Podsumowania często bywają na cenzurowanym, a w obiegowych sądach, z powodu swojej ostateczności, zwykle wywołują protesty. Najprościej rzecz ujmując, chodziłoby o szereg opozycji: żywa literatura – skostniałe formy, wolność – jej brak.
W "Fabryce Absolutu" można zobaczyć dystopijną fantastykę, odważną satyrę, komentarz polityczny; dosłownie czytana, mówi zaś, że Karburatory wcale nie wytwarzają Boga, lecz produkt unicestwianej materii, byt, którego modusem pozostaje niebycie. To, co zostaje sfabrykowane, to nieistnienie „w stanie chemicznie czystym”.
Nie każdy polonista i nie każdy student musi się wysilać. Niektórzy to, co chcieliby zaznaczyć, wypowiadają sprawnie i konkretnie, bez zastanowienia, ale i bez zająknięcia, często mówią długo i nie brakuje im kontekstów, przykładów, anegdot oraz przypowieści. Zazwyczaj opowiadają z pewnym wrodzonym smakiem, ba – z finezją, ale tym retorycznym chwytom nierzadko brakuje sensu.
W tekstach Paktofoniki zamiast realistycznego obrazu Katowic zawiera się krajobraz mentalny. Ale nie dno duszy i nie głos serca, tylko majaki. Dużą zaletę tych piosenek widziałbym właśnie w tym, że nie są i nie próbują być głębokie. Majaki w ogóle raczej nie są głębokie, co jednak nie znaczy, że nie są niepokojące.