas przesadnie długi, jednak wystarczający na to, żeby poczuć w skroniach nieodmienny rytm blokowiska. Regularność była zbudowana tam na zaburzeniach spokoju, jak kur piał o poranku, tak głuche stęknięcia niosące się po klatce schodowej anonsowały początek dnia. A miała ona wyjątkową konstrukcję– bywałem na koncertach, gdzie akustyka nie była w połowie tak dobra, jak na moim korytarzu. Dzięki temu doskonale mogłem słyszeć każde słowo kłócącej się piętro poniżej pary, każde stęknięcie na schodach osoby starszej, każdy znajomy krok rodziców.
FelietonyMiejscaNumer 40

Gangi na klatce, czyli formy przyjaźni blokowej

Za każdym razem, kiedy w towarzystwie przywołujemy czasy dzieciństwa, czuję pewną wyższość, bo jestem jedyną z niewielu osób, która dostąpiła zaszczytu wychowania się na blokowisku. I chociaż sama nie chciałabym skończyć w bloku wśród wielu bloków, z cienkimi ścianami i odgłosem wiertarki w sobotę o szóstej rano, to dzieciństwo wśród betonowych klocków odmalowanych w końcu z szarości w bardziej przyjazne kolory było magicznym okresem mojego życia.
FelietonyLudzieMuzykaNumer 40

Okulary Pezeta

Pezet to raper w okularach. Powtórzmy to jeszcze raz: raper w okularach. Dziś, gdy rap zdemokratyzował się i zróżnicował klasowo, gdy rapują księża i nauczyciele, tego rodzaju szczegół nie ma specjalnego znaczenia. Na ursynowskim blokowisku końca lat dziewięćdziesiątych, na którym Pezet wychowywał się i zaczynał swoją przygodę z muzyką (jego pierwszy zespół Płomień 81 powstał w 1998 roku), okulary były ostatnią rzeczą, jaka mogła ułatwić start młodemu raperowi. Ale raper w okularach, z pozoru skazany na porażkę, dowód słabości obrócił w znak siły i nie tylko nie dał się zepchnąć ze sceny, ale też przemycił na nią właściwy mu sposób widzenia rzeczywistości.