W książce Co robić przed końcem świata Tomasz Stawiszyński w pełen erudycji sposób porządkuje najtrudniejsze wydarzenia roku pandemii i wcześniejszych przemian w Polsce. Ostrożnie przeprowadza czytelnika przez koronawirusowe szaleństwo, teorie spiskowe, bańki informacyjne, permanentnie skłócone społeczeństwo, pozostawiając przy tym przestrzeń na własną refleksję. I pokazuje miejsca, w których nasz świat może zacząć się zmieniać.
Każdy polonista zna przynajmniej jedną książkę, która uwodzi go iluzją fikcji. I choć nie ma nic złego w chwilowym wyjściu poza literaturę, kłopot zaczyna się wtedy, kiedy ktoś stawia znak równości między mową autora a mową narratora, wiążąc tym samym interpretację tekstu z nazwiskiem jego twórcy.
Prawda jest taka, że tylko raz pocałowałem kobietę w rękę. Miałem dwanaście lat, kobieta była szefową mojej mamy i znała mnie od dziecka. Postanowiłem, że pokażę jej, jaki jestem dorosły. Oczywiście wszystko popsułem.
Nie mogę zgodzić się na kuszącą hipotezę, że "Nuda" i "Pogarda" to tylko opowieści mizogina o prymitywnych, choć pociągających kobietach albo odwrotnie – książki o znerwicowanych, rozhisteryzowanych mężczyznach. Być może one naprawdę nie mają im czego tłumaczyć, a oni nie są w stanie powstrzymać się od nerwowych wybuchów