Złośliwa ironia houellebecqowskiego paradoksu polega na tym, że w momencie, gdy Francja zgodziła się na przemianę w państwo wyznaniowe, to zamiast terroru i radykalnej, niszczącej zmiany, nowy porządek przynosi powrót tego samego, „tradycyjnych wartości ze szczyptą egzotyki”. Powraca patriarchat, powraca „dworska” funkcja intelektualistów, powraca wreszcie koncepcja imperium
Oliver porusza w najlepszym czasie antenowym tematy absolutnie niekojarzące się z wieczorną rozrywką. Wszystkie te nudne sprawy udaje mu się przerobić na skrzące się od dowcipów i absurdalnych dygresji quasi-skecze.
Słucham ich wszystkich zachłannie, długimi ciągami, w dzień i w nocy. Wszystkie utwory i głosy, które je wyśpiewują, zlewają się dla mnie w całość mówiącą o bardzo podobnych doświadczeniach. Blind William McTell śpiewa o tym, o czym Son House; zachrypnięty Howlin’ Wolf ukrywa się gdzieś w tle nagrań Leadbelly’ego, a Odetta jest siostrą Billie Holiday wykonującej "Strange Fruit".
Powieść historyczna jest traktowana jako dziwny i niebezpieczny twór. Dziwny, bo jednocześnie przekazuje wiedzę o przeszłości i fałszuje ją, obierając za medium przekazu fikcję literacką. Niebezpieczny, bo umożliwia budowanie politycznej narracji o przeszłości.