
LJN: Spis znalezisk niepotrzebnych
Po zakończeniu książki – lub dowolnego tekstu literackiego – można ulec złudzeniu, że to, co przeczytaliśmy, ginie wraz z końcem lektury. Ostatnia strona miałaby wyznaczać koniec danego tekstu, który już nigdy do nas nie wróci. Są nawet takie książki, które celowo wypieramy z pamięci, aby nie zaśmiecać sobie głowy czymś „niepotrzebnym”, „słabym”.
Lana del Rey – „Born To Die”
Ustalmy na początku: poza tym akapitem nie przeczytacie w tej recenzji zbyt wiele o bogatym ojcu, okładce „Vogue’a”, powiększanych ustach, Lizzie Grant, usuwaniu starych nagrań z iTunesa czy kiepskim występie w „Saturday Night Live”. Być może odrobinę o całej tej kreacji i postaci Lany del Rey, ale wyłącznie w kontekście muzycznym.
LJN: Jerzy Pilch – artysta-felietonista
Zacznijmy od analizy jednego zdania: "Eustachy Rylski z goryczą światłego ziemianina piętnuje zanik i całkowite rozchwianie akcentu mowy polskiej – chcąc nie chcąc biorę jego zarzuty na klatę – Bóg dał rozjechaną hybrydę intonacji – powiedzmy: cieszyńsko-galicyjskiej, nie dał sił, by się – kurwa – nauczyć akcentować poprawnie."
Ut pictura poesis vel ut poesis pictura? – konferencja naukowa!
Interdyscyplinarne Koło Kultury Staropolskiej zaprasza wszystkich chętnych do udziału w konferencji naukowej poświęconej relacjom słowa i obrazu w kulturze dawnej.