Dzisiaj możemy się zastanawiać nad tym, do jakiego stopnia kino stanowi rewolucję w podglądaniu. Przecież uczestnicząc w seansie nie mamy już wrażenia, że patrzymy na dzieło sztuki, tylko ulegamy iluzji, że to, co widzimy na ekranie, dzieje się naprawdę. Kino do pewnego stopnia stało się więc wizjerem na drugą osobę, na drugie ciało. Wydaje się, że właśnie kultura obrazu w XX wieku, a przede wszystkim kino, stymulowały potrzebę podglądania i jednocześnie na nią odpowiadały.
„Skądinąd trzeba się nad tym zadumać – patrzy pani na Andromedę, widoczną gołym okiem na półkuli północnej, i wie, że światło, które dociera do pani siatkówki, leciało 2,5 miliona lat, czyli zostało wysłane zanim jakieś homo sapiens było na Ziemi”.
Być może w zainteresowaniu literaturą fantastyczną przejawia się także wiara w to, że istnieje świat inny od naszego. Wiara w inny świat leży zresztą u podstaw duchowej kondycji człowieka.
„Nostalgiczne opowieści o blokach to próba pokazania, że na osiedlu nie żyło się tak źle. Zadziwia mnie autoegzotyzacja doświadczenia osiedlowego, jakby to było coś wyjątkowego. A przecież było czymś powszednim, co łączy różnych ludzi z różnych grup społecznych, z różnych miast i małych miejscowości”.