W tekstach Paktofoniki zamiast realistycznego obrazu Katowic zawiera się krajobraz mentalny. Ale nie dno duszy i nie głos serca, tylko majaki. Dużą zaletę tych piosenek widziałbym właśnie w tym, że nie są i nie próbują być głębokie. Majaki w ogóle raczej nie są głębokie, co jednak nie znaczy, że nie są niepokojące.
Ostatnie lata życia Antoniego Malczewskiego Maria Dernałowicz opatrzyła wyrażeniem: „w matni”. Tam też – zdaje się – pozostawił on tych, którym sto stron jego kalendarium życia i twórczości nie wystarcza.
W 1829 umiera Daszkus, a parę miesięcy wcześniej wyjeżdża z Rosji Mickiewicz – i zostawia swoim przyjaciołom dziwny testament: Konrada Wallenroda. Czyj to był testament? Czy wyłącznie Mickiewicza?
Odpowiadając na pytanie o przemianę Iriny w Makrynę, Dehnel stara się raczej powiedzieć coś o naturze opowieści, niż psychologicznie uzasadnić jej wielkie oszustwo. Pisze o przekładaniu doświadczeń na inny język, o szukaniu wyzwolenia w zniewoleniu tym językiem.