Czytałam „Pottera”
Doktor Siwicka zadała nam – czyli młodym – pytanie, na które nie umieliśmy udzielić odpowiedzi. Czy można by było dokonać pewnego przeniesienia i wytłumaczyć dzieciom i młodzieży szkolnej, że Dziady warto czytać, w taki sposób, jak wcześniej czytało się Harry'ego Pottera, bo Dziady są o duchach i w Harrym Potterze są duchy?
Opowieści cmentarne
Nigdy nie lubiłam Rembertowa. Niby to Warszawa, ale dominuje tam jakieś poczucie odrębności. Istnieje tak zwana komunikacja, ale lepiej jej starannie unikać. Są pociągi i SKM-ki, które jadą szybko i bez korków, ale od kiedy do przejazdu uprawnia karta miejska, na peronie dzieją się niesamowite rzeczy. Szczególnie rano, kiedy to wszyscy chcą wsiąść do już przepełnionego pociągu i absolutnie nikt nie zamierza rezygnować.
Mr. Nobody – człowiek, który nie istnieje
Dziewięcioletni chłopiec stoi na stacji kolejowej. Jedną ręką trzyma dłoń mamy, drugą – taty. Jego świat właśnie roztrzaskał się na kawałki, ale najgorsze ma nastąpić za chwilę. Musi podjąć decyzję, wybrać między rodzicami, odjechać z mamą albo zostać z tatą. Mama wsiada do pociągu. Chłopiec biegnie za rozpędzającym się pojazdem. Wyciąga rękę do mamy, która chce, żeby wskoczył do środka. Z tyłu słyszy głos taty wołającego jego imię. I teraz wszystko staje się kwestią wyboru.
Bóg, który stwarza Niewinnego Czarodzieja?
Część pierwsza Dziadów to tajemnica. Kropka na końcu tego zdania jest znacząca i nie daje szans na podniesienie ręki i zadanie pytania. Bo tu nie ma o co pytać. Pierwsze Dziady były i są niewiadomą dla badaczy literatury, dla miłośników Mickiewicza, dla biografów. Co więcej, w jakiś dziwny sposób, były również tajemnicą dla samego autora, który za życia nigdy ich nie wydał, to ukrywał je przed samym sobą, to znów znajdował.