„Liliana płacze”, przeczytałam pewnego dnia, kartkując tom opowiadań Julio Cortázara. Już pierwsze zdania przyniosły zapach szpitalnych korytarzy. Kolorowe pigułki, płyn skapujący powoli do żył. Rozdzierające słowa chorego, czekającego na śmierć. Niewybrzmiały płacz.
Muzyka brazylijska? Pierwsze skojarzenia to samba, funk i forró. Jednak kiedy wykroczymy poza powszechnie znane formy, okaże się, że są one zaledwie fragmentem rzeczywistości. Co z resztą? Kto słucha głosów, które ujawniają ślady bolesnej przeszłości kraju i mroczne aspekty codzienności?
W przewodnikach turystycznych po Brazylii z pewnością znajdziemy informacje o najważniejszych imprezach plenerowych (karnawał, wiadomo!) i must see obiektach (statua Jezusa Zbawiciela w Rio, klasyk!). Z broszur nauczymy się również podstawowych zwrotów po portugalsku. Ale czy bom dia, obrigado i adeus to rzeczywiście najważniejsze słowa? Niekoniecznie. Czasem warto przypomnieć sobie swój znak zodiaku i sprawdzić, jak brzmi w wersji brazylijskiej.