Endo w "Milczeniu" pokazuje, jak powstają rzeczy, które uważaliśmy za niezmienne. Dobra literatura nie wstydzi się swoich złudzeń, wręcz przeciwnie: ma do przekazania trudną prawdę.
Bohaterami Kundery są zblazowani paryscy bonvivanci i (quasi-)intelektualiści, oscylujący wokół wieku emerytalnego, którzy dzielą czas na uczestnictwo w przyjęciach, rozmyślania o pępku oraz wybieranie się na najnowszą wystawę Chagalla. „A kogo to obchodzi”? - zapytała retorycznie polska recenzentka "Święta nieistotności" – i trzeba przyznać, że to pytanie jest całkiem zasadne.
Złośliwa ironia houellebecqowskiego paradoksu polega na tym, że w momencie, gdy Francja zgodziła się na przemianę w państwo wyznaniowe, to zamiast terroru i radykalnej, niszczącej zmiany, nowy porządek przynosi powrót tego samego, „tradycyjnych wartości ze szczyptą egzotyki”. Powraca patriarchat, powraca „dworska” funkcja intelektualistów, powraca wreszcie koncepcja imperium