Oliver porusza w najlepszym czasie antenowym tematy absolutnie niekojarzące się z wieczorną rozrywką. Wszystkie te nudne sprawy udaje mu się przerobić na skrzące się od dowcipów i absurdalnych dygresji quasi-skecze.
Tak jak Warszawa ma swój zbiór legend potransformacyjnych, tak Kielce też są pełne miejsc i fraz, które albo przepadły w otchłani dziejów, albo przetransformowały się w przedziwne legendy pozbawione źródeł: tych ostatnich nikt nie kojarzy albo po prostu pamiętać nie zamierza.
Sam usłyszałem o Szymutce po raz pierwszy od redakcyjnego kolegi, Łukasza Żurka, który z ekscytacją zaczął mi czytać na wydziałowym korytarzu fragmenty "Nagrobka Ciotki Cili". Szymutko to, Szymutko tamto. Ale kim właściwie jest ten Szymutko?
Są pisarze, którzy wypełniają swoje utwory istotną treścią niemal po brzegi. Są też tacy, u których to, co najważniejsze, kryje się wśród rzeczy błahych. Większość odbiorców literatury, nawet tych naiwnych, zdaje sobie sprawę, że dzieło literackie pisane prozą przeplecione jest dwiema nićmi. Pierwsza z nich funduje treść utworu. Druga zaś pełni funkcję spoiwa, składa się na elementy prawdopodobnie zbędne.